Witajcie po dłuższej przerwie

, pewnie gdyby nie deszcz, to znów nic bym nie napisała

, ale skoro jest okazja
Ula widziałam zdjęcia, szkoda, że znów znikłaś

. Jak tam po przymrozkach, straty masz?
Danusiu chyba i dziś jakieś pierwiosnki się znajdą

, ząbkowane wszystkie przymrozek załatwił, ale inne jakoś się trzymają.
A jeśli chodzi o wisienkę, to Ty się Ewą nie sugeruj

, u niej wszystko jak na sterydach
Małgosiu nie no tylko podrosną

, przymrozek im nic nie zaszkodził, rosną jak wściekłe, a co dopiero będzie po deszczu

? Dostaniesz wiadro siewek

Powstórne przycinanie róż to normalka

. Najpierw tniesz optymistycznie, a potem coraz bardziej realistycznie

. Do skutku
Edyta zbliża się koniec kwietnia i z tego, co widzę plan u Ciebie będzie wykonany w 100%

. Ja wciąż mam zaległości, głównie w przerzucaniu kompostu

, zaczęło się koszenie trawy, a ja nie mam ani skrawka miejsca

. Wciąż przesadzam, ale teraz to już muszę zrywać trawsko, żeby coś wcisnąć

. Wczoraj wydarłam taczkę z górką, żeby posadzić wiaderko galtonii, lubię mieć je w kupie
Ewcia dzięki za życzenia

i pomyśleć, że miałam w planie coś napisać przed Świętami

, a nawet życzeń nie złożyłam gościom

Pada u Ciebie? Bo u mnie tak, ale słabiutko. Jeśli coś ma już liście, to pod liście nie dociera

. Trawsko jednak podleje i znów będe musiała kosić
Paweł zbliżam się do końca urzędniczej gehenny, komisja rozpatrzyła pozytywnie, ale wciąż czekam na telefon kiedy podpisuję umowę.
Rzeczywiście pada u mnie i to od kilku godzin. Ale właściwie deszczem tego nazwać nie można, to taka gęściejsza mżawka

, pod listki i krzaczki nie dociera

. Ale mam nadzieję, że to dopiero początek

.
Bożenko witam Cię serdecznie w moim wątku

i zapraszam kiedy tylko znajdziesz wolną chwilę (oraz komputer

)
Jeśli chodzi o niewielkie róże, to ja jestem zachwycona odmianą Flirt, to prawdziwa miniatura, żadnych dwumetrowych pędów płożących się po rabacie

. I kwitnie cały czas. Do tego zdrowa i dobrze zimuje
Szydełkowe wytwory

? Hmmm, posiadam jakieś

, ale żadnego nie wykonałam samodzielnie

, ja to tylko do łopaty się nadaję
Haniu żyję, tylko za własnym ogonem nie nadążam

Śnieg był dość krótko, a poza tym opatrzył mi się zimą

. Wiatr też mnie dobijał, zwłaszcza, że skutecznie obniżał temperaturę i kwitnienia stanęły

.
Puśka już zarasta

, ale wciąż zdjęcia się nie dorobiła

, chyba

, zaraz poszukam

.
Fiołki już dawno uważam za chwasty

, ale ja mam tego dobra dużo więcej

, orliki, rutewka orlikolistna, aminki

, kłosowce

, kosmosy, maruna, dzwonki, floksy

, werbeny wszelkie, czarnuszka i milion innych
Troszkę roboty popchnęłam od ostatniego razu

, nie tknięte nadal kanciki i kompost nie przerzucony

. W poniedziałek pierwszy raz trawę kosiłam, po czym wpadłam w depresję, że teraz tak już co tydzień do listopada

. Cały urobek (11 koszy) spakowany w wory do wywiezienia, śmieciarze się załamią, jak zobaczą urobek z miesiąca

Mam bardzo duże straty po przymrozkach

, odkąd mam ogród nigdy jeszcze takich mrozów wiosną nie miałam. Wciąż liżę rany i czekam na regenerację tego, co da się zregenerować.
Walczę na kilku frontach jednocześnie i wszędzie jestem nie obrobiona

. Podejrzewam, że jak ruszę do pracy, będzie jeszcze gorzej

, z pewnością mniej czasu na forum

, już teraz czasem mam siłę tylko czytać

.
Ale póki co, trochę przeterminowanych fotek