Właśnie zakańczam Łykend białą porzeczką z buteleczki.
Se Przywiozĺam, to mam.
No i oczywiście jeszcze pełno pektyn się osadza. I gdyby tak jej nie ruszać, to byłaby przezroczysta prawie.
No, ale weź nie rusz...no we nie rusz, jak to takie pyśniutkie .
Aronię robie tak jak wszystkie owoce, co mają garbniki.
Żeby się pozbyć goryczki przemrażam ze 2 dni.
Potem odtajam i zalewam 70 % trochę ponad owoce .
Można dodać śliwek, winogron, albo rodzynek.
Ale rodzynki i wszystkie suszone owoce paczkowane należy przelać wrzątkiem, coby się pozbyć olejów konserwujących.
A potem już zwyczajnie...zlewamy po miesiącu, owoce zasypać cukrem. Jak puści cukier, zaś zlać.
Połączyć oba nalewy, przefiltriwac i zapomnieć.
Przed rozlaniem do butelek, ponownie przefiltriwac albo zlać ZNAD.
Och...pyszna ta porzeczka.