No tak, zależy kiedy kto zacznie. Jak moja mama była w moim wieku, jej wnuki chodziły już do szkoły Nie ma co czekać na wnuki, same przyjdą (choć w obecnych czasach nie jest to takie oczywiste) Pokażemy im swoje ogrody, damy jabłuszka i zerwiemy kwiatki. Nie i skrzatami się nacieszą!

Oj to niedobrze Kochana
W takim razie dbaj o siebie, bo ja doskonale rozumiem co to znaczy, że czegoś nie wolno i "że nosi"
Ja już czasami zaczynam warczeć na otoczenie i wtedy "bez kija nie podchodzą" a wystarczyłoby, żeby wyszło słoneczko, + 15-20 stC i dostępna łopateczka.... żyć nie umierać

Ewo, na szczęście dzisiaj jest znacznie lepiej. Chyba zdążyłam zapobiec rozwojowi problemu, bo zabiegi miałam w 2-giej dobie od pojawienia się ostrego bólu. Jeszcze nie jestem w stanie niektórych czynności wykonać, ale zakres ruchu zwiększył mi się dwukrotnie, więc jestem dobrej myśli .
Ale tak czekałam na sobotę . Tyle miałam planów . No nic, robota nie zając...
Może w końcu wezmę się za inne, zaległe sprawy, które odsuwam od siebie uporczywie ...

Miłko, moja matka mając 3 lata więcej niż ja teraz, przeszła na wcześniejszą emeryturę . Szczerze mówiąc, to wcale mi się nie spieszy do bycia babcią. Jest dobrze tak, jak jest .

Edytko z tego co słyszałam to weekend ma być zimny więc spokojnie zdążysz sie wykurować o do bycia babcią tez mi sie na razie nie spieszy na razie wystarcza mi myśl że w tym roku zostanę teściową mam nadzieję że nie taka z kawałów

Edytko, współczuję i mam nadzieję, ze jest dobrze..
Tak nawiasem pisząc, nie ma dobrego terminu dla kontuzji ogrodnika/ ogrodniczki , ale najgorszym jest przedwiośnie, czy wiosna. Nawał pracy czeka, a my musimy tylko patrzeć, choć nas nosi i nagle mamy chęć, żeby wszystko zrobić jednego dnia. U mnie też tak bywało, że choroby, operacje itp, dopadały mnie zazwyczaj właśnie w tym okresie.
Dostałam kilka lat temu identyczną parkę skrzatów. Chłopak strzeże paproci na Sławojkowie, a skrzatka/ dziewczynka, małych azalek na średnim hostowisku.

Zdrówka!

Polu, a Twoje skrzaty też były gipsowe? Zabezpieczałaś je jakoś?
Choroby dopadają nas na przedwiośniu, bo my rzucamy się wtedy na roboty . Dobrze, że pogoda byle jaka i w ogrodzie nic i tak bym nie zrobiła.
Zgadza się Danusiu, wczoraj co chwilę padał deszcz ze śniegiem, a tak wyglądał teren wokół domu:





Włączyłam telewizor mówili coś o panującej suszy . Najgorzej jest na warzywniku. Właśnie go przerabiamy - wczoraj spędzałam przy planach i wybieraniu materiałów większość dnia. Fotki z wczoraj na wypadek gdyby ktoś się zastanawiał, czy na pewno musimy mieć podwyższone grządki :




Woda stoi nawet w szklarni:



Na rozjaśnienie tych ponurych dni trochę kwiatków:

Edyto nie do wiary.. a o suszy mówili pewnie o moich rejonach... bo u nas ciągle
tylko jakieś mizerne mżawki padają..

Zdrowia życzę

Edytko, nie zabezpieczałam skrzacików wcale, bo spatynowane, czy nawet podniszczone, wyglądają chyba bardziej klimatycznie. Szczerze pisząc, nie wnikałam z czego są. Pozwolisz...? Tak wyglądała dziewuszka równo 2 miesiące temu:



Nie dziwię się tym wzniesionym rabatom. Masz słabo przepuszczalną glebę? U mnie tak wygląda dół ogrodu (Zielonka), natomiast cała piaszczysta góra niby przyjmuje wodę, ale robi się z niej galareta. Nogi się zapadają i czasem buty zostają tam, gdzie wpadły. .

Polu, dziewczynka wygląda uroczo . Rozumiem, że zostawiłaś na zimę na dworze? Nie bałam się, że skrzaty się spatynują, ale że szybko rozpadną się całkiem. Widzę jednak,. że radzą sobie .
U mnie jest żółciutka glina - można garnki lepić . Na wierzchu ok. 20 cm żyźniejszej gleby. Ratuje mnie jedynie fakt, że jesteśmy na górce. Po wycięciu leszczyn pierwszy raz mogę to w pełni zobaczyć.
Ujęcie z tarasu na plantację jabłoni, a za nim zabudowania miejskie, położone w dolinie rzecznej:

W takich przypadkach jestem wdzięczna naturze, że mam piach. Woda stała u mnie tak jak u Ciebie, ale po 2 dniach śladu nie było
Ale coś za coś.... Ty nie musisz latem tak często podlewać.
Podniesione rabaty w warzywniku zdecydowanie potrzebne.

Jestem bardzo ciekawa co Ty tam wymyśliłaś.
Usunęłaś wszystko?
Czyli będą słoneczne rabaty?
Podziwiam Cię za tę pracę zimową.
Ja ledwo nos z domu wysuwam, przemykając z domu do samochodu i z powrotem,
Współczuję urazu> Musisz naprawdę przystopować, bo przecież mimo, że przestało Cię boleć, to znowu może się odnowić.

Hej, jak zdrówko, forma wróciła?
I nie wiem, czy kupiłaś to drzewko u Szymanowskich?
Mnie kolana bolą, chodzę jak koślawa, ale powoli porządkuję ogród.

Edytko co tam u Ciebie bo juz ponad miesiąc Cię nie ma zaczynam sie martwić????

Danusiu, jestem, jestem. Tylko pokazywać nie było co.
Intensywnie pracujemy na tyłach działki i dopiero dzisiaj po południu, po zakończeniu głównych prac na warzywniku, poszłam ogarnąć nieco przód ogrodu.

Izko, bark, dzięki szybkiej reakcji ok, ale łokieć od którego się zaczęło boli cały czas. Rehabilitacja pomogła trochę i na chwilę. Po świętach jestem umówiona do innego specjalisty. Może on zaradzi bardziej kompleksowo.
Tak, kupiłam tego jarzęba, ale zdjęcie zrobię jutro .Przyzwoita sadzonka, około 2 metrów wysokości i widzę już pąki kwiatowe. Mam nadzieję na spróbowanie choć jednego owocka .
Uważaj na te kolana, żebyś nie przeholowała .

Gosiu - Margotku, to była półdzika część ogrodu i chcę oddać jakąś część naturze, tylko w innej formie. Jako, że moja faza na rośliny lecznicze i jadalne jest w pełni rozkwitu, będą one stanowiły główne nasadzenia tego terenu. Większość roślin już nawet kupiłam. Mam już:
Jarzęby:
- Miczurinskaja Diesiertnaja
- Alaja Krupnaja,
- głóg pierzastolistny Big Ball,
- 6 różnych krzewów jagody kamczackiej,
świdośliwy:
- Martin,
- Honeywood,
- Ballerina
- wisienkę kosmatą Snovit
- wisienkę kosmatą Efimka
- oliwnik baldaszkowy POINTILLA FORTUNELLA
- oliwnik baldaszkowy POINTILLA SWEET'N'SOUR
- dereń Szafer
- 3 odmiany Actinidii

Ewo, przyzwyczaiłam się do mojej gliny i nauczyłam, jak sobie z nią radzić. Żyjemy w zgodzie .

Jako, że wszyscy lubią zdjęcia przed i po, pochwalę się nową odsłoną mojego warzywnika:
przed



A tak wygląda dzisiaj:
Dodatkowo cieszy mnie fakt, że skrzynie są w większości z upcyclingu. Do ich budowy zostały użyte legary z wymienionej rok temu podłogi w salonie .

No pięknieeee Widać, że nie próżnowaliście
I jakby warzywnik zwiększył powierzchnię, będzie się działo, oj będzie. Oby tylko ta pogoda się ustabilizowała, na plus oczywiście

Ave napisał: No właśnie o to głównie chodziło - w środkowej części jest dwa razy więcej terenu na warzywa. Od dawna myślałam o dodaniu grządek, bo więcej powierzchni zajmowały ścieżki, niż teren uprawny. Po postawieniu poliszklarni w obrębie warzywnika, jeszcze ubyło grządek, więc w końcu się wzięliśmy .

Idziesz w przetwórstwo ? Taki wileki warzywnik i tyle nowych roślin uzytkowych, więsz ile roboty sobie dodajesz ? O większośći tych roslin nawet nie słyszałam i chętnie poczytam, jak tam z jadalnością i smakiem.
Kiedyś jedna znajoma podarowała mi skrzynkę mini kiwi i musiałam to przerobić. Wyszedł dżem, który wyglądał jak musztarda . Nie najgorsze to było, ale żebym chciała sobie posadzić aż trzy gigantyczne pnącza, z których każde (kiedyś) będzie produkowało skrzynki tych owoców, to nie powiem

Też sobie wyobrażam tą obfitość dobra wszelakiego. Mój teść obdzielał warzywami i przetworami z warzyw całe sąsiedztwo a teraz jego córka czasami boi się otwierać drzwi kiedy jesienią kolejna koleżanka zmierza do niej z siatką pełną papierówek
Dobrych, spokojnych świąt i pomyślności Wam życzę

Markitko, nie planuję zbyt wiele przetworów. Idę w różnorodność, żeby mieć dostęp do świeżych owoców i warzyw jak najdłużej w czasie sezonu. Nowe nasadzenie to głownie rośliny bezobsługowe (a przynajmniej na to liczę ). W każdym razie są to drzewa i krzewy odporne na niedobory wody i szkodniki. Większość z nich nie wymaga cięcia. Żadnego z nich nie jadłam. Jedynie czytałam o walorach smakowych i zdrowotnych. Jeśli nam nie podpasują, to zostawię dla ptaszków - jak pisałam wcześniej, chcę coś oddać naturze.
Owocować będą 2 krzewy aktinidii, bo jeden jest chłopcem . Dzieciaki bardzo lubią kiwi i kupiłam to głównie dla nich. Czy będą produkować skrzynki owoców to się okaże. W razie co mam na stanie sekator i szpadel .
Nie lubię produkować nadwyżek i dlatego pozbyłam się starych jabłoni i posadziłam 2 drzewka, które mają być prowadzone w formie szpaleru. Dzięki temu, będzie mniej owoców .
Warzyw jem ostatnio coraz więcej. Zmobilizowały mnie do tego problemy trawienne. Dieta eliminacyjna wskazuje, że chyba mam nietolerancję glutenu.

Marysiu, ja nie wciskam ludziom swoich produktów. Jeśli mam nadwyżki to pytam czy ktoś chce, albo zanoszę do pracy i stawiam w socjalnym ze stosowną informacją. Zwykle jednak nie mam ich za dużo, bo staram się produkować ilości adekwatne do potrzeb.
A potrzeby trochę mi wzrosły .

markita napisał: Marto, zawsze może Edytka kiwi wykopać i podarować upierdliwemu sąsiadowi . Ja mam u siebie gatunek o ozdobnych liściach. Niestety z owoców korzystamy sporadycznie... a w zasadzie tylko ja...rodzina niestety ją olewa.
Od 3 lat stoi jakaś, ponoć dobra odmiana u mnie w donicy i mogłem Ci przywieźć na zlot
Ale kiwi ma też zalety. Uwielbiają je koty. Tarzają się namiętnie w korzeniach. Kocimiętka przy tym wysiada. Poza tym rewelacyjnie pachnie choć kwiaty są mało widoczne.