Kochani wszystkim razem i każdemu z osobna bardzo dziękuję za tyle miłych słów pod adresem tego mojego zielonego azylu. Nie jest doskonały, czeka mnie jeszcze sporo pracy (naprawianie błędów z przeszłości, ale też nowe koncepcje rabat). Mam nadzieję, że swoją działalnością w tej materii zasłużę na tak ciepłe przyjęcie i pochwały. Ściskam Was mocno
Nowinko jeśli pytasz o hortensję, która rośnie w żwirku obok pergoli to jest to Magical Candly, w sierpniu 2012 kiedy ją sadziłam miała dwa małe patyki. Co roku dostaje porcję kurzaka i tyle. Se rośnie.
Franusiowa Majurzeczka Tamaryszka towarzyszyła mi jesienią przed snem. Przeczytałam na blogu jak sobie z tym poradziła. Ogrom pracy, 9 lat urządzania... ale jaki efekt! Woda u Tamaryszka to rów melioracyjny (tu nie trzeba mieć żadnych zezwoleń) a to co widać u mnie to "rzeka" (jakakolwiek mała by nie była) ale choć leży na mojej działce, to w obrębie 1,5 m nie wolno nic sadzić, bo trzeba zapewnić obywatelom dostęp do wody gdyby chcieli np. łowić ryby! To usłyszałam od pana w Wojewódzkim Zarządzie Wód. Tyle prawo. A ja swoje i tak zrobię
Wiesiu rzeczka Tamaryszka zabrała mi na długo sen z powiek. Myśląc nad nasadzeniami w tym miejscu, właśnie chciałabym tam spróbować z hostami (mam do nich wielki szacun, bo to były jedne z pierwszych roślin, spisują się nadzwyczajnie mimo, że u mnie wciąż rosną w słońcu, ale mają dużo wilgoci). Niby sadzić nie wolno, ale myślę też o brzozach szczepionych na pniu (ogranicza mnie też miejsce do góry - kable) a dałyby choć trochę ażurowego cienia. Spróbuję zrobić jakiś mini projekt... to będziemy rozważać.
Jeśli się mogę załapać na żółtego irysa - bardzo chętnie odkupię od Ciebie wszystko co wydać możesz, bo w mojej głowie przed domem ma być żółto. Ale o tem, potem. Trawiastą w tym roku zostawię, bo mam w głowie 2 różanki
no i rzeczkę!
Nelutrawy upchnęłabym wszędzie. Dosłownie. Nic nie zastąpi spektakularnego szelestu w długie letnie wieczory, ale też i te malutkie - jak moja ulubiona rosplenica "Little pony" nawet nieco przyciężkim iglastym potrafią dodać zwiewności. Od zeszłego roku testuję turzyce (kilka odmian) - zobaczymy czy tez będą takie fajne. Natomiast moim "zawodem życia" były kostrzewy sine. W 3 sezonie zrobiły się brzydkie i rozczochrane, pomimo starannego czesania.
Moniko jak pisałam wyżej - trawiastą zostawiam na inny czas. Tulipany, ładne same w sobie, ale straszą potem uschłymi liśćmi. Żurawki się świetnie komponują z trawami na innych rabatach, tam stanowią tylko wypełnienie dziury, albo tworzą plamę kolorystyczną żeby pasowała do bordowych liści klonów. Tu, przy tych wielgachnych trawach żurawka się gubi. Jeszcze pomyślę, ale potem. U mnie ta rabata jest za domem, na drugim planie. Jak już przytnę trawy w tym miejscu i lecę ogarniać resztę, to ani się obejrzę a trawy już wielkie. Pochłonięta innymi pracami nawet specjalnie nie zauważam tam pustki. Wzrok przyciągają inne miejsca
Na żwirowy taras zdecydowałam się z bardzo prozaicznego powodu - brak kasy. Miał to być etap przejściowy, ale już wiem, że nie przerobię go na nic innego. Wygląda naturalnie, komponuje się z resztą ogrodu, tani w wykonaniu, a z utrzymaniem w czystości nie mam problemów: liście z lasu aż tak daleko nie lecą, plewiąc w skarpie i tak wrzucam wszystko od razu do wora. Owszem był problem ze ścieżkami, bo tam początkowo opadłe liście wybierałam ze żwirku nie przymierzając jak Kopciuszek, ale on sobie siedział, a ja na kolanach. Sprawę rozwiązał odkurzacz do liści. Wydmuchuję liście na trawę i zgrabiam, a że trochę kory się przy okazji wydmuchnie z rabat - to już inna bajka.
Ty masz za mały ogródek, a ja czasem psioczę, że roboty i tak mam za dużo, a jak zapomnę czegoś, wiesz ile się trzeba nabiegać?
Edytko jeśli o tę Ci chodzi...
to jest Spartyna Aureomarginata. Bardzo ekspansywna, rozłazi się na boki, najlepiej sadzić w wielkiej donicy. Co roku muszę ją ograniczać i to dość drastycznie. Ale ma tego plusa, że się pięknie przewiesza i kiedy inne jeszcze się zbierają, to ona już wygląda bardzo dostojnie.
Asiu DZIĘKUJĘ!
No powiem Ci, że zrobiłaś niespodziankę tym, że nie lubisz jakiegoś kwiatka
Ilekroć byłam u Ciebie, zawsze mnie urzekała ilość i obfitość kwiecia wszelakiego (ale bez pstrokacizny). Byłam w miejscu na "O" - jak to u Ciebie "i śmieszno, i straszno" - tego mi właśnie bardzo brakowało i mam nadzieję, że jak odejdą mrozy i zima, to choć pomyślisz o wirtualnym świecie. Balkon ...
na okładkę pism branżowych, niech się uczą!
A trawiastą na razie odpuszczam. Irysy widzę w rzeczce. Kiedyś przy tych trawach nawet posadziłam liliowce (bo mam już całkiem fajne 4 kępy, w to miejsce za małe) jednak coś mi zgrzytało. Te trawy są wielkie (najwyższa 3 m), wszystko co tam rosło wyglądało jak ubrania z młodszej siostry. Jak pisałam wyżej - rabata nie jest na 1 planie, zanim ogarnę resztę i się obrócę trawy już rosną.
Firletko i Ciebie witam serdecznie!
Bardzo dziękuję za tyle podbudowujących moją wiarę w siebie słów. Początki tego ogrodu były naprawdę pstrokato-żarówiaste, sadziłam co tylko przywlokłam, nie zważając na kolory w myśl, że "do czegoś to tam dopasuję", w efekcie wyszedł totalny misz - masz, zbyt agresywny jak na moje mocno nadwyrężone problemami nerwy. Co nie pasowało, poszło w dobre ręce, a zostało zielone, zielone i zielone, nooo... z domieszką bladawców - to o kwitnących, bo krzewów wykopywać nie będę. Takie barwne plamy wystarczą, a ogród jest spokojniejszy. Przed domem ma być żółto - inne planowane nasadzenia dopasuję do kępy słoneczniczków po babci - nie wyrzucę ich za Boga Wszechmogącego!
A propos pasji - w życiu przyświeca mi taka zasada "jak ktoś chce - szuka sposobu, jak ktoś nie chce - szuka powodu". A ja chcę... i upartam jak oślica!
Ewuniu (ewulab) i mnie się bardzo u Ciebie podoba, i ja spaceruję u Ciebie, odnajduję tam też elementy bliskie mej duszy, czuję się tam bardzo swojsko
Róża na pergolce to New Dawn - po dwa krzaczki z każdej strony. Poczatkowo chciałam tam też puścić jakiegoś klematiska, ale wyplątywania suszków byłoby zbyt wiele. Pozdrawiam!
I landryny dla Was - Dereń Kousa Sutomi