Kasiu! Cieszę się, że do mnie dotarłaś!
Znamy się już trochę, choć może nie jakoś tak dobrze, ale mamy do siebie niedaleko i przecież możemy nadrobić!
Bardzo się cieszę, ze Ci się zdjęcia podobają. Od czasu, jak dostałam aparat od męża, potraktowałam fotografie bardziej serio i zaczęłam się uczyć. Jeszcze trochę przede mną, ale się staram!
Cieszę się, że też z chęcią fotografujesz, bo najważniejsza jest pasja i dobra zabawa. A pasję można zawsze rozwijać !
Wiesiu! Czytałam u Ciebie, co zastałaś.
Ja cały czas podlewam, choć obiecali deszcze. Moje pióropuszniki też nie są w zbyt dobrej kondycji. Napisałaś "nawet". A moim zdaniem pióropuszniki są dość wrażliwe na suszę. Od kilku lat walczę o utrzymanie kępy w przyzwoitej formie. Kiedyś przy mokrej wiośnie pióropuszniki miały ponad metr i były soczysto zielone. Cudo! Niestety to już się nie powtórzyło.
Majeczko! Powoli się rozkręcam. Widok kolejnych rozpoczynających dalii nastraja mnie optymistycznie. Trochę zaczęłam pielić, przycinać, planować, a przede wszystkim podlewać. Mam wiele zakątków wstydu, ale tłumaczę sobie, że to taki styl mam
No bo przecież mam...
Nie będą u mnie kręcić filmu, to se mogę mieć!
Ewka! Powolutku mi mija.... tak sobie podyndałam na hamaku i zauważyłam, że dużo śliwek będzie. To sprawiło, że lekką radość poczułam. A ta dalia przed domem, która kwitnie (jeszcze jej nie sfociłam), to faktycznie Wine Eyed Jill.
Dagusiu! To fakt! Tereny nad Biebrza są urocze. Bardzo lubię tam wracać.
Susza nam wszystkim doskwiera, musimy się z tym zmierzyć. Ale faktycznie, pomimo, że potok jest niedaleko, niełatwo z niego targać wodę w wiadrach!
U mnie kwitną Topmixy (nie wszystkie i jakoś tak dziwnie, małymi kwiatkami), Roxy (tu jestem zadowolona, bo ładnie i dość obficie), Wine Eyed Jill i Nuit d'Ete. I jeszcze jedna, ale nie dotarłam do labelki, a kwiat jeszcze nie rozkwitł na tyle, by go zidentyfikować. Ale wiele przed nami. Dalie maja pąki - to najważniejsze!
Żanetko! Cieszę się! Dziękuję!
To mnie motywuje! Postaram się coś ładnego w weekend porobić!
Danusiu! Mam nadzieję, ze uda mi się złapać je w większym rozkwicie. Pochowały się za krzakami, to najwyższy czas, żeby krzaki przetrzebić!
Bardzo Wam dziękuję za odwiedziny i słowa wsparcia. Wczoraj już krzątałam się w ogrodzie, podlewałam i pieliłam. Zjedliśmy nawet obiad w ogrodzie, bo smażyliśmy plindze na powietrzu, żeby nie dymić w domu. Upiekłam tarte z jagodami. Wyszła pyszna!
Planuję dziś zrywać porzeczki, bo sporo tego. Chce pomrozić, będzie na placki zimą. Chociaż po południu ma padać i mogę nie dać rady.
Na dziś: