Edytko, pewnie o planach emerytalnych mówiłam w gorączce
.
A tak serio, mam teraz super warunki, przeniosłam się do nowego budynku,
mam dużo miejsca (dwa pomieszczenia) plus zaplecze socjalne i sanitarne
na wyłączność.
Jednak nie dam się namówić na kolejne dwa lata.
Marcinki są ładne w dużych plamach, tak 2-3 lata, potem wyrywają się spod kontroli.
Marta musisz przyjechać zakopać "doła"
i na te korepetycje
.
Zobaczyłabyś, że sporo do zrobienia zostało.
Długi świąteczny weekend też wybyliśmy na południe, więc sezon nie zamknięty.
Dokupiłam cebulek (krokusy i narcyzy) na łąkę i czekam teraz na odwilż
.
Polu, może jednak zaczekaj z wyjazdami do wiosny, pogoda się ustali i zdrowie ustabilizuje.
Bieszczady poczekają, chociaż uważam, że tam jesienne widoki, zapachy i dźwięki (ptaki) nie mają sobie równych.
Po szlakach chodziłam z psem; smycz i plecak to już nadto, także nie zawsze miałam aparat, fotek mało.
Ewo, czasem trzeba pomarudzić.
Ostatnio wróciłam do fotek z maja i czerwca, i wiesz, wtedy to było ładnie w ogrodzie.
Jeziorko (a właściwie zalany kamieniołom) po czeskiej stronie Gór Stołowych, jest piękne i baaaardzo głębokie.
Byliśmy tam bardzo wczesnym rankiem, więc światło i lekka mgiełka dodawała mu tajemniczości.
Jurku, tak - to jezioro w Skalnym Mieście, po czeskiej stronie.
Byłam też na Szczelińcu i Błędnych Skałach.
W każdym miejscu trochę inaczej, ale wszędzie przepięknie.
A czemu chowasz się do tej czarnej dziury
Miłko, chciałoby się wszędzie być, ale że w Bieszczadach nie byłaś?
Z Twoimi umiejętnościami fotograficznymi ??????
Ave, opowieści córki to nie to samo.
No trzeba się wybrać w Bieszczady, może nie koniecznie od razy na połoniny, choć tam chyba najpiękniej.
Moim zdaniem Bieszczady są bardziej wymagające kondycyjnie niż Góry Stołowe.
Aha, cieszę się, że Cię widzę
.
Nelu, gdy oglądam zdjęcia z lata, to już nie widzę, że są takie niedoskonałe względem oryginału,
ale to chyba dlatego, że już trochę zapominam jak było i tęsknię za latem.
Co do zlotu w Bieszczadach, hm.... mamy tam w pobliżu "swojego" człowieka?
Pierwszy atak zimy już był, choć niezbyt śnieżny i mroźny.
Ogród poszedł spać, niewiele jest do fotografowania.
Trawy jeszcze nie powiązane, więc powiewają.
A w domu ostatnie jesienne kwiaty z ogrodu.