Obawiam się że zabezpieczenie terenu przed kotami jest niemożliwe, bo jedynym skutecznym rozwiązaniem byłoby uczynienie z ogrodu olbrzymiej woliery. Ciekawi mnie jak wygląda nowy ogród i okolica - czy jest dużo czy mało drzew na przykład. U mnie własne trzy koty i plątają się czasem koty sąsiadów, ptaków przylatuje mnóstwo - aż furczy. Dbam jak mogę o utrudnianie kotom dostępu do karmników - są wieszane na cienkich gałązkach, które nie udźwigną ciężaru drapieżnika, z przeszkodami, które utrudniają wspinanie i wybicie do skoku. Bardzo pomaga też bliska obecność gęstych drzew -(u mnie sosen), iglasty żywopłot (u moich sąsiadów na granicy z moją działką blisko karmnika rosną cyprysiki), bliskość ciernistych krzewów (u mnie ognik, pigwowiec). Ogród niesprzątany jesienią, co też przyciąga ptaki, ale podstawą są drzewa - im starsze tym więcej mam ptaków.
Piszę to nie żeby ujmować wagi problemowi, tylko żeby pokazać, że jednak nie zawsze koty będą uniemożliwiać cieszenie się ptakami. Na stronie OTOP znalazłam kiedyś prezentację autorstwa Antoniego Marczewskiego, właśnie na temat kocio-ptasi. Podaje tam skrótowo zbiór danych z różnych badań i co ciekawe: 70 % procent ofiar kotów to podobno drobne ssaki, wiele ofiar i tak by nie przeżyło (chore, słabe osobniki), w bardzo kociej Wielkiej Brytanii nie zauważono obniżenia ptasich populacji w ogrodach, a modraszki jest coraz więcej, ptakom koty zagrażają w miejscach "wąskich gardeł" - na szlaku migracji, albo tam gdzie są bardzo ograniczone zasięgi lub wąski zakres zasiedlanych siedlisk. Na temat skuteczności dzwonków dla kotów autor przywołuje totalnie sprzeczne wyniki badań - jedne mówią o pewnym ograniczeniu liczby ofiar, inne o zupełnym braku różnic.
Mam nadzieję że jednak uda się przywabić ptaki do ogrodu,czego bardzo życzę, bo jest to możliwe, stwarzając im jak najlepsze warunki np. z użyciem krzewów utrudniających łowy i dającym miejsce schronienia (także w wypadku ataków ptaków drapieżnych).