Moniśka, jak ja lubię Twoje wpisy...tyle jest do odpowiadania, że można się porządnie wygadać
Właśnie-poidełko! Zapomniałam Ci podziękować za cynk
..wcozraj kupiłam
Wybrałam beżowe serduszko. Wybór był pełen, zarówno kolorystyczny, jak i pod względem kształtu. Zdecydowałam, że serduszko lepsze, bo głębsze i chyba lustro wody
lepsze- będą się pióraki miały gdzie kąpać.
Sprawdziłąm przed chwila- na naklejce z ceną nie ma ani słowa nt mrozoodporności, jednak ja byłabym ostrożna..
Pękło mi zarówno poidełko-to, które kupiłam rok temu z hiacyntami, jak i zwykła gliniana podstawka. Myslę, że te urocze serduszka przy wiekszych mrozach też mogłyby popękać, więc nie zostawię tego na zimę.
Najlepszy byłby wydrążony kamień, ale skąd brać
Podcięcie sosenki było konieczne, bo nakupiłam rodków i nie miałam gdzie sadzić, a za długo musiałabym czekać, aż gałęzie same ze starości odpadną. Rok temu zaglądałąm pod gałązki i widziałam, że kolejne miejsce mi się wykroi.
Rozważam tam niskie rodki, w typie Azuriki. Nie chcę, żeby zasłoniły azalkę rosnącą z tyłu..
Myślę, że np Ramapo byłby idealny. Mrozoodpornośc dobra, kolor też..
Zgrałoby się z Cunnigham, też wcześnie kwitnącym, a jakby skończyły te wczesne, to zaczęłaby azalka i Libretto, więc kącik byłby ozdobny przez dłuższy czas.
kolory to biały CW, różowa azalka, różowo-fioletowy Libretto, chcę dodać fioletowe, np Ramapo..bo tuż obok cytrynowe tawułki GOldmound. Kolorystycznie poruszam się w swoich ulubionych barwach i zestawieniach.
Będę buszować w Twoim alfabetycznym spisie, bo ten sposób podziału jest dla mnie extra!
Co do nazwisk producentów- no zobacz, nie dośc, że rodek nie kwitnie, to jeszcze nazwiskiem wprowadzają w bład
Fotka Evy urocza! Wątku wspomnianego nie znam, więc nie widziałam. Pamiętam, jak napatrzyłam się na fotki Evy, zanim ruszyłam na poszukiwania..ale jakos nie idzie mi jej uprawa. Musze lepiej ciąc. Zauważyłam u siebie, że drobne gałązki więdły/usychały, a krzew wypuścił jeden taki wielki bicz. Jak był czas cięcia, to byłąm zajęta w innych częściach ogrodu
Wybrałąm Evę właśnie ze względu na to, że miała się ciekawie komponować z cytrynowymi iglakami, ale jakoś fason mi beznadziejny rósł.
No dobra- to w tym roku uczciwie przypilnuję cięcia i zobaczymy, czy Evsia się postara
Ciemiernik..nie pamiętam, w jakiej glebie go posadziłąm, ale na pewno pamiętam, że najpierw o jego uprawie czytałam, więc chyba dobrze zrobiłam
No nic, zobaczymy, czy się pozbiera w sezonie.
ODnośnie tarasu- już wcześniej przeczuwałam, że klon palmowy może raczej tu nie dać rady. Jak jeszcze doczytałam, że wybrany przeze mnie żwirek zwiększa pH, to już w ogóle smutek mnie ogarnął.
Na szczęście już jesienią wymyśliłam dodatkową rabatę dla rodków, więc pewno tam tego klonika posadzę. Szkoda mi baaaardzo, bo chciałam siedzieć na tarasie i pożerać wzrokiem moje klonowe cudo
a nie kitrać go za domem, gdzie rzadziej zaglądam.
Odnośnie drzewa przy tarasie, w lato zwiedzając ogrodnicze sklepy natknęłam się na grujeczniki, co mnie zachwyciło, bo od dawna mi się to drzewo podoba, a zdaje się, że woli gleby obojętne, niż kwaśne, więc żwirek nie będzie mu tak przeszkadzał..
Nie chcę przy tarasie jakiegoś zwykłego drzewa na siłe, tylko coś takiego, co mi się na serio marzy..a spośrdó drzew to klony palmowe i grujeczniki najbardziej mi się marzyły.
Teraz więc rozważam grujecznika
Kalina kojarzy mi się z mszycami
Palibin mógłby być gdzieś wciśniety jako dodatek, ale nie widze go jako drzewiastą "gwiazdę" przy tarasie
. Jak nic innego nie wymyślę, to przesadzę go na tył wrzosowiska, bo widzę tam dla niego miejsce. Będzie nieco oddalony od wrzosów, więc może nie będzie miał zbyt kwaśno..a i przyda się też ozdoba wczesnowiosenna na wrzosowisku.
O hakuro nic mi nie mów
Nie lubię jej i już! Siedzi od 3 lat w donicy- to do niej wczoraj Marviś wskoczył pielić
Głogownik- ładna roślina, ale raczej krzew niż drzewo.. Miałam kiedyś na niego oko, ale zrezygnowałam na wieśc o strefie mrozoodporności
Martwiłabym się o niego jeszcze bardziej, niż o klony..
Ewciu, słowa "za gęsto" nie wymawiamy
Nie wiem, które miejsce masz dokładnie na mysli, mówiąc o granicy tarasu i trawnika.. Myslisz o całym froncie tarasu? Ja bym tam nic nie sadziła- chcę zrobić obrzeże z ekobordu, żeby kosiarka po kamyczkach mogła jechać i kosić. Front tarasu chciałam otwarty, żeby swobodnie wychodziło się na ogródek..a kiedyś, w luźnych rozważaniach chciałabym zrobić stelaż drewniany, dać żagiel czy inny materiałowy sufit, a pomiędzy słupami powiesić zasłony, które będą chronić przed prażącym słońcem. Nie może więc nic rosnąć. Może gdyby taras był wyżej, a przed nim skarpa- to jak najbardziej!
U mnie jednak to wszystko na jednym poziomie.
Prawa strona przy tarasie, to rabata na rogu domu, z cisem kolumnowym i bukietówkami Limelight, więc za rok-dwa powinno być już krzaczasto i wysoko..chyba..?
Tak wnerwiał mnie ten bok domu- z tarasem korowym i brakiem opaski i gołą ścianą, że prawie fotek nie mam. Tu zdjęcie tej rabaty po prawej stronie- zza Limki widać kawałek mebli. Z tyłu za cisami jest opaska przy domu i często tym chodniczkiem przechodze, wychodząc z domu- wejście na taras, poza frontem z trawnika, mam też tu, na rogu domu.
***********
EDIT..
Zapomniałam wspomnieć, że przed snem zmieniłąm chyba zdanie odnośnie oczka wodnego przy tarasie. Chyba gotowa foremka z obi, albo kopanie czegoś i wykładanie specjalną membraną, to za duże zawracanie głowy. Bałabym sie też o psiaki, żeby sobie krzywdy nie zrobiły. To małe pieski są..
Na ta chwilę skłaniam się do ciurkadełka- pojemnik wkopany i woda ściekająca po kamieniu.
Jedyne co mnie zastanawia, to fakt, że te wszystkie chlapiące kamienie wyglądają tak, że woda ścieka po kamieniu na żwirek i nie ma żadnej kałuży, bo pokrywa pojemnika jest płąska. A ja bym chciała wodę ściekającą po kamieniu tak, żeby robiła się maluśka kałuża- psiaki by mogły pic i ptaki miałyby kąpielisko..