Teraz, to chyba wszyscy marzą o kurach i to niekoniecznie tych ozdobnych. Nie każdy pamieta, że to jednak obowiązek i taka krótka smycz, trzymajaca przy domu

Z kurek, kaczek, gęsi i wszelkiej rogacizny i nierogacizny wyrosłam chyba na dobre nawet nie macie pojęcia jak człowiek czuje się wolny po przeszło 30 latach uwiązania do zwierząt gospodarskich

Miłko masz rację co do moich fotek, niby są dobre, ale nie zawsze jest na nich to co chciałam, a ile z nich ląduje w koszu to nikt nawet nie podejrzewa a że ciągle cierpię na brak czasu to wszystko musi pozostać tak jak do tej pory no chyba że mój stary Panasonic w końcu padnie

Majka! Dlatego nie mam zwierząt żadnych! Kury nakarmi mi sąsiad, jak wyjadę, ale psa już bym nikomu nie zostawiła!
A ze zdjęciami, to nauczyłam się cierpliwości, żeby każdy kadr przemyśleć. Wtedy mniej do wyrzucenia Przyglądam się temu, co widzę w wizjerze, ale nie tylko głównemu obiektowi, ale całości. Staram się rozmyć lekko tło poprzez otwarcie przysłony. Jaki masz model aparatu?

Polu! Ja nie marzę, ale planuję tak za kilka lat. Może mi się odmieni. Nie chcę ozdobnych, ale nioski, chociaż kilka dla jaj! Jak pisałam, sąsiad nakarmi i przypilnuje, jak wyjadę (mam nadzieję), a to nie pies, czy kot!

Wiesiu! Koleżanka dostała od syna feniksy! One maja bajeczny wygląd i piękne ogony. Nie masz pojęcia, jak malowniczo wyglądały w jej (hościanym) ogrodzie! Spały na gałęziach i te ogony były zjawiskowe. Niestety wydała je, bo nie była gotowa na taki prezent. Nawet mi proponowała przejęcie stada! Już szukałam kurnika gotowego dla feniksów. Ale jak piszesz, u nas też lisy i kuny więc bez woliery ani rusz!

Jutro biorę wolny dzień. Zostało mi sporo urlopu. Zrobię spychacz w domu, ptaki pofocę!

Tych ujęć chyba jeszcze nie podałam (trochę z szuflady)

Ależ awanturniki
Ja wczoraj przyuważyłam krogulca u siebie , bezczelny siedział na szczycie pergoli, nad karmnikiem i czekał na ofiarę . Psem go poszczułam . Oczywiście skręca mnie, że nie miałam czym zrobić mu zdjęcia, ale wolałabym, żeby się zbyt często u mnie nie kręcił

Do mnie wpadł jakiś nowy ptaszek zaraz idę do wątku może mi ktoś powie co to za gościa miałam

Ptaków nie fociłam. Mało czasu, mało światła. Przez chwilę spoglądałam przez lornetkę, jak smacznie spożywały.
za to lodówka, garderoba i pół spiżarni sprzątnięte. Chleb też upiekłam żytni! Wyszedł mi wyjątkowo, nie klapnął górą. Ale zapomniałam zostawić zakwasu. Następnym razem znów muszę zrobić nowy!
Zgubiłam klucz od altany! Nie wiecie, gdzie go mogłam położyć?

Jutro wędzimy w ogrodzie. Byłam w naszym gospodarstwie rybackim nad jeziorem i kupiłam też pstrągi do wędzenia. Karp tam drogi dość więc nie wzięłam. Ale za to dostałam całą torbę łbów i kręgosłupów na zupę. Już się gotuje

Danusiu! Widziałam! Już wiem, że rozpoznany! Super!

Marta! Krogulec jest piękny i to naturalne, że poluje. Wolę krogulca, które ptaka zje, niż kota, który zabije dla sportu! Mam mały cmentarzyk ptaków poszarganych przez koty. Krogulec kilka piórek zostawi. Ja mam wrażenie, że małżonek specjalnie sobie karmnik dla drobnicy zrobił z nadzieja, ze przywabi drapieżnika. On specjalizuje się w zdjęciach drapoli!

Na dziś:

Ptaki w karmniku małżonka (robione z czatowni)

Kuźnia dzięcioła na śliwie

Gil nad jeziorem:

Z ogrodu:

Z tą nauką focenia to jest trudno. Zajrzałam na stronki z nauką, tak jak pisałaś, ale ja chyba musze mieć żywy kontakt z nauczycielem. Niczego nie rozumiem. Ktoś musiałby mi wbić to do łba. Fajnie, że Twój m. pomagał Ci w zgłębianiu tych tajników

Miłeczko cudnie umiesz ptaszki uchwycić dzięcioł i gile piękne u mnie były tylko raz dwa lata temu od tej pory na razie sie nie pojawiły.

A ze zdjęciami, to nauczyłam się cierpliwości, żeby każdy kadr przemyśleć. Wtedy mniej do wyrzucenia Przyglądam się temu, co widzę w wizjerze, ale nie tylko głównemu obiektowi, ale całości. Staram się rozmyć lekko tło poprzez otwarcie przysłony. Jaki masz model aparatu?

Panasonic DMC-FZ7 stary ale podobno jeden z najlepszych. Ja się nie wyznaję na niuansach, coś przycisnę potem nie pamiętam co i gdzie ... zdjęcia robię z automatu, tylko balans bieli i jasność ustawiam ręcznie.
Mam podobnie jak Gosia, sama nijak nie umiem pojąć i ciągle pstrykam z różnych ujęć alby większość wyrzucić

Majka! Poczytałam na jego temat i jeśli jest sprawny, to ma fajne możliwości. Ale masz rację, że bez podpowiedzi, bez wsparcia, trudno cokolwiek wykorzystać. Ja mam tak samo, choć czasami, jak się zawezmę, to coś tam rozkminię. Faceci mają inaczej, przekonałam się o tym!
Jeśli chodzi o kompozycje, to nauczyłam się ... focąc ptaki , kiedy to dostałam po łbie na forum fotograficznym za złą perspektywę. Ja im na to, że co ja za to mogę, że ptak siedzi tak, a ja muszę tak stać. A oni na to, że mam ... się bardziej postarać Niełatwo z ptakami, bo mają to do siebie, że uciekają, ale kwiaty już nie i nie mam wytłumaczenia. A i tak często robię wbrew regułom (złotemu podziałowi) bo jestem przekorna

Danusiu! Dzięcioł już od lat przylatuje, choć nie jestem pewna, czy to ten sam, czy po prostu na gruszy i śliwie są fajne miejsca, żeby szyszkę usadowić i urządzić sobie kuźnię. Gile kilka razy przyleciały do ogrodu i żerowały na chmielu (tylko dlatego pozwalam chmielowi rosnąc w ogrodzie), ale to sporadyczne wizyty. Muszą się gnieździć gdzieś w okolicy, bo widuję je również wiosną i wczesnym latem.

Gosiu! Ale z poradami mojego m. nie jest tak łatwo! Ja muszę mu zadać konkretne pytanie, żeby się czegoś dowiedzieć. Więc trzeba wiedzieć, czego chcę się dowiedzieć Zawsze się złoszczę, kiedy chcę zrobić zdjęcie księżyca lub zachodzącego słońca. Zawsze muszę pytać, żeby sobie przypomnieć, jak mam nastawić parametry

Fajnie o fotografii pisała aguniada w : zielonozakreceni.pl/forumowo/dobre-rady-na-poczatek . Sama wiele z tych wątków wyniosłam. Tak na spokojnie poczytać, poeksperymentować, nie bać się. Sama się uczę i dużo przede mną więc pewnie niewiele mogę nauczyć kogoś

Szynki uwędzone, fajnie wyszły, pstrągi też! Pyszne z domowym chlebem żytnim!

Klucza do altany nadal nie znalazłam, chyba będę musiała wymienić zamek.
Choinkę muszę jeszcze kupić. Pewnie będzie to kolejny miniaturowy świerk do zmarnowania. Chociaż jedna conica żyje i ma się dobrze.

Nadal jestem przeziębiona, ale do świąt się chyba wykuruję, bo coraz lepiej. Syn mi wczoraj taką herbatę zdrowotną zrobił, że oczy mi na wierzch wyszły, bo nawalił kilo imbiru! Umarłego by to wskrzesiło!

Na dziś:

No tak, ja dzsiaj stałam jak słup i usiłowałam cyknąć ptaka. A te cholery albo akurat łeb spuszczą, albo na słoninie się obrócą, że tylko ogon widać. Albo po prostu zwieją na inną gałązkę. Perspektywa...taaa...
To ja poproszę jednego pstrąga!
Niech Cię choróbsko opuści.
Super ten patyk trzmieliny (?) i paproć.

Miłeczko u mnie przez dwie zimy dzięcioł się wpychał do budki szpaków a w tym na razie go nie widzę na razie ,dzisiaj chciałam zrobić kilka fotek sikorkom ale chyba za wolna jestem albo one za szybkie
Kuruj się ja czasem robię sobie miksturę-żółtko utarte z cukrem ,do tego z pół cytryny i 50 ml koniaku

Danusiu! Sikorki są za szybkie! To takie wiercipięty straszne! Pan Kruszewicz mówił w Trójce, ze sikory są nietowarzyskie w biesiadowaniu w karmniku, bo chwytają ziarno i się wynoszą. Lubią jeść w samotności, żeby im nic nie przeszkadzało.
Z Twojego przepisu przełknęłabym to żółtko z cukrem, ale to by nie pomogło! Ale czosnek i witamina C dały radę i z choroby zostały marne resztki. Niestety nie mam przez to siły i nastroju świątecznego.

Zuza! I teraz sama widzisz jak to jest! A ja robię ptaki od siedmiu lat i tyle co ja naczatowałam w bezruchu, to strach powiedzieć! Największy sukces, to jak w Słońsku zadzwonił do mnie brat, usiadłam pod wierzba i z nim gadałam cicho. zamarłam w bezruchu podczas tej rozmowy tak, że przyszła biała czapla i jadła parę metrów ode mnie!
Pstrąg czeka!
A patyk derenia! I melduję, że choróbsko opuściło!

Powoli trzeba się przygotować na święta. Nie będę robić dekoracji przed domem, jakoś nie mam pomysłu Chyba , że wiklinę postawię z bombkami. Zobaczę. Nie mam pomysłu i weny. Może mi coś w ręce wpadnie i się zrealizuję!
Szaro, ponuro, pada! Zakupy nie do końca zrobione, porządki także Tylko spokój nas może uratować!
Jutro mam wolne, będę piec pierniczki (dopiero) i prac firanki. Na nic więcej mnie nikt nie namówi

Na dziś jesiennie cd

I jak wyrobiłas się ze wszystkim?
Ja tak. Jestem z siebie bardzo dumna, bo ostatnio zauwazyłam, że wszystko robię wolniej
Starość
Wesołych Świąt

Chociaż pogoda mało świąteczna Wszystkiego Świątecznego życzę i ja

Dziekuję Wiesiu! Święta były mile, choć nie śnieżne! Ale dawno nie było śniegu w święta więc zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Gosiu! Wyrobiłam się jak zawsze! Ja nie mam gości na święta więc działam symbolicznie. Oczywiście są pewne stałe punkty typu porządki (w większości wykonywane przez starszego synka), przygotowanie podstawowych wigilijnych potraw (lubię mieć w domu, choć wychodzimy na Wigilie do siostry) oraz pieczenie chleba i przygotowanie szynek.
W drugie święto przyszły moje potencjalne synowe i razem świętowaliśmy. Jedna "córunia" napiekła pysznych ciast i przywiozła po kawałku wiec na niczego nie musiałam piec.

Wigilia u siostry była. Zawsze przyjeżdżam wcześniej, żeby jej pomóc przy ciepłych potrawach. Smażę karpia, mieszam zupy i kapustę. Ja zawsze inicjuje śpiewanie kolęd, ale w tym roku byłam przeziębiona i tak trochę szeptem śpiewałam. Potem wróciliśmy do domu i poszliśmy na Pasterkę. Pierwsze święto - długi spacer z kijami + siłownia zewnętrzna u nas nad jeziorem, wizyta u kuzyna (jestem chrzestną jego córki). Drugie święto - przyjechały dziewczyny więc jakiś obiad był, ale taki wigilijny - smażony karp (my bardzo lubimy i samo jedzenie w Wigilie nie wystarczy), kapusta, kompot z owocowego suszu, ciasta i kawa. Ale wszystko na luzie i w spokoju.
usiadłam też przed obiadem do czatowni, bo było troche słońca, ale rano tez byłam na nordic walking i tak się zmęczyłam, ze prawie w tej czatowni usnęłam

Nadal szukam kluczy od altany! Mam kilka miejsc do uprzątnięcia i chciałabym korzystać z pogody, ale nie mogę, bo narzędzia zamknięte Nikt z Was nie wie, gdzie mogą być?

Z czatowni:

Z ogrodu

Miłko, ja nie wiem...
Cieszę się każdą ptasią fotką bo ja nie mam takich możliwości, pokazuj proszę jak najwięcej!

A może... to jakaś sroka te klucze... wiadomo, że to złodziejki są... ale nie dlatego nie przepadam za nimi...
Potrafią przegonić z okolicy wszystkie inne pierzaste...

Przed Świętami nie trafiłam do Twojego wątku, ale przed NR zdążyłam
Miej DOBRY ROK!

Klucze do altany na pewno w jakiejś kieszeni , ja zwykle znajduję w roboczym bezrękawniku lub w spodniach

Miłko ja tak schowałam prezęt dla męża pod choinkę, trzy dni szukałam,ale znalazłam

Sikorki śliczne ja podglądam je z daleka jak uwijają się nad starym tarasem, choć ostatnio nawet na to czasu nie miałam ale za to dzisiaj zaczęłam działać w ogrodzie bo swojego sprzętu nie zamykam na klucz usypałam kopce różom i pewnie spaliłam tyle kalorii co Ty na siłowni