Miłko, tak, opatrunek prima sort. Jesienne kolory w ogrodzie też lubię, choć coraz mniej liści na drzewach i krzewach, a worków z nagrabionymi przybywa. Część na kompost, ale nie wszystko się pomieści, więc idą na odpady do odbioru. Za Twoją świecznicę potrzymam od czasu do czasu kciuki, ale to dopiero w przyszłym sezonie.
Basiu,
Polu (odpowiadam łącznie, bo poruszyłyście to samo) na razie jest spokojnie, opatrunku nie ściąga, choć czasem poliże. Teraz cały czas śpi, dostała dwie szpryce, w tym antybiotyk, zobaczymy, jak będzie jutro w ciągu dnia, kiedy będzie bardziej aktywna. Podejrzewam jednak, że już się z tym oswoiła i nie będzie większych problemów.
Żaneto, na pewno ją boli, jak się dotyka, poza tym chyba nie jest najgorzej. Normalnie biegała, trudno było cokolwiek zauważyć. Wyszło przy wycieraniu łap. Trzy wytarłem bez problemu, a kiedy dotknąłem tej właściwej, trochę się wściekła i wtedy się zorientowałem, że coś jest nie tak. Na posłaniu zaczęła się tam intensywnie lizać. Nie mogliśmy sprawdzić dokładniej, co się dzieje, bo nie dawała się dotknąć. Dopiero wet dał sobie z tym radę.