Bardzo dobry wniosek Milu

Trochę zbyt szeroko!

Bo jeśli kupujemy drzewo?

Ale faktycznie fajnie sadzić po kilka np bylin w grupie, żeby stanowiły wyraźną kępę. Ale czasami chcemy mieć jedną trytonę wśród kilkunastu kęp kostrzewy sinej. To też kompozycja. Może należy podkreślić, że zakup roślin przy tworzeniu rabaty należy nieco przemyśleć. Może nie zaplanować, bo lubię w ogrodzie odrobinę szaleństwa
Ja też miałam fazę na kupowanie drobiazgów, których nie było gdzie posadzić, w końcu rosły na kupie i do siebie zupełnie nie pasowały.

Miłko, jeżeli to ma być soliter to jedno drzewo i wokół tego grupka tych samych roślin..Mam taką rabatę , gdzie celowo mam posadzone 3 graby fasigiata.A na wiosnę chce kupuć 5 grujeczników i posadzić wzdłuz ogrodzenia.
Ja to znowu tylko planuję, projekciki sobie maluje, czasami,aż jestem zła na siebie, więc też chciałabym w końcu poczuć odrobinę takiego szaleństwa w ogrodzie jak Ty.Miłko Ty nie masz wątku? Pewnie piękny ogród masz

Ja trochę się z Tobą zgodziłam i nie zgodziłam!
Chciałam jeszcze dodać, że bywają rośliny, które tak się rozrastają, że kupowanie kolejnych nie ma sensu.
Ja tylko zazdroszczę miejsca w ogrodzie, żeby móc posadzić np 5 takich samych bylin. Chyba muszę wykupić kilka działek wokół i zrównać je z ziemią...

Ano nie mam wątku, bo nie można mieć wszystkiego;-) Może kiedyś założę, jak przyjdzie czas.

Ja bym tej kwestii również nie uogólniała i nie chodzi mi tu o drzewa czy krzewy. Również duże byliny dobrze wyglądają jako solitery. Np. oman, arcydzięgiel, sadziec czy miskanty. Natomiast wszystkie maluchy po prostu giną w tłumie i warto tworzyć z nich większe plamy.

Popieram komponowanie dużych plam z kilku roślin, ale tylko w teorii Ja kupuję zwykle jedną, sadzę, obserwuję, przesadzam, sprawdzam czy dobrze u mnie rośnie. Jeśli okazuje się, że tak, zaczyna się mnożyć na potęgę i wtedy mam już dużo roślin do komponowania i powtarzania
Bo ja mam czas i bawię się ogrodem, nie muszę mieć efektu natychmiast

Ja robię tak samo jak Marysia Kupuję zawsze po jednej roślinie. Wyjątkiem była chyba w tym roku jedna z traw, bo wiem, że słabo się dzieli lub wcale
No chyba że mam coś z pierwszych siewów lub samosiewu, to silą rzeczy było tego 5-8 kępek.

Ogród, w którym jest mało gatunków, za to po kilka odmian w grupie, mnie by znudził ale innym ogrodnikom może to oczywiście się podobać. Każdy ma inne potrzeby.

Zdarzyło się, że posadziłam po 2-3 hosty tej samej odmiany obok siebie. Wytrzymałam z tym max 3 lata i przeniosłam je gdzie indziej lub oddałam. Znacznie ciekawsze jest wg mnie sadzenie odmian podobnych lub odwrotnie - kontrastujących ze sobą np. kolorem liści.

Ja jednak będę się upierać przy zasadzie wielokrotności roślin, co nie znaczy , ze wszyscy tak mają robić ale to tylko moje zdanie dopasowane do mojego ogródka

Siberia napisał:
Właśnie tak, dokładnie. Oszalałbym z drzewem soliterem, pod którym byłaby jedynie grupa tych samych roślin (tzn. drzewo soliter jak najbardziej, ale grupa tych samych roślin szybko by wyleciała ). Ja zdecydowanie wolę, jak się rośliny tego samego gatunku/odmiany przeplatają z innymi. Nie przeszkadzają mi też czasem pojedyncze nasadzenia.
Co nie oznacza, że innym taka aranżacja monokulturowa właśnie nie może odpowiadać.

Nie posiadam ani jednej zdublowanej rośliny w ogrodzie ,owszem czasem kupuje np. dwie takie same
/ muszą to być bardzo ciekawe jakieś odm./i to dlatego żeby utrzymać np. gatunek bo bardzo mi się podobał ,
takie sadzę w tz. poczekalni -za domem .
Może dlatego tak mam ... bo jestem ciekawa -interesuje mnie : każdy etapu rozwoju pojedynczej rośliny

Dziewczyny wy mnie źle zrozumiałyście, mi nie chodzi o to aby posadzić drzewo i wokół niego plama roślin, znów jakiś krzew i plama roslin, znów kwiat i plama roślin,itp.
Stwierdzenie aby nie komponować ogrodu z pojedynczych roślin miało odnosić się do kompozycji całego ogrodu,nie jednej malutkiej rabatki.Poszukałam przykładów o co mi chodzi -Przykładem pięknych ogrodów, gdzie są plamy i wielokrotność roślin jest np Romantyczny ogród Kondzia i ogród Moniki- "Wymarzony ogród Cygusia,moim zdaniem te ogrody są piękne a przede wszystkim nie są nudne z powodu wielokrotności i plam roślin.

Zrozumiałyśmy o co chodzi, ale nie podzielamy opinii tzn. u innych ja najbardziej, ale u nas never

O to to podziwiam u innych ale u u siebie muszę mieć groch z kapustą .Jak na tej swojej chusteczce miałabym monotematyczne plamy nic tylko strzelic sobie w kolano ................. a jak mam 200 host , ponad 50 liliowców o daliach nie wspomnę ............. ani jedna sie nie powtarza Jak pisze Siberka u mnie never .

A co jeśli roślina się nie sprawdzi? Kiedyś w programie "Maja w ogrodzie" oglądałam ogromne wrzosowisko, które było w dużej masie uzupełniane, bo rośliny padły( u Romy też wrzosy zmarniały jak jeden mąż mimo, że to las )
Inny przykład - kupujemy tujki, sadzimy obrzeże z powiedzmy 10 sztuk i po roku stwierdzamy, że zamiast nich wolelibyśmy cisowe kulki (wyczytane na forum ) Takie eksperymenty sporo kosztują a jedna roślinka do wstępnej obserwacji czy ją polubimy to niewielki uszczerbek dla kieszeni.
U mnie w dużej masie rośnie czyściec, lubię go mimo, że w pełni lata wygląda źle, atakuje go szkodnik, wygryza liście i cała duża część rabaty wygląda, hmmm, no, jak wygląda Potem się odradza i znowu jest ładnie

Kondziu, napisałeś najmądrzejsze zdanie w tym temacie:

Mi też się podobają plamy w kilku sztuk bylin. Uwielbiam np. jak kwitnie mi liliowcowy szpaler, a gdyby to była tylko jedna kępa, nie byłoby ani takiego efektu, ani takiego zapachu

Kondzio ma rację, trzeba mieć wizję swojego ogrodu....wtedy wiemy czego sie trzymac a to oznacza, żę jedni będą zbierac po jednej roslince a inni tworzyc plamy koloru. Prawdą jest tez to, że to co podoba się u kogoś u nas nie jest mile widziane, najczęściej potrzeba czasu, eksperymentów, zrozumienia, że wszystkiego mieć nie moża i nie potrzeba. Mnie równiez podobało się wszystko co widziałam na forum, kupowałam, marnowałam, ale nie potrafiłam się zatrzymać. Pomyslałam, skoro z pewnych roslin tak cięzko mi zrezygnować to będę tworzyć plamy koloru nie zawsze poprzez sadzenie wielu jednakowych. Po prostu dobieram wiele różnych roslin w jednym kolorze, tu jednak tez jest zagwozdka....wszechobecny róż ma tyle odcieni, że potrzeba masę czasu i prób aby zgrać, to samo niebieski czy fiolet, z żółią tez nie jest łatwiej. Sadzenie po 3,5,7 itd roslin jest chyba najlepsze, naturalnie trzeba miec miejsce jeszcze. Poza tym warto czasem zrezygnować z perfekcji, pozwolić sobie na luz nawet w najpiękniejszym ogrodzie, w końcu ma być radością nie utrapieniem.

Kondzio napisał:
I tu się z Konradem zgadzam w pełni! Z Milą zresztą też Kiedy jeszcze moje pole było puste, pojechałam do szkółki, nakupiłam trylion roślin... a potem był płacz i zgrzytanie zębów, bo nic nie pasowało. sadzonki kupowane po jednej sztuce zgubiły się kompletnie. Dużo wydanej kasy i totalne fiasko! Dziś już staram się planować bardziej konstruktywnie, robić przemyślane zakupy, a efekty powoli spełniają moje oczekiwania.
Tak mi się skojarzyło... wyobrażacie sobie stworzenie łąki preriowej z roślin po jednej sadzonce?
Jasne, że ta zasada nie dotyczy wszystkich grup roślin, ale jako najbardziej ogólną chyba można ją przyjąć

Przeczytałam wszystkie opinie i ja bym w ogóle ten wątek przeniosła z działy błędy początkujących ogrodników. Bo myślę że ilość i powtarzalność roślin w ogrodzie to tylko i wyłącznie kwestia gustu. Jest to temat dobry do dyskusji jak obsadzamy nasze ogrody. Jak dobieramy rośliny. Jak tworzymy nasze zakątki.

Jeden lubi dużo różnych roślin. Drugi kolorystyczne plamy. Ja osobiście lubię kolorystyczne plamy i staram się sadzić po więcej roślin. Jak dla mnie pojedyńcze rośliny giną. Aczkolwiek wszystko zależy od miejsca i całej aranżacji.

Kiedyś w Gardeners World był pokazany ogród Pieta Oudolfa który zapytany o receptę na udany ogród stwierdził że nawet na małym kawałeczku ziemi obsadzonym pojedyńczymi roślinami można stworzyć świetną aranżację. Wszystko zależy od dobranych gatunków i całej kompozycji.

nowababka napisał: To prawda, posadziłam ponad 80 szt wrzosów, wszystko zrobiłam zgodnie z zasadami nawet każda roślinka dostała mikoryzę.Dwa lata było ok a w kolejnych 2 latach, straciłam ok 80% nasadzeń Teraz od nowa muszę pomyśleć o kolejnych nasadzeniach ale z pewnością nie będą to już wrzosy a przynajmniej nie w takich ilościach.