Edyto klony zajęły się przecudnie! są niezawodne!
I tak fajnie korespondują z przebarwionymi hortensjami..

Widzę, że krety nie próżnują

nelu-pelu napisał: Za to koty chyba tak . Wciąż naiwnie czekam, aż się wezmą do roboty, ale chyba sama będę musiała zająć się sprawą .

Edytka ale teraz dałaś po oczach tymi klonami jak ja uwielbiam jesienne przebarwienia

Dlaczego u mnie nie ma takich kolorów ?
Same zielone. Tylko orzech zżółkł i zaraz zgubił liście.
A ja o tej porze roku chciałabym miec takie czerwienie.
Cały czas podziwiam, że nadal chce Ci sie walczyć w ogrodzie,.
Ja planuje kolejne kopanie rabaty, , a raczej rabatki, ale jakoś znowu czas nie sprzyja. Pewnie zostawię do wiosny, chociaz juz trawy na nią kupiłam.

Margo2 napisał: Bo może ich nie posadziłaś ?
Ale Powiem Ci Małgosiu, że po wiatrach, które były kilka dni temu klony czerwone stoją bez liści. Coś tam jeszcze innego w ogrodzie daje kolory (może za chwilę pójdę zrobić fotki ), ale przyznaję, że jestem tak pochłonięta pracami przy oczku - choć może należałoby powiedzieć - WIELKIEJ STOPIE , że niewiele poza tym jestem w stanie dostrzec .

Danusiu, u Ciebie jeszcze więcej kolorów niż u mnie .

Ale skoro jesteśmy przy kolorach, to czy może być kolorowy dywan?









Gdyby ktoś jednak bardziej gustował w atłasach, to może też być taka wersja:



Bo chyba guma, to już nie będzie to ?





Chyba, że przysłonięta taflą wody . Tutaj jeszcze skromnie - wlane niewiele ponad 2m3, ale to tylko po to, żeby łątwiej ułożyć membranę.
Boszzzz, ile jeszcze mnie czeka roboty :

A te dywany tam zostały ? Po co właściwie były lub tez nadal są potrzebne? Przyznam, że o budowie oczka wiem tyle, co nic

Tak Markitko, dywany zostały. To dodatkowe zabezpieczenie dla membrany. W sumie to nie było tam zbyt wielu ostrych kamieni, ale z pewnością się przydadzą na grobli, gdzie został wylany betonowy fundament. Jest ryzyko, że membrana mogłaby ulec przetarciu na ostrych kantach.

Edytka no widzę że przerozmaite wzory i się przydały idziesz jak burza mnie to dopiero w przyszłym roku czeka

O rany, jakie zmiany Gratuluję odważnej decyzji Będzie się działo jeszcze długo Fajna sprawa
Pamiętałaś o łagodnym wyjściu z oczka, żeby żaby nie tonęły?

Siberia napisał:
Coś wspominała o schodach ruchomych na baterię słoneczną

Już wyobrażam sobie wykopaliska za 1000 lat i teorie skąd się wzięły dywany pod warstwą mułu

Danusia napisał: Danusiu, zdradź proszę, co planujesz na przyszły rok?

Miłko, M już dawno mówił, że ilość konstrukcji w naszym ogródku będzie zagadką dla potomnych .

Tomku, szukałam, ale póki co nie znalazłam ruchomych schodów w ofercie, więc moje żaby muszą użyć łap .

Iwonko, jakoś nie umiem zrobić takiego zejścia, ale zawsze umieszczam coś w wodzie, żeby stworzenia, które tam wejdą/wpadną miały ratunek. Aktualnie wrzuciłam roboczo pływającą wyspę i niewielki konar:

Już widać, że będzie super!

Toż to basen olimpijski!

Edyto, te wszystkie kamienie nosi małżonek?

Tomek Mr napisał:

Niesamowity rozmach, patrzę i podziwiam. Nawet nie myślę, że u mnie jest miejsce. Ogrom pracy mnie przerasta. Gratuluję, będzie wspaniale.

Edytko no pięknie Ci idzie
Nas kształtowanie oczka czeka za rok u syna na działce tylko tam będzie naturalne bo tam woda jest cały czas

Mam bogate doświadczenie, jeśli chodzi o wpadające do wody zwierzęta. Jeżowi, który wpadnie, nie pomoże żadna pływająca wyspa, żadna deska ani nic innego. Po prostu brzegi oczka muszą być łagodne, bez schodków. Najlepiej wysypane żwirem. Vera ma idealne oczko wodne.

Dorotko, jak zapewne pamiętasz, to moje drugie oczko. Poprzednie powstało 6 i pół roku temu. Skonstruowane jest podobnie do nowego, czyli ma dość strome brzegi na których na różnych wysokościach ustawione są doniczki, położone kamienie, itd. Szczęśliwie nic się do tej pory w nim nie utopiło i mam nadzieję, że w nowym będzie tak samo .

Danusiu, zazdraszczam tej wody na działce syna. Obsadzanie naturalnego stawu wygląda zupełnie inaczej .

Kasiu, zgadza się, jest u Ciebie miejsce . Przecież oczko nie może być dowolnej wielkości - w miarę potrzeb i możliwości .

Tomku, M położył 2 kamienie, które faktycznie były za duże, żeby je dźwignęła .

Miłko, to goście taką wielkość wytyczyli . Ja grzecznie się posłuchałam .

Swietko, mam nadzieję, ale się każe, co i z tego wyjdzie. Prace cały czas trwają, choć kamień mi się skończył . Więcej póki co, nie pokażę .

Mogę pokazać widoki starej części , zanim się zdezaktualizują .
Rozświetlony słońcem, jesienny ogród wygląda wręcz absurdalnie :