Gosiu! Moje przestają i nadziemna część zamiera jak np krokusom. Grabię to i wyrywam i po kokoryczach nie ma śladu. Całe szczęście, bo nie zniosłabym tego dywanu przez cały sezon.
Ja z Tobą już o zdjęciach nie będę gadać!
Mówiłam, prosiłam, a Ty swoje!
Zapraszam na warsztaty
Sibi! Ja nygus? Nie o wszystkim piszę, przeca nie będę się chwalić, że maliny sadziłam pół dnia, bo musiałam miejsce, ziemię, drenaż przygotować. Samo wsadzenia trwało 5 min. Przesadzanie doniczkowców też to dla mnie pół dnia, bo podłoże sama robię, te z paczki jest do kitu. Kolejne pół dnia wygrabywania starych liści spod krzaków.
Moja fryzura to tej czynności wyglądała jak po elektrowstrząsach.
Pozycja - jak do focenia - na leżąco prawie.
Porządki w szklarni były równie karkołomne, bo ... szklarnia jest niska i manewrowanie w niej narzędziami jest wysoce utrudnione. Taki pilates za darmochę
- kolejne kilka godzin, a jeszcze niedokończone
Na szczęście nie mam zbyt dużego areału do ogarnięcia i pewne zakątki żyją już własnym życiem. Kolejne prace już chyba po świętach.
na dziś: