Ktoś lubi czapki .....ja mam jedną a i tak nie noszę ,jak już łeb urywa to co najwyżej kaptur

A ja lubię czapki a to całkiem ładna kolekcja , choć pewnie u siebie nazbierałabym więcej , nawet mój Boras (doberman) miał swoją bo zimą pękały mu końcówki uszu na mrozie a spaceru nie odpuścił nawet przy -20

Skoro posadziłeś, to powinieneś wiedzieć
Z drugiej strony w związku ze zmianami klimatycznymi coraz Mniej przydatne

Żaneto, co kto lubi. Ja też nigdy nie przepadałem za czapkami, ale im jestem starszy, tym częściej jednak wkładam. Tylko, że te akurat to oczywiście nie moje. Jeszcze tak nie zniewieściałem.
Wiesiu, miód na serce mojej ślubnej. Jak jej przytoczyłem, co powiedziałaś, to zaraz do mnie: "a widzisz, a widzisz". Ma doskonałe alibi.
Wiesz, Jurku, kwestia przydatności w przypadku kobiety, to rzecz bardzo subiektywna i takie przyziemne powody, jak ocieplenie klimatu, nie zawsze są wystarczające. I nie tylko czapki mam tu na myśli, hm.

A co to? przygotowania do zimy już ? nie za wcześnie? lato wystraszyliście tymi czapkami.. u mnie leje od trzech dni
swoja droga takie stare czapy jakby napełnić ziemia i posadzić w nich jakieś sukulenty ... jakby trochę mchem obrosły... to mogłoby fajnie wyglądać w butach sadza to czemu w czapkach nie...

narzekasz na floksy... u mnie też tracą dolne liście dlatego staram sie sadzić je w drugiej linii jako wypełniacz...

Nie Aniu, po prostu latem wszystko szybko schnie, więc jest okazja na przepierki, nie tylko czapek. Za zimą nikt nie tęskni.
Ciekawe masz pomysły. W ogrodzie chyba wszystko da się wykorzystać.

po cichu powiem, ze u mnie zimowe graty też czekają na odświeżenie...
a w ogrodzie naprawdę wiele, z pozoru niepotrzebnych gratów, można fajnie wykorzystać.. ostatnio przewinął mi się przed oczami filmik z wykorzystaniem starego bojlera.. obcięli dół z nogami, pomalowali i była świetna donica , ale palenisko tez byłoby niezłe...

Ja też nie przepadam za czapkami, zawsze kaptur lepszy, ale miałam swego czasu czapkę, która uwielbiałam.
I niestety zgubiłam.
Od tej pory to już w ogóle nie umiem sobie dopasować czapki.
Masz śliczne floksy.
U mnie niestety nie chca ładnie przyrastać.
Jak dostałam piękne kępy od Markity, tak stoją w miejscu

Floksy mają to do siebie, że oprócz zachwycającego zapachu przywabiają fruczaki gołąbki - takie zawisaki, zwane polskimi kolibrami. Może je zauważyłeś u siebie w ogrodzie?
U nas pierwsza dostrzegła je lata temu córka, która wbiegła do domu krzycząc koliber to naprawdę koliber!!! Fruczak z pewnej odległości naprawdę wygląda jak koliber

Gosiu, floksy udają mi się tylko od strony wschodniej, nie wiem, czemu? Tylko tu są sztywne, wyprostowane, wysokie, od strony zachodniej niestety się pokładają, żółkną, połowę już wyrzuciłem. Zapewne nie zależy to od strony, tylko od gleby i wilgotności podłoża. Zbyt ciężkiego i wilgotnego chyba nie lubią. Ale to tylko moje przypuszczenia, nic pewnego.

Willow, owszem fruczaki bywają. W tym roku nie udało mi się jeszcze sfocić, ale też nie za bardzo się na tym koncentruję. Na dowód zdjęcie z zeszłego roku, na floksie właśnie.



A tu z 2020r., wtedy na lawendzie.

Czapniki! Znam je!

Ale ten Twój fruczak, to trutniowiec! Rzadki w sumie. Nigdy nie widziałam w życiu!

U mnie tez pojawia się fruczak, ale nie mam dobrego zdjęcia

Tomek -coś Ty mało aktywny jesteś w tym sezonie co nowego słychać

Żaneto, serio? Tak to wygląda? Cóż, faktycznie lenię się ostatnio na potęgę, czas mi przelatuje między palcami. Miałem też krótki kryzys zdrowotny, musiałem się czegoś nażreć za dużo, może czereśni lub bobu? Lubię jedno i drugie do bólu, czasem potem cierpię. Jest chyba też nieuświadomiony do końca problem z wyborem fotek, cykam ich sporo, potem wszystko mi się wydaje jakieś banalne i nie potrafię wybrać. Aha, wziąłem się za dwa drobne projekty, jeśli tak je można nazwać? Usuwam wszystkie odrosty lilaka, w tym całkiem już duże, z niezależnymi karpami, które mozolnie wydłubuję z ziemi - bez siekiery i pilarki nie zawsze się da. Pełno tu wszędzie korzeni i innych niespodzianek. Próbuję w ten sposób wydrzeć ziemi kolejny fragment pod duże funkie - miejsce osłonięte od południowego słońca, więc się nada. W innym miejscu pozbawiam nas części trawnika, niewielkiej w sumie, ale w domu już krzyk. Nie wiem, o co ten krzyk, bo trawa i tak nie chce tam za bardzo rosnąć. Może urośnie co innego? Ok, to trochę naprędce wybranych fotek z tych nagromadzonych (kiedyś, jak były klisze, nie było takiego problemu ). Zmotywowałaś mnie.

Nagromadziłeś tyle fotek i tylko 20 wybrałeś? brak usprawiedliwienia...
Kolory cudne...
Mam nadzieje, że ze zdrówkiem juz ok... bo Ci ogród zarośnie...

Cieszę się ,że się udało Ciebie zmotywować a nawet myślałam ,że nad jakimiś rabatkami pracujesz ,że milczysz a i czasami trzeba trochę odpocząć ,dbaj o siebie i się odzywaj.....też usilnie szukam miejsca na nowe chciejstwa

Piękne zdjęcia, piękne dalie i wszystkie inne kwiaty. Gratuluję fruczaka. U mnie też był, ale się zmył. Oczywiście zanim pobiegłam po aparat.
Daliarz z Ciebie pełną gębą!
Ja też walczę z wyłażącymi lilakami. Od 30 lat

Tomku, to robota ciężka Ci przypadła z tymi odrostami. Ja od ubiegłego roku wykopuję i nadal całe mnóstwo, ale i czasu mam dużo mniej, a wszystkiego od razu nie dam rady wykarczować.
Co ty bredzisz, jakie banalne...,cudne kolory, dorodne rośliny, jest co podziwiać

Aniu, wybierać trzeba, za dużo tego wszystkiego i nie zawsze dobre. A kryzys minął, jest ok, dziękuję. Ogród faktycznie szybko zarasta, nie zawsze przez złe samopoczucie, czasem z powodu za dużego skoncentrowania na innych rzeczach.

Żaneto, szukaj cierpliwie, znajdziesz. Mnie też się często wydaje, że już nic nigdzie nie wejdzie. I niezmiennie jestem zaskoczony.

Miłko, odrosty lilaków wycinam od dawna, ale tym razem to dość radykalna zmiana, bo połączona z karczowaniem już sporych krzaków i drzewek. W perspektywie ma zostać tylko jeden główny pień.

Ewo, tak, to ciężka robota, po kawałeczku. Do tego dochodzi wymiana ziemi, a jest problem ze starą, bo nie mam jej gdzie podziać. na kompost niespecjalnie się nadaje, przeważnie piach. No tak, masz rację, trochę ględzę. W ogrodzie nic banalne przecież nie jest.

Trochę fotek floksów, lipcowych, bo teraz już powoli przekwitają, choć kilka wciąż się całkiem nieźle trzyma.