Mam urlop

W sumie to już jakiś czas ale wiadomo święta, Sylwester i inne uroczystości rodzinne troszeczkę nas zaabsorbowały.
Nadrabiam zaległości na forum, zaglądam do Waszych wątków, czytam i podziwiam.
I w końcu mam trochę czasu dla siebie. Dzieciaki do szkoły/ przedszkola, dom raczej posprzątany, jedzenia w bród....
Zapas książek

Czego chcieć więcej

Więc dzisiaj korzystając z okazji, że nie muszę wyjść do pracy kiedy jeszcze ciemno i wracać , kiedy już ciemno, wyszłam na ogród zobaczyć co ciekawego...
No niestety szału nie ma...
Trochę posypał śnieg, ale do zimy stulecia to i tak nam daleko.
Ale może to i lepiej, bo wczoraj jak troszeczkę przymroziło to taka szklanka się zaraz zrobiła, że kilka samochodów wylądowało w rowie.
Oczywiście jak co raku drogowcy nie wiedzieli, nie przypuszczali, skończyła się sól.
To chore, żeby piaskarka przyjechała dopiero na wyraźne polecenie policji

Ale taki mamy klimat.....
No ale wracając do ogrodu:
Na pewno już tutaj pisałam jakie mam problemy z kotami sąsiadów . Przychodzą do nas bo im tu fajnie. Mają kocimiętkę, korę w której można się wygrzewać, dostatecznie dużo nornic i święty spokój. Nic tylko żyć....
I wszyscy byliby zadowoleni gdyby nie to, że obsikują mi rośliny, rozgrzebują grządki, łamią byliny i niszczą mój "ład i harmonię"

Naprawdę lubię zwierzęta, koty podziwiam, bardzo dziękuję za każdą mysz na wycieraczce

, ale szlag mnie trafia jak rozkopują mi posiane w skrzyniach warzywa i rozgrzebują rośliny w rozsadniku .
No ale przecież nie będę do nich strzelać (ani nic innego). Oprócz tego, to mi tak naprawdę nie wadzą. Niech sobie przychodzą skoro dobrze się u nas czują.
Dlatego po którymś już razie, kiedy mnie juz jasna krew zalała

, postanowiłam coś zrobić , żeby zabezpieczyć rozsadniki.
I dlatego udałam się do Cas....... po deseczki, śrubki i inne niezbędne w ogrodzie rzeczy.
Powstało zabezpieczenie, którego nie powstydziłby się sam MacGyver
oprócz funkcji ochronnej przed "przebiegłymi" kotami (tym razem nie dostaną się do środka) powstały domowej roboty inspekty.
Z góry skrzynie są pokryte grubym pleksi, które już miałam na stanie i używałam zimą w celu zabezpieczenia roślin przed mrozem. Problem był taki, że pleksi jest lekkie i często zwłaszcza przy silnym wietrze przytrzymywanie cegłówką nie pomagało. Pleksi latało po ogrodzie aż miło.
A teraz mam skobelek - zamknę i z głowy

Tylko górną część skrzyni pomaluję już na wiosnę. Nie przeginajmy za bardzo