Trochę mnie sprawy pozaforumowe zajęły, dlatego przepraszam za poślizg w odpowiedzi... ta w zasadzie już padła... bo
Dorota... (którą serdecznie witam w kręgu rodkowych miłośników...
) ma rację a i Ty,
Majko... słusznie podejrzewałaś.
To
guzowatość korzeni/ pędu azalii, wywołana przez wspomnianą bakterię... i to niestety oznacza
>> konieczność eksterminacji azalii, bo tej przypadłości uleczyć się nie da...
to jest dokładnie to samo dziadostwo, jakie trafia się i u róż...
usunięcie guzów nie wyeliminuje bakterii... ona już krąży i krążyć będzie w sokach rośliny i za jakiś czas narośl zostanie odbudowana... taka azalia, gdybyśmy ją hipotetycznie zostawili w ogrodzie, będzie słabo przyrastać, bo wszystko co by pobierała, nie byłoby przekierowane na jej wzrost i rozwój, lecz zostałoby zassane, że tak się wyrażę, przez guz... a gdy po kilku latach ta chorobowa narośl by się rozpadła, wtedy doszłoby do skażenia gleby... zaś skażona gleba równałaby się prędzej czy później wystąpieniu guzowatości u innych roślin... także to nie jest gra warta świeczki
I jeszcze... nie mam nic przeciwko linkom do artykułów, które wzbogacają naszą wiedzę... ze wspomnianego artykułu pozwolę sobie zacytować 2 informacje, nie tyle o samym patogenie, bo myślę, że to, co istotne przedstawiłam wyżej, ale odnośnie tego, co z tym fantem zrobić dalej
W wielu krajach, w tym w Polsce, zabrania się dopuszczania do obrotu handlowego drzewek i krzewów z guzami na szyjce korzeniowej i korzeniach głównych.
Termin składania reklamacji dotyczących zakupionego materiału szkółkarskiego mija 30 czerwca w pierwszym roku po posadzeniu.
Podsumowując...
Majko.. przykro mi, ale azalia jest do wyautowania... natomiast zrób dokumentację fotograficzną i zareklamuj ją u sprzedawcy... kupowałaś ją na wiosennym zlocie? W szkółce Pudełko czy Pudełek? A pamiętasz, czy ktoś jeszcze kupował wtedy azalię nadbrzeżną? No chyba że to zakup netowy u Kalisiaka... a to i tak prowadzi do którejś z tych szkółek, bo on się u nich zaopatruje