Ewciu- obsadzenie słupa to nie moja rozterka- na wieśc o milinie nawet wspomniałam, że szkoda, że słupa nie mam
Kruszyna, o której wspominasz, wygląda bardzo ciekawie- jakie egzotyczne listki.
Poczytałam trochę o niej, ale niestety za mała z niej nomen omen- kruszyna
Martuśka- taaaak, jeszcze mi bukszpanowej obwódki brakuje
ale się zapierać nie będę- pamiętam, jak jeszcze 2-3 lata temu byłam przeciwna strzyżonym roślinom u siebie, a teraz- nie wiem, skąd mi się to wzięło- obsadzam się czymś do strzyżenia i formowania
Nigdy nie umiałam nazwać stylu ogrodu, jaki mam..żaden z katalogowych mi nie pasuje (bo to mój styl- czyli zbieranina tego, co mi sie podoba
), ale wychodzi na to, że za chwilę zacznę się doszukiwać elementów ogrodu japońskiego- azalki i rodki, klony palmowe, żwir i element wodny.
Wiem..wiem..to naciągane
Danusiu- u nas dziś dzień ponury i deszczowy, a złosliwie od poniedziałku obiecują słońce
Może to już przedwiośnie się zbliża..chociaż wczoraj z przerażeniem przeczytałam, że niektóre prognozy strasza kiepską temperatura aż do maja.
Zerkałam w prognozy..faktycznie nocami upału nie będzie
więc pewno efekt będzie taki, że do maja wszystko baaardzo leniwie się będzie rozkręcać- co z tego, że w ciągu dnia ciepło i słonecznie, skoro nocami raczej niskie temperatury wróżą..
Może im się nie sprawdzi- jak zwykle
Ja cięcie, jeśli pogoda pozwoli, rozpocznę za 2 tyg w weekend..chyba, że w nastepną niedzielę będę mieć fantazje i siły, to może ruszę z wycinaniem suchych bylin..i może bukietówki oblecę.
najgorsza dla mnie praca to przycinanie derenia- robię to sekatorem, po czym tym samym małym sekatorem szatkuję gałęzie na drobne kawałki i wrzucam na kompost- naszarpię się zawsze przy tym i ręka boli
Planuje kupic nożyce do zywopłotu- może nimi potnę drobniejsze gałązki i pójdzie szybciej i z mniejszym wysiłkiem.
Już tuje tniesz- szybko
To nie robi sie tego w kwietniu
Ja w kwietniu planuję dokupic kilka sztuk i dopiero po ich posadzeniu chciałam wyrównać wszystkie górą..
Moniśka- czy liczy się wyjście na ogródek w roli psiej babci klozetowej
Słowo daje- podziwiam Cię..z kawą w ogródku, poszukując wiosny..
u nas było paskudnie- wiatr, mżawka.. Wyszłam z kurtce zimowej, w czapce i narzuconym jeszcze kapturze- wróciłam z katarem
Zbierając psie to i owo
też kucnęłam i palcami poszarpałam trawę, sprawdzając, co się pod suchymi źdźbłami kryje..i jest zielono
W ogóle stwierdzam, że w porównaniu z ubiegłym rokiem, trawa przezimowała doskonale!
jedno miejsce- przy garażu, wygląda mizernie..ale nic dziwnego. Rzuciliśmy tam śnieg raz zgarnięty z podjazdu i wydeptujemy tu ściezke do śmietnika i po drewno kominkowe. Poza tym w sezonie zauważyłam, że piaszczysty tam teren a że tam daliśmy "lepszą" ziemię to już jesieni wiedziałam, że będzie mnie czekac tam wymiana i podsypanie tej bagiennej ziemi- u nas sprawdza się o wiele lepiej.
Teraz rozważam, czy zamiast dosypywać ziemię i siać trawę- nie zrobie przypadkiem przeszczepów.
Rok temu przeszczepy przy tarasie świetnie mi się przyjęły i szybko zarosły- nie widać łączenia..a że pod rabate przytarasową będziemy trawe zdzierac- ładnie wyrośniętą i zakłądaną na bagiennej ziemi- to chyba usuniętą murawę spod tarasu przeniosę na trawnik przy garażu.. tym bardziej, że i tak planowałam tam nie dośc, że wymiane ziemi, to jeszcze podniesienie nieco poziomu przy samej opasce.
To będzie o tyle dobre rozwiązanie, że trawe przeniose lepszą, przerastającą lepszą ziemię..i nie będzie gołej ziemi z wysianą trawą, w której psy by się babrały, tylko od razu w miarę zrobiony trawnik.
Zajrzałam z Rozanki- martwię się, że jeszcze życia w nich nie widać. Boję się o nie..oj, żeby mi znowu nie zdechły.. Nie powinny tym razem- przecież bodziszki powinny byc łątwe w uprawie- posadziłam je w sporym dodatku ziemi workowane, w sezonie dogadzałam im kompostem..
Zasmuciłaś mnie wieściami o Peter Alanie.. Może w sezonie wypuści nowe piętro i wystarczy oberwac chore listki, prysnąc czyms na grzyba..i jakos sie pozbiera
Ja siedzę i rozmyślam o ogródku. Dziś robiłam obchód planując prace..i się doczekac nie moge, chociaż chwilami świta myśl pt "jak ja sobie z tym poradzę, co sobie wymyśliłam"
Poprosiłam Siostrę o przesłanie fotki tego kamienia "mini koła młyńskiego"..i chyba nada się idealnie1 Martwiłam sie, czy nie jest czerwony..ale szczęśliwie jest buro-szary, więc nie będzie tak razić
Musze go obmierzyć w najbliższym czasie, sprawdziłąm już wymiary kastry..
Chcę zrobić nie tylko ciurkadełko z wodą spływającą po kamieniu, ale też żeby sie robiła kałuża.
Nie wiem jeszcze, jak technicznie to zrobię- na czym położe kamień..
Pewno jakieś rusztowanie będzie potrzebne metalowe.. i musze rozpracować temat, czym wyłożyć brzegi..tzn jaką folią i jak to ułożyć, żeby robiła się kałuża- ale przyjdzie czas, to się tym mocniej zainteresuję.
Domyślam się, że kastrę trzeba wkopac poniżej poziomu gruntu, a ewentualną kałużę ułożyć z folii i wysypać wszystko żwirkiem do zamaskowania.
Trochę juz o tym czytałam..i ciekawa jestem, ile błędów popełnie i ile razy będę musiała to poprawiać
Cieszę sie, że wykorzystam ten kamień. Jako nastolatka miałam wizję oczka wodnego u Rodziców w ogrodzie, Tata zwoził mi rózne kamienie, które leżą teraz na stercie u Mamy, a ja podbieram to, co mogę uradzić.
Oczka nigdy nie zrobiłam, za to układałam z kamieni obrzeża, rabatkę podniesioną przy altance zrobiłam..a kamienie wciąż się nie kończą
Myślę, że Tata by sie ucieszył na wieść o tym, że kiedyś znaleziony przez Niego kamień będzie ozdobą kącika przy tarasie.
Muszę go do siebie przytargać i zacząć robic przymiarki, jaki fason chcę zrobić, bo chyba ten kamien uzupełnię może trzema mniejszymi, żeby maskowały otwór w tym kole młyńskim, z któego wystawać będzie rurka.
Ciekawe jak to wyjdzie- nie mogę się doczekać, żeby zacząc kombinować!
Kamien umownie nazywam kołem młyńskim, ale to raczej żarno..
Takie mam zdjęcie od Siostry
Myślę, że ten otwór przymaskuję jakimis kamieniami i woda będzie spływać, a rurka przechodząca przez otwór nie będzie zbytnio się rzucać w oczy.
Cos tam mgliście kombinuję...i dobrze, bo czas dzięki temu przyjemniej płynie..
Jest tam też piękny ogromny kamień, ale zupełnie nie wiem, jak go zabrać..chyba się nie da
Nie wiem, czy 2 facetów dałoby radę go ruszyć- nie wspominając, jakim samochodem trzeba byłoby go przetransportować- co na niego zerkam, to mnie serce boli, że nie mam go jak przetransportować
Tak oto uprzyjemniam sobie czas w deszczowe dni i wieczory
.