dultom napisał:
a masło?
Ja na wsi opornym egzemplarzom regularnie zapodaję tabletki przeciwko kleszczom rozdrabniając i mieszając z masłem. Formuję to razem w pigułkę, chłodzę i podaję do mordki, Chłodzenie jest dlatego, że miękkie masło ciężko wepchnąć kotu do pyszczka (a takiego z pigułką oczywiście same nie chcą tknąć), schłodzone ten moment wytrzymuje a potem kot już to łyka. Próbowałam też maznąć taką mieszanką futro ale straty były za duże, bestie w mig załapywały, że należy to wytrzeć o coś innego, a nie łapać się od razu do czyszczenia językiem.
Zdrowia dla Nutki!

Janko, dzięki za kolejny pomysł, sprawdzimy, ale najwięcej obiecuję sobie po mięsie kurczaka. Ona się nim zajada, gdyby dało się jakoś ukryć tabletkę w kawałku mięsa, może się udać. W grę jeszcze wchodzi pasztet, ale nie domowy, tylko Gourmeta, czyli kocia karma. Lubi go, ale jest dość miękki i może łatwiej wyczuć obce ciało.

Cieszą wieści, że Nutka ma się lepiej

Trzymam kciuki za wypracowanie dobrej metody na podawanie Nutce leków. I cieszy, że z nią lepiej
Jak u Ciebie hosty takie wyrywne, to muszę zrobić przegląd u siebie, bo zimnisko się robi.

Basiu, Ewo, dziękuję. Zimniej się zrobiło, to fakt. Przymrozki mogą się zdarzyć, ale chyba tylko w nocy. Kłom funki nie powinno to zaszkodzić, wystarczy przysypać trochę liśćmi. Gorzej z hortensją ogrodową, bo szczytowe młode listki ma już dość zaawansowane, nocny przymrozek może je uszkodzić, a wraz z nimi pąki kwiatowe. I znowu, jak prawie co roku, będzie klops z kwitnieniem. Jest spora, niełatwo się ją zabezpiecza. Chyba mam gdzieś schowany kawałek agrowłókniny.

Dobre wieści o Nutce cieszą Tomku
Moje hortensje ogrodowe też mają już spore pąki. Tylko jakos się nimi nie przejmuję bo i tak prawie wcale nie kwitną. Trochę mnie zaskoczyły, bo je w ubiegłym roku postanowiła wyciąć, a one od ziemi puściły nowe badylki i teraz się zielenią.

Wiesz Efciu, ja też wiele już razy planowałem się ogrodowej pozbyć, ale wciąż daję jej szansę. Był taki jeden rok, kiedy obficie i pięknie zakwitła i wciąż mi się marzy powtórka. Wkurza mnie jednak, że tyle z nią zachodu na przedwiośniu i wczesną wiosną, a potem i tak jeden, góra dwa kwiaty. Na domiar złego żona dostała w prezencie niebieską od jednej z sąsiadek za pomoc w znalezieniu zaginionego psa. Siedzi w donicy i z nią będzie dodatkowy kłopot - trzeba ją odpowiednio nawozić, żeby pozostała niebieska. A prosiłem, błagałem, podziękuj sąsiadce, powiedz, że nie trzeba, niech zostawi sobie, bo przecież pierwotnie dla siebie kupiła. Nic nie pomogło. Sąsiadka była tak szczęśliwa, że psina się odnalazła, że nie było rady na jej nalegania.

Nie ma to jak obdarować ogrodnika roślinką z którą nie przepada
Piękne one są jak kwitną, ale niekwietnące trochę irytują.

Czy żona będzie się roślinką opiekować, czy raczej Ty???
Dobrze, że u mnie dużo deszczu pada, bo inaczej wszystkie doniczkowce bym zmarnowała

To jest pytanie! Wyjdzie, jak zwykle, w praniu. Jeszcze w ubiegłym sezonie zakupiła odpowiedni nawóz, więc kto wie?

Tomku, jeśli macie tylko 2 hortensje ogrodowe, to warto zrobić im teraz solidny stelaż i na mroźne noce i dni mocno przykrywać. Bo one marzną tylko na przedwiośniu.
Jedna agrowłóknina może nie wystarczyć. Skoro takie piękne to zawalcz

Nożyce wyglądają solidnie. Ja jestem na etapie dokupywanie z f-my Bradas z pomarańczową rączką. Mam takie od wielu lat i wrócili z produkcją. Dokupiłam, żeby mieć w każdym zakątku ogrodu. Potem zdaj relację, jak się sprawują.
Hosty już tak wyszły? Muszę popatrzeć na swoje, bo prawdę mówiąc jeszcze ich nie pograbiłam po zimie.

Witaj w klubie.
Ja też w zeszłym roku dostałem niebieską hortensję w prezencie.
W ogrodzie nie mam żadnych innych hortensji, ale muszę z tym żyć.
Też kupiłem specjalny nawóz, ale jakos czarno to widzę.

Semper napisał:
eno, jak nie będzie kwitła na niebiesko, to będzie na różowo. Różowy to też ładny kolor. Naprawdę. Nie ma powodu do popadania w pesymizm, panowie!

Iwonko, chyba nie bardzo już jest czas na taki stelaż. Zresztą nie miałbym gdzie potem go trzymać, mam już wystarczająco zawalone garaże. Myślę, że po prostu obstawię je tyczkami i na nich rozepnę podwójną warstwę zimowej agrowłókniny. Powinno wystarczyć. Trzaskających mrozów nie będzie, spodziewane są lekkie przymrozki w nocy, a raczej nad ranem. A jak się nie uda, trudno. Nie po raz pierwszy i nie ostatni. A przy okazji, gratuluję nowych włości. Piękny, duży teren. O Twoich początkach w nowej siedzibie czytaliśmy z żoną z wypiekami na twarzy. Masz wyjątkowy dar opowiadania, mogłabyś napisać książkę.

Miłko, nożyce już wypróbowałem. Moim zdaniem są świetne do wycinania miękkich części roślin. Świetna stal. Pięknie tną nawet cienki papier, wycinanki można nimi robić. Żona obcinała nimi wełnę z mojego popsutego swetra. Doskonałe uzupełnienie sprzętu ogrodniczego. Standardowy sekator bywa w niektórych sytuacjach nieporęczny.

Jurku, ja już miałem w przeszłości do czynienia z niebieską hortensją. Poprzednia też była prezentem. Nie udało mi się długo utrzymać jej niebieskiej barwy. To wymaga naprawdę żelaznej systematyczności. Może żonie jej nie zabraknie.

Janko, racja. Kolor jak kolor. Każdy dobry.

Tomku widzę że Twoje hortensje mają już zielone listki też się boję jak przyjdą większe przymrozki , teraz mąż owinął je włókniną .

Geniu, takie listki, to i na niewielkie przymrozki mogą źle zareagować. Mam nadzieję, że nie będą duże, tylko właśnie niewielkie. Boję się też o magnolie, żeby nie przyszło im do głowy za wcześnie zakwitnąć. Z przerażeniem czytałem na facebooku, że u niektórych już zaczęły. Ciepły luty zrobił swoje. Ich raczej nie da rady okryć, za duże.
A oto i duch w ogrodzie.

- u mnie sporo takich duchów ,nie cierpię tej roboty ,ale co zrobić

Duchowi jeszcze trzeba oczyska namalować
A tak poważnie, to moja sąsiadka ma olbrzymi krzew hortensjowy. Kwitnie co roku, ale ile się ta kobieta naokoło niego nabiega Rano odkrywa, wieczorem zakrywa, sprawdza codziennie temperatury. A okrycie, to nie tylko włóknina, to jeszcze dodatkowo kartony (które trzeba mocować sznurkiem, żeby się trzymały).
Jak na to patrzę, to wcale się nie dziwię, że moje hortki są mi do połowy łydki

Żaneto, ja też nie przepadam. Dlatego hortensje ogrodowe to jedyne rośliny wymagające wiosennego okrycia, jakie posiadam. Oczywiście różne inne, jeśli się za bardzo wysforują, przysypuję liśćmi czy nakrywam stroiszem, ale to jednak nie to samo. Staram się nie kupować tego, co wymagać będzie nadmiernych zabiegów, no chyba, że coś mi się bardzo podoba i nie potrafię się oprzeć.

Efciu, nie, ja bym tak nie mógł. Jestem pełen podziwu dla Twojej sąsiadki. Okrywam z grubsza, agrowłóknina to wszystko, co stosuję. Zostawiam w niej malutki otworek, żeby był dostęp powietrza. Kartony nie przychodzą mi do głowy, wyobrażam sobie, jak one muszą wyglądać po obfitym deszczu, chyba że stanowią pierwszą warstwę jeszcze czymś nieprzemakalnym przykrytą. Może po prostu tak bardzo mi nie zależy? Będzie, co będzie.

Stosuję kartony najczęściej te które przychodzą obklejone folią potrafią trochę posłużyć a i zwykle trochę wytrzymają