No to jednak Bura jeszcze rozrabia
Może powinnas drewniaki kupić
Chociaż nie wiadomo, czy by się na nie nie rzuciła

]oo mój post zniknął?... Przecież pisałam
Wczoraj dorwała się do moich kapci mimo, że M. był w domu. Co za małpiszon czarny. Trzeba jej chyba przykrócić cugle.
Mało tego.... zrobiła mam "wspaniałą" niespodziankę - dorwała się do kawałka styropianu i rozpruła go w drobny mak, roznosząc po całym podwórku. Z pewnością miała super zabawę. Chyba za 3 lata się go nie pozbędziemy. Jutro spróbuję trochę wygrabić, ale łatwo nie będzie.

Pomarzło wszystko hurtowo. Dziś odkryłam, że nadal mam buraki w warzywniku Zupełnie o nich zapomniałam. Ich liście nie są klapnięte, może jeszcze nadadzą się do jedzenia. Sprawdzę jak rozmarzną.

Jabłka niestety zrobiły się miękkie i gąbczaste. Zdecydowanie nie nadają się już do jedzenia. Niedługo opadną liście z winorośli i będzie można ciąć łozy. Jeśli komuś obiecywałam patyki, to proszę się odzywać na PW

Mój M dzisiaj rano zerwał resztę jabłek. Sprawdziłam teraz, są w porządku - a w nocy było -6
Szkoda, że Twoje nie nadają się do jedzenia - te ostatnie z reguły bywają najsmaczniejsze

U nas było -7, ale jabłka zrobiły się gąbczaste. Jak jeszcze były zmrożone to część przerobiliśmy na sok.

Ja tam specjalnie nie rozpaczam, że się skończyły

Przypominam, że wkrótce będę ciąć winorośl, kto tam coś ode mnie chciał, to proszę o kontakt

W końcu znalazłam chęci by podziałać w ogrodzie. Chyba pogoda była mobilizująca.
Wczoraj posadziłam wreszcie zakupione cebule. Kupuje się fajnie, ale potem sadzenie Wszystkie wykopane wiosną tulipany też powędrowały do ziemi. Do tego dokupiłam trochę kolejnych tulipanów, sporo hiacyntów, szafirki i czosnki. Oczywiście to pikuś w porównaniu do co niektórych tutaj

Dziś zakopczykowałam korą wszystkie róże, okryłam nabyte wiosną brzoskwinki i przycięłam część winorośli. Ogarnęłam także z grubsza szklarnię. Pomidory wszystkie wywalone, winorośli poobcinałam wszystkie niezdrewniałe łozy. To dopiero takie pierwsze cięcie, można by rzec - kosmetyczne. Reszta jak już się osypią do końca liście.

Masz rację , kupowanie cebul jest super, ale to sadzenie . Na szczęście też mam już za sobą i teraz została ekscytacja, jak to wszystko urośnie
Kopczykować róże zamierzam po niedzieli, ponoć od poczatku grudnia zimno i w nocy regularne przymrozki, więc chyba zima idzie

Masz rację i dlatego zabierałam się do sadzenia jak pies do jeża. Kopanie w glinie nie należy do przyjemności. Część wsadziłam na skalniaku, ale tam trzeba było bardzo uważać, by nie wykopać przy okazji innych cebul, bo nakićkane wszystko wszędzie.

Kopczykowanie za to było czystą przyjemnością, bo wysepka z różami jest wysypana korą, Podgarnęłam korę pod róże i z głowy Teraz mi się przypomniało, że mam 3 sztuki przy ścianie z winoroślą. Tam muszę jednak podsypać ziemią. Na szczęście tam ziemia pulchna, niezbita, więc kłopotu także nie będzie. W razie czego mam do dyspozycji kopce krecie

Samo kopczykowanie to faktycznie pikuś , choć ja mam 150 takich "pikusiów" , ale i tak najgorsze jest dla mnie przygotowanie róż do kopczykowania, czyli uprzątniecie chorych liści , zwłaszcza wybieranie z kory jest super fajne . Jakoś nie mogę się przemóc i zasypać razem z tymi czarnymi liśćmi

hmmm a to zabiłaś mi ćwieka Nigdy by mi nawet do głowy nie przyszło by wybierać liście spod róż

Choroby grzybowe świetnie zimują na takich chorych liściach , a ponieważ mam ambicję kiedyś całkowicie zaprzestać pryskania chemią - staram się ograniczać możliwość wystąpienia choroby w każdy możliwy, ekologiczny sposób

Ja też staram się wybierać liście, tylko co jak ja mam większość jeszcze na gałązkach?
Czekam z kopczykowaniem na większe mrozy, a na razie ich nie widać

Liście ciagle wiszące na krzakach obrywam , to znaczy te u dołu krzaka, całego nie golę . Po przymrozkach te listki i tak ledwo się trzymają, wystarczy dotknąć i odpadają. Choć jest kilka odmian pancernych , u tych nawet chore liście mocno trzymają się gałązek
Prognozy mówią, że od przyszłego tygodnia możliwe są już całodobowe przymrozki, przynajmniej na moim wschodzie , dlatego ja już kopczykuję, bo mi potem kompost zamarznie

Moje kochane nie zawstydzajcie mnie, bo i tak nie polecę kopczyków rozgrzebywać i listków wydłubywać Na szczęście moje róże jakieś odporne są (tfu tfu ) Nigdy nie musiałam niczym pryskać. Mam nadzieję, że te grzyby będą miały na tyle przyzwoitości, by na inne rośliny nie leźć

U nas właśnie były już dość spore mrozy, bywało i -7 rano, mróz trzymający cały dzień. Dlatego jak tylko popuściło to okryłam, póki znalazłam chęci. W tamtym roku za długo czekałam, potem już była wiosna blisko i zostały nie okryte. Skutki były takie, że niektóre róże zaczęły odbijać pod koniec czerwca. Co zdumiewające - odbiły wszystkie.

Widocznie masz róże terminatorki , ja nie dość, że mam ich dużo, to część jest wrażliwa, a część chorowita , jak nie zadbam, to nie będzie co oglądać w następnym sezonie

Moje to takie zwykłe, żadne hiciory. Nie zwracałam uwagi na odmiany jak je kupowałam, a jedynie na kolor. Część i tak okazała się zupełnie inna niż w opisie. Jest jednak wśród nich kilka, które wyjątkowo mi się podobają i pięknie pachną. Tylko kilka znam z nazwy.

Róże po prostu u mnie są, nie poświęcam im tyle czasu bo winorośli i pomidorom. Zresztą już wiele razy podkreślałam, że w ogrodzie najważniejsze, to móc coś dobrego zjeść

No ale zdjęcia tych różyczek pokażesz? Bardzo prosimy Nie samymi warzywami i owocami żyje człowiek

Jeśli chwasty Wam nie przeszkadzają

A może jednak