Wstyd sie przyznać, ale ja bardzo rzadko oznaczam rośliny. Potem znajomi ogrodnicy przyjeżdżają, pytają, co zacz, a ja nie mam pojęcia.
Ale po ostatniej wpadce w warzywniku, kiedy to wysiałam rosliny i za chiny nie wiedziałam co rośnie w danym rządku, zakupiłam w końcu znaczniki.
Ciekawe czy je wykorzystam
Zakupiłam w tym roku pierwszą rodgersję, ale chyba źle bybrałam.
Powinnam kupić tę kasztanolistną.
Zdecydowanie ładniejsza.
Musze to naprawić

Efciu szczególnie po deszczu. No dobra, nie wkurzam Cię, bo wiem, że u Ciebie nadmiar wody nie cieszy. Chłód spowalnia przekwitanie roślin. Tulipany mam od marca do czerwca. Chyba rekord!
Elu Tak, ja zostawiam doniczki np. właśnie przy hostach. Dlatego żeby tam nie dłubać wiosną, bo mogę zapomnieć że tam coś rosnie, a po drugie, nie chciałabym się powtarzać w odmianach, a tego tyle jest... No, ale finalnie gubię, niszczę mimowolnie albo wystawiam na warunki pogodowe nietrwałe materiały. I guzik z tego wychodzi. Musiałabym mieć chyba płyty chodnikowe albo trylinki położone z napisami wyrytymi dłutem.
No, zarasta ładnie, mur od sąsiadów już prawie zginął pod masa zieleni
Margosiu ja już też coraz rzadziej. Staram się zapisywać listy zakupowe ze sklepów internetowych i to mi pozwala ustalić co kupowałm i ewentualnie stwiedzić, że to już mam Choć powinnam też wykreślać to, co mi zdechło, a tego to już nie robię.
E, rodgersje wszystkie ładne

W ogrodzie bujność zielona, zaczynają kolejne grupy irysów.






Wypełniłam wolne doniczki pelargoniami. Zakończyło się mozolne sadzenie kaktusów. Teraz już grzeją się na ławeczce





Kukliki szaleją






A kwasoluby też sie trzymają dzielnie




I widoczki




Ze ślimakami walcze punktowo, testuję żwirek zeolitowy, którym otaczam dalie i wyłażace martagony.

Zauza patrząc na Twoje zdjęcia z miejskiego zawsze na myśl przychodzi mi Zaczarowany Ogród... taki ze starą, kutą furtką... przekraczasz próg i zapominasz o świecie na zewnątrz...
Jak się sprawdza ten żwirek zeolitowy? Działa? Ja jedynie niebieskie sypię... pierwsza dawka poszła baardzo wczesną wiosną i wyraźnie mniej łysych

Aniu strasznie bym chciała, żeby ten ogród taki był... Dobrze, że na zdjęciach robi takie wrażenie. Choć biorąc pod uwagę miejską lokalizację to i tak jest jednak taką enklawą i można sie tu czuć w miarę swobodnie. Żeby jeszcze odgłosy z zewnątrz moża było jakoś wygłuszyć...

Co do żwirku na razie jednego gada przyłapałąm. A oglądam codziennie. Więc nawet nieźle. Wygląda trochę dziwnei, takie placki z jasnoszarego żwirku wokół czegoś, czego jeszcze nawet dobrze nie widać

Zapomniałam dodać, że po 4 latach prób zachęcenia hortensji Take a Chance, żeby obrosła kompostownik, zlitowałam się nad biedulką i przesadziłam ją po drugiej stronie łuku metalowego zainstalowanego właśnie u wejścia do kompostownika. Tam jest więcej światła, przestrzeni i mam nadzieję, że nowa miejscówka jej posłuży. Po drugiej stronie rośnie powojnik Praecox.
Ze szkółki w Wisznicach W. przytargał jakieś nieopisane powojniki, które stały tam już któryś sezon. No to jeden poszedł na pień po śliwce(?) i będzie niespodzianka jak uda się go zidentyfikować po kwiatach.
Z porządnego oczka wodnego jednak chyba nici, więc wydębiłąm u W. taką plastikową kształtkę na mały zbiorniczek chociaż. Mamy jakies odzyskowe lilie wodne, bo W. likwidował staw u klientów i jak zwkle przygarnął roślinność, którą klient chciał wywalić.
Kształtkę trzeba wkopać w ziemię i teraz myśle gdzie. Czy lilie wodne potrzebują bardzo dużo słońca????

Ale jak "sadzenie kaktusów"? Ty je sadzisz co roku na nowo? Jak zimujesz? W gazetach?
Cudne zdjęcia! Orliki są takie fotogeniczne! Irysy też!

Miłeczko No tak, zimowały z gołym korzeniem, bo W. zawyrokował, że zimowanie w podłożu to duże straty pozimowe. Ale ponieważ w tym roku zakupił jakś super mieszankę z lawą, to wszystkie posadził do tego miksu i zamierza je na kolejne zimowanie w tym zostawić.
O, irysy sa boskie do fotografii. A u Ciebie widać, że i do malowania też

Ja zostawiam w tych samych donicach, ale od października nie sa podlewane i są pod daszkiem. Potem zimuję tam gdzie dalie (dość sucho 10 stC). Potem wystawiam i gotowe. Ja mieszam kompost ze żwirem. No może nie mam spektakularnych kwitnień ale zawsze kilka sztuk ma kwiaty.

Tak, my też osłaniamy jesienią przed deszczem, a potem idą na strych nieogrzewany aż do wiosny. No, zobaczymy jak w tym roku bedzie. Bardzo bym chciała, żeby kwitły bo to spektakularny widok.

Zuziu, Ania ma rację... jak patrzę na te foty z ogrodu, które bardziej przypominają obrazy niż fotografie, to skojarzenie jest właściwie jedno- zaczarowany ogród.
Inna sprawa, że to prawdziwa magia, zmieścić tyle pięknych gatunków i odmian na dość małej powierzchni. I jeszcze to wszystko pięknie wygląda, a rośliny nie walczą o byt.
Cudnie i wiesz, ja chyba jednak wolę ten Twój miejski. Wiejski też fajny, ale miejski rulez

Nelu bo Zuzia jest czarodziejką nie tylko ogrodową ale przede wszystkim obiektywu, potrafi wyczarować cudne widoki, nawet takie jakie ludzkie oko nie uchwyci.

Ja jeszcze wrócę do znaczników czy ich braku. Właściwie każda roślina u mnie ma znacznik, jak jego brak to jest wciśnięty patyk czy coś, a jednak jesienią udało mi się posadzić tulipany na martagonach. Jakie było moje zdziwienie jak wśród liści tulipanów zaczęły wyrastać pióropuszki, oczywiście lilie mocno od tego ucierpiały, a tulipany jak najszybciej poszły gdzie indziej.
Zuziu jak tam w wiejskim, byliście ostatnio? Byłam, przeczytałam, popieram Was.

Nelu kochana, wzdycham z przyjemnością, gdy czytam słowa właścicielki ogrodu, który budzi mój zachwyt o każdej porze roku! Upychanie na niewielkiej przestrzeni wielu gatunków to może nie jest klasyka sztuki ogrodniczej, ale ja to lubię. Dzieki temu nie ma dużych połaci, gdzie w jakimś momencie sezonu nic sie nie dzieje. Dobrym sposobem na na mała powierzchnię jest też prowadzenie niektórych krzewów w formie drzewek, wtedy pod spodem jest miejsce na niskie byliny na przykłąd
Wiejski to zupełnie inna bajka, duży, słoneczny, i wciąż średnio ucywilizowany.
Ja to mam tak, że jak jestem w wielskim to trochę tęsknię to małego, łatwiejszego w utrzymaniu miejskiego. Z kolei jak jestem w mieście , to marzę o tych słonecznych gąszczach wiejskiego. Nie dogodzisz

Majeczko bardzo Ci dziękuję! Bardzo się staram, żeby zdjęcia były takie troszkę inne niż zwykłe portrety roslinne.
Ja zachodzę w głowę, jak udało mi sie posadzić epimedium na floksach. Nie wiem jak to towarzystwo teraz rozdzielić.

Tak, byliśmy teraz na poczatku czerwca kilka dni na wsi. Relacja będzie, a za komentarz Twój bardzo dziękuję. I to nie chodzi o to żeby miec rację, ale o to, żeby czasem móc naswietlić problem z innej strony i pokazac, że ta inna strona też istnieje.

W ogrodzie zaczyna robić sie suchawo. Wczoraj pokapało troszkę, a liczyłam na solidny deszcz. Azalie szybko przekwitły z powodu upałów, zaczynają sie róże.
Aurelia Liffa pokryła się kwiatami, jednak jest zbyt rozłożysta jak na miejską różankę.





Venusta Pendula rozciągneła pędy na kilka metrów



Kwitną irysy












i czosnki




W. zwiedza aktualnie perły ogrodowe nad Notecią i jest zachwycony zielenią miejską w Pile.

Ślicznie zaczęły róże, wbrew przypuszczeniom sporo róż w tym roku to giganty, jak kwitną to się zapomina o ich pazerności, a jak przekwitną to w głowę zachodzę jak to przyciąć.
Czosnki lubię tylko te bardziej wybredne mnie nie za bardzo. Ciągle tęsknię to bułgarskiego, był taki piękny.
Z tym uświadamianiem drugiej strony problemu to tak jak w porzekadle: jak grochem o ścianę, jest problem ale ekolodzy zawsze wiedzą lepiej.

Masz rację Zuziu, irysy są bardzo fotogeniczne , ale ja lubię wszystkie Twoje zdjęcia
Do róż ma stosunek dziwny, bo sadzę od czasu do czasu potem się z nimi żegnam bo uznaję że to nie dla mnie a po czasie znów mnie kusi i tak się to kręci
Kaktusy natomiast lubię ale ze względu na ich kolczastość pozostaję przy sukulentach . Ciekawa jestem czy do Twoich prezentowanych powyżej ślimaki nie mają dostępu . Miałam kiedyś opuncję ogrodową, najpierw w gruncie a potem w donicy na tarasie i zawsze wyglądała jak durszlak nigdy nie kwitnąc więc pożegnałam z żalem

Maju U mnie sporo róż startuje od zera, ale wigor maja niesamowity. Nawet mocno chlaśniety latem Alchymist kwitnie sobie jak gdyby nigdy nic.



Czosnki to u mnie wynik ratowania zapomnianych przez W. cebul. Bardzo je lubię.
Ech...żeby to jeszcze byli ekolodzy...

Wiesiu irysy uwielbiam i ciągle chcę więcej Podobnie mam z Twoimi zdjęciami, ciągle sie zastanawiam jak uchwyciłaś to czy tamto.
Z różami mam o tyle problem że chciałabym mieć czas je pielęgnować i właściwie eksponować w ogrodzie. A kolczastośc mnie czasem doprowadza do szału, kiedy ciągną mnie za włosy i drapią ręce i nogi.
Ślimaki łaża po kaktusach bez przeszkód. Nawet po tych najbardziej kolczastych. Mam jedną opuncję w gruncie i też potrafi byc solidnie nadgryziona,

W weekend solidnie podlało ogród. Ślimaki zanoszą pieśni dziękczynne, wobec czego musiałam wykopać z rabaty jedną z dalii od Miłki i przesadzić do donicy, bo w nich jakoś są bezpieczniejsze.





No i kwestia oznaczania roślin teraz nabrała znaczenia. Mam jeden goździk z zakupów w Albamarze, który pięknie przezimował i będzie obficie kwitł. Teraz muszę grzebać w mailach z potwierdzeniami zakupu, żeby zobaczyć co to za jeden i zamówić więcej.




Rosarium Uetersen kwitnie systemem bukietowym



Midori

Zuziu, róże i powojnik
U mnie róże w większości też były mocno cięte, ale kwitnąc będą bardzo obficie. Chyba mamy dobry rok dla róż, mimo mroźnej zimy

Efciu tak, wygląda na to, że strat definitywnych chyba nie ma, a kwitnienie obfite.








U nas duchota, jakby sie miało na burzę, ale to chyba tylko zapowiedź upałów.
Kolejny irysek zakwitł


Wiciokrzewy




Nasturcja na razie produkuje liście...


Liliowiec Dumortiera


i "smolinosy"

Duchotę to mieliśmy w poniedziałek jak te opady zaczęły parować wczoraj dałam radę cały dzień działać.
Pięknie kwitną różyczki, pewnie co dzień to więcej kwiecia.
Muszę na swojego wiciokrzewa spoglądnąć, może też już lada dzień.
Chciałam zapytać o ten sławetny widelec do plewienia którym tak ochoczo plewisz w wiejskim.

Maju, oj tak, szykuje się Pastella i Heathcliff, inne jeszcze potrzebują czasu.
Najwcześniej kwitnie u mnie wiciokrzew Browna, ale też łapie mszyce straszliwie.
A widelec to jedno z moich ulubionych narzędzi wpisz sobie w wujka gugla "widełki ogrodowe Wolf Garten". Dopina się to na "klik" do takiej uniwersalnej rączki/trzonka, dłuższej lub krótszej, jak komu wygodnie. Dla mnie to idealne narzędzie do pielenia między roślinami. Super się sprawdzają też przy czyszczeniu żwiru na ścieżkach w miejskim.

Zuziu to ja te widełki mam w obserwowanych już ze dwa lata i tak kupuję że nie kupiłam do tej pory. Z tego co pamiętam to chyba chciałam je do wykopywania jakichś roślinek bo ogólnie lubię widełkami robić a większość jest z gównolitu.
Wiciokrzew mam pomorski albo jakiś, na pewno pachnący, już się zgubiłam.
Róże codziennie piękniejsze.