Stiletto mocno się spieszy. Nie wiem, czy dobrze widać kły w tym tujowym igliwiu, ale jest ich naprawdę sporo. Przykryłem stroiszem, bo boje się, że przymrozki w marcu mogą jej temperament trochę przyhamować.
Cathedral Windows też wyraźnie stęskniła się za światem.
Wczoraj dużo czasu spędziłem w ogrodzie na grabieniu liści i sprzątaniu rabat. Dodatkową motywacją był dzisiejszy odbiór odpadów zielonych. Pakowaliśmy to do worków, bo kompost mamy już przepełniony (jedna komora powinna się zwolnić podczas wiosennego nawożenia). Dzisiaj zostałem w domu, zrobiło się chłodniej, ale tak naprawdę nie za bardzo mi się chciało.
Z innych wieści, Nutka przybrała na wadze, waży 4,250kg. Przed kuracją 3,800. Nie wymiotuje, apetyt ma za dwoje. Wczoraj dostała kolejny zastrzyk. Za cztery tygodnie mamy spróbować z tabletkami, ale jak nam wczoraj wet uściślił, że zastrzyk byłby właśnie raz na cztery tygodnie (poprzednio chyba mówił o 3 tygodniach), to się poważnie zastanawiamy, czy warto. Wiem już, że kulki z domowego pasztetu nie zadziałają. Nie chce jeść. Żel Hepatiale Forte też za pierwszym podejściem zignorowała. Boję się, że zabraknie nam pomysłów. Nic to, jakoś to będzie. Najważniejsze, że się dobrze czuje.