Ewo, odwiedzałam twój ogród i takie upchanie roślin właśnie mi się marzy. Więc chętnie wstąpię do klubu.
Jaguś witaj, nie pomagasz w ograniczeniu roślinnych chciejstw.
Majko ja to się boję już zaglądać do twojego tematu bo lista różanych zakupów rośnie i rośnie.
Nie dziwie się że możesz mieć problem z odnalezieniem się na mojej dziwacznej działce. Poniżej daję małą ściągawkę. Wybieg oraz jedyna częściowo zagospodarowana część to ta zaznaczona na planie na żółto.
Ogarniania drogi też sobie nie zazdroszczę. Na jesieni czyściłam już z gruzu mały fragment przy domu (pokazuje go na pierwszej stronie). Ryłam w nim tydzień, a to tylko jakieś 3m2, droga ma ok 25 m długości. Zapowiada się dużo zabawy.
Po cichu liczę że uda mi się tego uniknąć. Na wiosnę zaplanowane zostało przez gminę umacnianie i regulacja brzegu cieku wodnego. Może panowie przyjadą z jakimś cięższym sprzętem i zgodzą się trochę tego gruzu ściągnąć.
Danusiu ja wczesną wiosną wpadłam w taki szał zakupowy, że jak wybrałam się do Auchan, to nie mogłam tych swoich zdobyczy donieść do domu. Niby całą zimę wcześniej planowałam nasadzenia a jak już się wyrwałam do sklepu to wpadłam w istny szał zakupowy. Ale chyba się już trochę wyleczyłam z zakupów w marketach. Rabata pod płotem miała być w kolorach różowo – niebieskich. Kupiłam więc same różowe róże a z 13 zakupionych krzaków 8 zakwitło tak
Choć nie znaczy to, że udało mi się wyleczyć zakupoholizm, przerzuciłam się tylko na szkółki.
Dorotko, ja się nawet już przestałam łudzić i oszukiwać że nad sobą panuje. I mąż nie pomaga, jak tylko widzi, że siedzę zamyślona przed kompem mówi, „to kup”. A paprociom, hostom i różom to i ja nie umiem powiedzieć nie.
Ewo-Cebulko witaj
Gro pracy udało mi się wykonać w marcu, kwietniu a wtedy syn miał 2-3 miesiące więc głównie spał i jadł. Jak tylko pogoda pozwalała to mały spał w wózku a ja obok szalałam z widłami.
Na ten rok mam mnóstwo planów, ale zobaczymy ile uda mi się z tego zrealizować. Na pewno będę jeszcze przerabiać obie powstałe w ubiegłym roku rabaty i dosadzać zakupione w szkółkach internetowych byliny. Do uprzątnięcia została jeszcze zachodnia strona domu. No i mam do zagospodarowania miejsce po zerwanym na jesieni gruzie.
Teren tam nie jest łatwy, bo pod gruzem trafiłam na tak zwartą glinę że nie dało się wbić łopaty. Na reszcie działki nie ma aż takiej skorupy, wydaje mi się że to rozrzucona ziemia spod fundamentów domu sąsiada. Nie udało mi się tego przekopać więc tylko zaspałam warstwą skoszonej trawy wymieszanej z rozdrobnionymi liśćmi. Całość przykryłam kartonem i sporą warstwą kompostu. Zobaczymy na wiosnę czy ten zabieg coś da.
Reszta prac uzależniona jest od tego kiedy skończone zostaną umocnienia naszego kanaliku. No i od zakresu wykonanych prac. Jak kupowaliśmy działkę był w gminie plan by ciek poprowadzić w rurze i zakopać. Zbiera on wody opadowe z całej okolicy i może zalewać niżej położone działki. Plan jednak upadł bo zabrakło na to środków i będą tylko umacniane brzegi. Na początku byłam rozczarowana, gdyby został zakopany, łatwiej byłoby zagospodarować tą część działki. Zmieniłam jednak do niego nastawienie latem, wieczorny rechot setek żab rekompensuje wszystkie niedogodności. Gdyby tylko na przeciwległym brzegu sąsiad nie miał takiej graciarni, ciek mógłby być atutem nie minusem naszej działki.
Nasza struga: