Tomku.... hmmmmm...czy na pewno? Podobno w życiu pewne są tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki.
Na naszym forum ma go kilka osób, ale z tego co widzę, u mnie jest najmniejszy. Ale ponieważ rośnie bardzo wolniutko, to na pewno z sekatorem zdążysz jakby co
Jeśli nie on to może jakiś kaskadowy szczepiony na pniu. Wtedy już na bank wiadomo, że wyższy nie urośnie i tu polecałabym szczepione na wysokim patyku odmiany 'Dissectum' lub 'Garnet' - mam oba i zimy się nie boją.
Może być też 'Ryusen'

Ale wolno rosnące i bez problemu znoszące ciecie są też: Shishigashira, Mikawa Yatsubusa, Okushimo

Można nawet czasem bardzo okazjonalnie kupić któryś z tych okazów, bez wydawania miliona pieniędzy

Nelu, Kasiu, - też mi się bardzo podobają. Szkoda tylko, że te ich kolorowe liście, to jednak krótki spektakl. Shaina jest wyjątkiem, ona jest cały sezon kolorowa

Edytko, no piękna, ale że Ty jej nie masz???????? Mus to zmienić

Ewuniu, nieustannie wprawiają mnie w zachwyt Twoje klony palmowe
U mnie ich uprawa zawsze kończy się klęską, zimę przeżywają bez problemu, wiosną wznawiają wzrost i przychodzi maj Kilkudniowe przymrozki rzędu - 4 do - 6 stopni do tego zwykle wysuszające wichury i po klonikach. Tylko siewki japońskich dają radę, ale szału w przyrostach nie ma.

Ewa klony naprawdę dały popis u Ciebie... cudownie sie przebarwiły i całkiem niezłą kolekcję już masz...
Ciekawe czy zdażę na przebarwienia w górkach...

Ja nieustannie obiecuję sobie spróbować z klonikami ponownie ale po kilku klęskach jakoś brak mi odwagi . A u Ciebie Ewciu dają niezły popis

Vero, może jak już Ci wszystko podrośnie, ogród będzie bardziej osłonięty, to coś się uda? Ale i bez kloników, ogród masz przepiękny! Mi się japońskie bardzo podobają, a nie mam żadnego... pewnie trzeba by to niedopatrzenie poprawić

Aniu, Twojej kolekcji i tak nie przebiję Ja podziwiam Twoje

Wiesiu, ale ja widziałam u Ciebie na zdjęciu klonika... taki z czerwonymi listkami... i chyba on rośnie już jakiś czas? Ja też zaczynałam od jednego, bo nie byłam pewna ich żywotności w mojej mokrej glinie. Dają sobie radę. Choć mam świadomość, że na Podkarpaciu, klimat trochę inny niż w małopolskiej krainie

Efkaraj napisał: Cóż Efciu, nie sposób mieć wszystko .
Trzeba sobie co nieco zostawić do podziwiania u innych .

Efkaraj napisał:
Efciu, to siewka. Siałam ładnych parę lat temu wyszły różne a to jedyna która jako tako się ma, reszta wegetuje i jest mikrych rozmiarów . Mam jeszcze biedronkowego Orange Dream i nawet przezimował ale się przypala choć stanowisko ma podobne do czerwonego

Piękne kolory ale cieszę się że nie zachorowałam na klonozę.

Edytko, masz rację
A 'Shishigashira' dziś już żółcieje. Czytałam informacje o nim, że należy do klonów bardzo późno wybarwiających się jesienią i często nasza zima zastaje go jeszcze zielonego



Wiesiu, bardzo ładna ta Twoja siewka
Ja przesadziłam w bardziej cieniste miejsce 'Katsurę', bo po pierwszym lecie miała całkiem zważone wszystkie listki.
A na jednej mojej siewce mam zamiar zrobić próbę szczepienia. Sama siewka nie bardzo mi się podoba, bo choć ślicznie czerwona wiosną, w lecie ma liście w ciapki zielono bordowo brązowe i kojarzy mi się z grzybicą Wyczytałam, że klony palmowe szczepi się na podkładce z dwuletnich siewek. Jak się nie uda, nie będzie mi szkoda
Dla Ciebie: stare z nowym na 'Emerald Lace'



Majeczko, dziękuję. Ja chyba też nie zachorowałam... tak myślę... mam jeszcze w planach dwie odmiany i na tym właściwie koniec.

Jeszcze nigdy niczego nie zaszczepiłam, zawsze myślałam że to "wyższa szkoła jazdy", tym bardziej jestem ciekawa Twoich działań . A jakim klonikiem chcesz zaszczepić swoją siewkę Efciu?

No właśnie jeszcze się nie zdecydowałam... myślę o 'Jerre Schwartz' lub 'Shishigashira'
Ale też mi się wydaje, że to wyższa szkoła jazdy... Jednakże, Wiesiu, ta siewka mi się nie bardzo podoba, a wyrzucić jej szkoda. No to może choć do eksperymentów będzie użyteczna

Eksperymenty popieram jak najbardziej i będę kibicować. Czy oba klony masz u siebie? Czytam o 'Shishigashira' że lubi przemarzać

Tak Wiesiu, 'Shishigashira' rośnie u mnie od 2022. Kupiłam ją na naszym majowym zlocie (spałyśmy w jednym pokoju i Asia jeszcze z nami). Od samego początku rośnie w ziemi i nigdy jej nie okrywałam.
Od wczoraj jest bardziej widoczny, bo zaczął się przebarwiać



'Jerre Schwartz' od maja 2021 również od początku posadzony w miejsce stałe. jak na razie bezproblemowy. W ubiegłym, roku o tej porze był już cały szklarlatno-czerwony, w tym nie wiele myśli o jesieni



A 'Shishigashirę' ma również Beatka, u Niej rośnie pięknie, a to przecież podkarpacie

.

Jeden i drugi ładny , ciekawa jestem którego wybierzesz . A jak Ci się uda to może i ja spróbuję na moich mizernych siewkach

Ciągle pada, trawnik-chwastnik jest już śliski jak brzuch ryby, smutne niebo się opuszcza coraz niżej...
Cieszy mnie natomiast fakt, że przymrozków nie było i póki co, nie ma w planach Jeszcze jest zielono, choć dywan kolorowych liści pod lasem jest romantycznie jesienny.
Paprocie kontrastują z kolorem opadłych liści








Coraz bardziej żółty jest 'Shishigashira'

Wytrwała ta Twoja funkia. To już połowa listopada, a ona jak letnia roślinka. Co to za jedna?

Tomku, to 'Katherine Lewis', bliźniaczo podobna do 'June', ale tej drugiej nie mam, więc nie wiem, czy też taka trwała. Katherina co roku zasypia najpóźniej ze wszystkich.

Ewo, mam June, już śpi, ale nie wiem, czy moja jest miarodajna, bo bardzo młoda.

'Katherine Lewis' należy do hosty odpornych na jesień, pod warunkiem, że rośnie w miejscu osłoniętym i stale wilgotnym - to opis' który zamieściła Pola w wątku dotyczącym tej hosty.
A to by się zgadzało, bo u mnie wody nie brakuje, a rośnie pod samym lasem, zewsząd osłonięta większymi roślinami I od pierwszego roku miała taką długą wegetację. Możliwe, ze w tym roku jest to o miesiąc dłużej, ale nie miałam jeszcze przymrozków i jesień zdecydowanie dłuższa

June u mnie również najodporniejsza na jesień, a lubię ją również za to że nieźle opiera się ślimakom