Mam chyba też takie grzybki na wierzbie purpurowej .Ostatnio się zastanawiałam co to jest
Jeśli chodzi o zimę to chcę dużo śniegu i chociaż ze dwa tygodnie dużego mrozu ,chociaż dwadzieścia stopni .Może wtedy wymarzną wszelkie zagraniczne robale i wszystkie ślimory i inne paskudztwa ,które nas nawiedziły .Kiedyś zimy były śnieżne i mroźne .Pamiętam śnieg wyższy ode mnie i zamarzniętą świeczkę pod nosem .Ludzie jakoś tak nie chorowali i byli dla siebie lepsi

Coś w tym jest Ewa. Może trudne warunki wymuszają większą solidarność?
A może to były inne czasy?
Ale też bym chciała, żeby robale wybiło. Mam coraz więcej opuchlaków.

Myślę, że trochę się dziś wyolbrzymia dawniejsze czasy.
Ludzie byli tacy sami tylko się o wielu sprawach nie mówiło. Problemu maltretowanych dzieci nie było, bo było przyzwolenie na takie zachowanie. sama pamiętam z lat szkolnych rodzeństwo, które notorycznie przychodziło posiniaczone do szkoły, bo ich matka prała czym popadnie. Mnóstwo ludzi się oburzało, ale nikt nie reagował.
Pamiętam z opowiadań moich rodziców, że w czasach gdy budowali kombinat i całą Nową Hutę, to w wykopach budowlanych robotnicy znajdywali martwe noworodki. I co? I nic. Nie było badań DNA, nie było czasu, trzeba było Polskę budować.
Co robiono z chorymi psami czi innymi zwierzętami i jak się ich pozbywano, nie będę pisać, ale dziś to nie do pomyślenia.
Dziś się o tym wszystkim mówi, nagłaśnia i dobrze. Coś się zaczyna zmieniać.

Że każdy miał pracę? Też mit. Każdy musiał chodzić do pracy, a to wielka różnica i mnóstwo niesprawiedliwości społecznej.

Ja tam wolę dzisiejsze czasy, może nie idealne, owszem, ale jest szansa, że coś można zmienić

Ewa - zgadzam się z tym co napisałaś. Teraz tv i internet bombarduje nas całym złem świata i stad nam się wydaje, że kiedyś tego nie było. Sama pamiętam zaniedbane koleżanki, kolegów z podstawówki . Dzieciaki latające samopas, brudne, głodne po podwórku, bo rodzice nieprzystosowani itd.
Teraz bardziej zwraca się uwagę na takie rzeczy i reaguje - przynajmniej niektórzy ludzie to robią.

Niestety troszkę za mało mówi się o osobach dobrych, o pozytywach, o radościach i stąd takie negatywne spojrzenie na ludzi, otoczenie.


Ale robale mogłoby wybić

A co do białej zimy - to może być śnieżnie, biało, mroźno - byleby drogowcy nie zasypiali jak co roku
Ale w lutym już wiosnę poproszę

Agnieszko, ja to jakaś nienormalna jestem, bo na temat mrozu i wybicia robali też obaliłam teorię
Otóż:
większy mróz wybije nie tylko robale, ale też ich naturalnych wrogów. Przeżyją tylko najmocniejsze osobniki, a te przekażą swoje mocne geny następnemu pokoleniu. Tym sposobem, robale będą coraz mocniejsze. Zresztą, czy zima będzie czy nie i tak będą coraz mocniejsze, bo muszą się przystosowywać do niesprzyjających warunków, oprysków itd. Więc i tak przeżywaja te najmocniejsze. No to niech choć ptaki i inne skorki zostaną, żeby je zjadać.

A ludzie? Coraz bardziej cherlawi. Słabeusze. Na respiratorach, pompach, dializatorach, rozrusznikach, koncentratorach tlenu... No i co my przekazujemy następnemu pokoleniu? Słabość.

Chyba mam dziś gorszy dzień

Żeby było weselej, to zdjęcia zapodam. Późnojesienne, ale jeszcze coś tam kwitnie





A co nie kwitnie, to się przebarwia









A drogowcy do zimy zawsze są przygotowani... w lipcu Jakoś zimą, zawsze zaskoczeni

Ewa, coś jest w Twojej teorii przetrwania...

Masz jeszcze całkiem kolorowo, berberysy jakie okazałe, bardzo je lubię oglądać u innych, mam tylko
te najniższe, obchodzę je z daleka.

Byłam dziś na działce, nawet trochę słonko świeciło, wsadziłam resztę tulipanów i pograbiłam liście
z trawnika. Hortensja pnąca właśnie wszystkie zrzuciła, aż szkoda bo świeciła na złoto w te ponure dni.

Ewcia śliczne jesienne przebarwienia u mnie nawet przez te dwa dni było co mnie bardzo cieszy Co do nas to rzeczywiście coraz słabsi chyba jesteśmy ,u nas dzisiaj była msza dla 104-letniej solenizantki -tesciowej znajomego i zaraz mi się przypomina jak w zeszłym roku opowiadał na imprezie jak był chory a teściowa przyszła i mówi -Wiesz Franiu Ty taki chory to ja zapalę w centralnym żebyś nie zmarzł i wiesz co piwko grzane nam zrobię to nam obu dobrze zrobi

Nelu, u nas dziś było trochę słońca, trochę chmur, a teraz leje. Berberysy bardzo lubię, za te ich kolory
Danusiu, obecni stulatkowie, to osoby, które przeżyły najcięższe czasy, bez antybiotyków i leków nowej generacji. To są terminatorzy. nasze pokolenie już takiego wieku nie osiągnie.

Zapomniałam o moich trawkach







Już sobie śpią. Teraz tylko czekać

Ślicznie moje miskanty w tym roku jakoś wolniej się kłosiły i średnio wyglądają

Danusia napisał: Nooo, ja kiedys za czasów studenckich siedziałam sobie w PKS z Zakopanego do Koscieliska . Koło mnie stanął mocno starszy pan, w stroju turystycznym, takim troszkę jak ze starych widokówek tatrzańskich. No to jak hop, ustępuję mu miejsca. A on na to łagodnie: dziecko, siadaj, ja mam 87 lat, ale nogi to mam jeszcze zdrowe...

Ja myślę, że kazde czasy minione trochę się w naszej pamięci modyfikują. Z różnych przyczyn. Jakby ktoś poczytał ksiązki obecnie dostępne o dwudziestoleciu miedzywojennym, to nic tylko rauty, kresowa kuchnia, polowania, bale... pomyśleć- nic tylko kraj mlekiem miodem płynący. A o biedzie, beznadziei, analfabetyźmie, braku podstawowej opieki zdrowotnej ani słowa.

Rabata frontowa świetnie rokuje. Bedziesz miała gapiów uwieszonych na płocie

I mnie zaskoczyły Twoje nadrzewne muszelki, są śliczne ale czy drzewu nie szkodzą?

I kolejne pytanie , co to tak ślicznie się przebarwia?
Efkaraj napisał:

Wiesiu -wyprzedziłaś moje zapytanie bo i ja jestem ciekawa tej roślinki

Dziewczyny, przepraszam, że nie podpisałam, w wątku bazowym jest podpisana

To tojeść orszelinowa

Wiesiu, każdy grzyb nadrzewny przyczynia się do degradacji drzewa lub drewna. Całe szczęście u mnie zalogowały się te grzyby tylko na martwym pniaku.

Zuziu, dziękuję za opinie o trawiastej
A co do minionych czasów, masz rację Po za tym zupełnie inaczej odbiera się społeczeństwo jak się jest dzieckiem, z inaczej jak się jest dorosłym.

Ewuś no patrz a ja głupia wycięłam tojeść a ona tak pięknie sie przebarwia

Danusiu, ja nie głupia tylko leniwa i niczego nie wycinałam. No to wiem dzięki temu, ze się pięknie przebarwia

muszę zapamiętać na przyszły rok to może nie wytnę

Ja też wolę zdecydowanie te czasy, ale mimo wszystko uważam, że kiedyś było więcej więzi międzyludzkich
Teraz każdy pedzi, coraz mniej jest spotkań z dalsza rodziną
Pamiętam dawne czasy, kiedy co chwila ktoś przyjeżdżał ze wsi, albo my jeździliśmy do nich
Odwiedzało się dziadków, wujków ciotki.
Teraz bardziej skupiamy się na najbliższej rodzine. Przynajmniej tak jest u mnie
W dodatku kiedyś moi rodzice spotykali sie z sąsiadami.
Było wspólne biesiadowanie, śpiewy, kuligi.
To wspominam miło.
Dlatego od czasu do czasu organizuję takie rodzinne zjazdy, żeby moje dziecko znało tez dalszą rodzinę

Gosiu, masz dużo racji, ale to od nas samych zależy, czy nadal będziemy spotykać się w gronie rodzinnym, czy poprzestaniemy na sms-ach, fejsie, skayp'ie A może to znak naszych czasów? Przecież świat się zmienia. Nasze dzieci pewnie nie byłyby zadowolone, gdyby wróciły czasy naszych młodości

U mnie od wczoraj zima. Teraz już jest mroźno, więc śnieg poleży... oby szybko to minęło, bo ja ciepełko lubię

Kolory zimy









dziś miałam do pracy na popołudniu, więc mogłam zrobić zdjęcia. Jak idę na rano, to ciemno jest jeszcze, a po powrocie już jest ciemno. Pocieszam się tym, że grudzień w przedświątecznej gorączce szybko zleci, a po nowym roku dni już coraz dłuższe

Ewcia cudnie zimowo widzę i u Ciebie aaaaa mam się nie cieszyć bo Ty za zima nie przepadasz u mnie już jest -9 a my rano sprzątamy kościół,czyli troszkę zmarznąć bedzie można ale wieczorem idziemy do szwagra na imieniny to na pewno coś na rozgrzewkę będzie

Ewa, trudno, ale ja strasznie tęsknię do takich widoków!
Dorastałam prawie na Syberii, czyli w sercu Wielkich Jezior Mazurskich (pewnie dlatego kocham góry )
tam kiedyś jak zasypało w grudniu to dopiero kwietniowe słońce roztapiało resztki zlodowaciałego śniegu.
Tego mi brakuje...