To i ja się pochwałę swoimi niepowodzeniami jako nowy hostomaniak.
Napalony na hosty zamówiłem w grudniu 10 kłaczy host i z braku laku zadołowałem je w gruncie . Nie wzeszło żadne Trzy sztuki odnalazłem wiosną i wsadziłem do doniczek ,niestety nic


Całą zimę nie mogłem się doczekać na rozpoczęcie sezonu i pod koniec zimy jak tylko ziemia rozmarzła zamówiłem kilkanaście sadzonek w doniczkach i początkiem marca wsadziłem do gruntu , 5 sztuk nie wzeszło 2 są mikre a reszta normalnie odbiła .
Tu nie wiem gdzie był problem ,każda sadzonka w innej części ogródka .

Na koniec dodam że wszystkie hosty z zeszłego sezonu pięknie wystartowały

leonidas przykra sprawa, że aż tyle Ci wypadło.Mogło być tak że hosty były już trochę rozbudzone i po wsadzeniu do
zimnej ziemi,dostały szoku termicznego.To tylko taka moja sugestia.Wniosek z tego można wyciągnąć taki,
robić zakupy wczesną jesienią,żeby hosty miały czas na ukorzenienie się,lub wiosna ,kiedy już wystawiają kły.

Jak nie urok to .... Dotychczas staśmienia host były mi obce (z wyjątkiem jednej sztuki 3 lata temu, świeżo zakupionej ale nie pamiętam teraz jej nazwy). W tym roku jedna z moich ulubienic,True Blue, chociaż pokazała wielkie kły, to jakaś taka mniejsza wyrosła, ale dopiero dzisiaj się jej przyjrzałam dokładnie. Liście przynajmniej z 3-4 kłów są staśmione .
Doradźcie proszę, czy jest sens w ogóle ją ratować? Czy oddzielić staśmione kły a resztę zostawić i.... czekać do przyszłego roku? Widzę też, że rosnąca tuż obok cudna i wielka Atlantis też ma oznaki staśmienia na niektórych liściach

Staśmione liście True Blue

Pisałem że odnalazłem trzy kłącza i je zadoniczkowałem , przyznam że straciłem już nadzieje i miałem zawartość doniczek skompostować a tu dziś taka niespodzianka , nadzieja wciąż się tli

Halinko, ja bym powalczyła.
Miałam kilka host staśmionych, skarłowacialych , gnijących, nie wszystkie udało mi się uratować, ale kilka tak.

Tak dziś wygląda Smokey Bear, którą 2 lata temu już spisałam na straty, była marna i częściowo staśmiona, oddzieliłam zdrowe kły wymoczyłam w topsinie i obsypałam cynamonem. Ten cynamon to w akcie rozpaczy, gdzieś o nim czytałam, niedrogi, nieszkodliwy, więc zastosowałam . Donicę z chorą hostą postawiłam z dala od innych. Nie wiem co pomogło, może tylko świeże podłoże, a może wszystko razem, hosta zaczyna wyglądać jak powinna, choć zaczyna od początku.
Odrastają też Prince of Wales i Queen of the Seas, a przez kilka lat były na wygnaniu.

Krzysiu , Smokey Bear napawa optymizmem . Spróbuję w takim razie oddzielić te zdrowe odrosty (jeśli takowe się znajdą). O cynamonie też kiedyś czytałam, że dobrze robi chorującym roślinom. No i nabędę Topsin.

To dla pokrzepienia dodam fotki mojej 'June'. Kilka lat temu była tak skarlona, ze zamierzałem zasilić nią kompost. O dziwo, dość szybko się zregenerowała, bo po 2 latach wróciła do normy..

Wspaniała! Aż dziw, że wystarczyły jej dwa lata, żeby tak wypięknieć.

Tomaszu a nawoziłeś ją czymś lub pryskałeś, czy tylko pogroziłeś paluszkiem

Pokazałem tylko gdzie znajduje się kompostownik
Niestety inne całkiem zanikały, a 'Black Hill' dochodziła do siebie około 5 lat...

Klasyczny przykład staśmienia na Green Cups



pół kępy jako tako, połowa karłowata, matowa, bez burchli
Nie mam juz zdrowia do tego . Ale skoro niektórym udało się przeczekać, to ja też nie wyrzucam, czekam aż się namyślą wrócić do stanu poprzedniego

Fabiola napisał:
U mnie, do żywych wróciła np hosta Niagara Falls, Lake Superior.... Kilka ich było.
Co ja robiłam? Jeśli kępa była duża, dzieliłam na pół, wycinając ślepe, lub staśmione części. Potem wysadzałam na mocno wilgotne i dość słoneczne stanowisko. 2-3 lata i hosta wraca do siebie.
Podzielona na pół ( po zdrobnieniu 2 lata temu) hosta 'Niagara Falls.. Na zdjęciu jedna z części, teraz już osobna kępa, w tym roku nieco już zmężniała.



Lake Superior (też była podzielona)



fot.22/24.05.2021r.

---
Zadałam pytanie o staśmienia na stronie AHS - Amerykanie rżną głupa, nie przyznają się do takich problemów a jeśli już, to zganiają winę na podziemne gryzonie.
Z kolei Niemcy uważają, że zasklepione kły i częściowo zaślepione, wypuszczające staśmione liście, to wynik zimna.

W tej chwili zmagam się z częścią kępy Sea Gulf Stream, którą dostałam od Tomasza. Na fotce widać zasklepiony kieł, który wcale nie pozwolił się wydostać liściom. Reszta liści jest nienaturalna, mniejsza, niż kiedyś, gdy Tomek pokazywał swoja piękność



Dałam ją na stanowisko słoneczne od godz 12, bardzo wilgotne. Jak tylko minie ta pora deszczowa zostanie spryskana środkiem p/w grzybowym. Ciekawa jestem, ile będzie trwać ta reanimacja?

A czy to nie jest tak, że każdy kieł hosty jest jednoroczny? Albo dwuletni i po kwitnieniu zamiera? Nowe kły wyrastają u podstawy starego. Pośrednim dowodem byłby fakt, że hosty rozrastają się na zewnątrz i stare egzemplarze tworzą krąg kłów. Niekorzystne warunki (zimno, susza), ograniczałyby zawiązywanie się nowych pędów i hosta marnieje.

Jest w tym racja, ale to nie tłumaczy częściowego otwierania się i zasklepiania kłów, z których wychodzą staśmione liście.

Może jakaś część merystemu jeszcze jest żywa i jakieś zdeformowane liście wypuszcza? To hostowe staśmienie to nie jest takie typowe staśmienie (fascjacja), jakie się widuje np. u form cristata u różnych roślin. To raczej zwężenie blaszki liściowej, zmniejszenie jej powierzchni, podwijanie się liści i skręcanie. To wygląda na objawy niedoborów składników mineralnych. U mnie jedyna hosta, która miała takie objawy, rosła w cieniu tuż przy cyprysiku w ekstremalnie suchej glebie.
Kiedy dojdzie już do takiej sytuacji, proste nawiezienie i podlanie jej nie poprawi. Wtedy rzeczywiście odłączenie żywych pąków, przesadzenie i pielęgnowanie oraz cierpliwość może być ratunkiem.
Takie mam przemyślenia na podstawie lektury forum i internetu, oraz własnych obserwacji. Niestety pozbyłam się już podręczników fizjologii roślin .

W 2018 roku dostałam od Ewuni The Queen . W tamtym roku była bardzo ładna , a w tym , czyli byłby to już czwarty sezon , ledwo z ziemi wyszła . Dziwne jest to że u Ewuni też ma problem . Fakt ,że obok rośnie staśmiona hosta , którą jako jedyną zostawiłam , bo w tamtym roku spaliłam około 20 staśmionych host . Polu , moja Sea Gulf Stream też się staśmiła . Zapisałam wszystkie staśmione hosty i teraz powoli przy innych zakupach , znów kupuję te odmiany , jeżeli są dostępne .

The Queen


Chyba od trzech lat hosta ta wygląda tak samo , według mnie klasyczny przykład stasmienia . Tak samo wyglądała przez chyba trzy lata innA hosta Valleya Glacier która ani drgnęła , co roku tak samo .
Cherokee


Beata

Beatko, jeśli dobrze pamiętam, w zeszłym roku wysyłałaś staśmione hosty do przebadania. Nic nie znaleźli?

U mnie również Sea Gulf Stream wygląda na początki taśmienia.
Moją The Queen w ubiegłym roku wysłałam też Mirce/mirdem, zastanawiam się jak u niej się spisuje. Bo jak widać po wpisie Beatki, nawet podzielona hosta wykazuje objawy tasmienia w jednym czasie na obu osobnych karpach. U mnie co prawda wyszła kilkoma kłami ale tylko jeden jest prawidłowy.

Wiem, że u Mirki w tym roku kilka się staśmiło, albo wypadło, w ubiegłym nie miała czasu na ogród i nie dopilnowała.
Nie wspominała o The Queen. Skoro Ewa jej wysłała to 'stara' wypadła, bo mam ją od niej, kilka lat temu dostałam malutki kiełek i zapomniałam co posadziłam, myślałam, że to jedna z moich Christmas Candy, którą dzieliłam. Po jakimś czasie zauważyłam, że jednak się różnią i się z Mirką dogadałyśmy.
Moja żyje, jednak prawie nie przyrasta.

Moja Niagara Falls skarłała, Amerykan Halo i Amalia nie wyszły całkiem, podobnie jak kilka maluchów, których najbardziej mi żal, były kilkuletnie.

Nie przyszło Wam do głowy, że te hosty mogą mieć wady genetyczne, wypadają zazwyczaj takie same odmiany, często pochodzące od jednej rośliny matecznej, rosnące w bardzo różnych warunkach. Moje mają sucho, ale bywa, że chorują te, które są najbardziej zaopiekowane .
Tak było ze Spartcusem rok temu, Mirki, Markity i mój zakończył wegetację, w tym roku u Mirki wypadła Queen of the Seas, moja przez kilka lat chorowała, teraz jest lepiej, ale jeszcze nie wróciła do pełni sił. Wszystkie trzy Spartacusy i Queen of the Seas pochodziły z podziału tej samej rośliny.

Krzysiu, ja sobie już kiedyś pomyślałam o jakichś wadach genetycznych. Ale ponieważ wciąż wysuwam różne teorie spiskowe, to tym razem dałam spokój. Jednak skoro zaczęłaś ten temat, to powiem, że myślałam jeszcze o osłabieniu roślin na skutek wielu mutacji, sportow i krzyżówek. Nowe odmiany są produkowane juz chyba hurtowo i przenoszone są raczej bez nadzoru różne wady genetyczne, które mogą się ujawniać po kilku latach. Może dlatego też wielu odmian nie można teraz dostać lub są produkowane w niewielkich ilościach.