Miłeczko oby ta zieloność nie przekształciła się żółto-brązowość zbyt szybko... Ale przynajmniej wczoraj w miejskim popadało, krótko niestety ale ulewnie. Maszyneria nie zna litości, Zębaczek był nią szalenie zainteresowany, bo chodził za W. krok w krok.
Maju u nas na osiedlu, starym, przedwojennym, umarła jakiś czas temu jakakolwiek działalność społeczna, ludzie się kompletnie nie znali, było jakieś towarzystwo przyjaciół tego i owego, ale raczej tylko na papierze. W wyniku pewnych konfliktów związanych z inicjatywą zmiany organizacji ruchu na osiedlu wypączkowała taka grupka, powiedzmy, entuzjastów, którzy coś tam postanowili robić ożywiając kontakty międzysąsiedzkie i inicjując wspólne działania.
Zaproponowali także udział w składaniu wniosków do budżetu partycypacyjnego i ja zaproponowałam właśnie projekt Otwarte Ogrody. W mojej propozycji była taka, nazwijmy to, full opcja ze wspólnymi spotkaniami w ogrodach botanicznych, arboretach, pogadanki, kiermasze roślinne, porady ogrodnicze etc.
Wniosku finalnie nie złożyłam, bo nie byłam pewna, czy podołamy czasowo organizując to wszystko (przy założeniu, że projekt by przeszedł, ale miał duże szanse bo był praktycznie bezkosztowy).
W rezultacie przy okazji innej inicjatywy- pikniku rodzinnego idea odżyła, W. został poproszony o bycie przewodnikiem, grupka inicjatywna rozwiesiła plakaty informacyjne na osiedlu, załatwiła wejścia do kilku ogrodów, gdzie właściciele sami opowiadali o nich, roli w życiu rodziny, swoich doświadczeniach etc.O konkretnej godzinie była zbiórka , W. jeszcze na początku zaserwował wykładzik o historii ogrodnictwa, łowcach roślin etc jako wprowadzenie. I ruszyli na wycieczkę, która w sumie trwała chyba dwie i pół godziny. W każdym ogródku była jakaś woda, truskawki na przegryzkę, bo upał był konkretny, ale to wszystko.
Dziękuję bardzo w imieniu W. za uznanie
Niestety to chyba ostatni odcinek, w którym wystąpił, bo główny prowadzący nie jest zadowolony z udziału W.
Danusiu dziękuję kochana! Może u Was by się dało taka imprezę zorganizować? U Ciebie to można by cały dzień spędzić, ale może u Twoich sąsiadów też jest co pokazać? To nie jest takie trudne, tylko trzeba namówić kilka osób, żeby furtki otworzyli.
W ogóle sama idea Otwartych Ogrodów to nie mój pomysł, ja się zainspirowałam wieloletnią tradycją takich spotkań na warszawskiej Sadybie. Tam Stowarzyszenie organizuje coś takiego cyklicznie, łączy to czasem z np. recytacją poezji o tematyce roślinno-ogrodniczej, wystawami malarstwa, konkursami etc
Sadyba Miasto Ogród