Danusiu tulipany wciąż kwitną i nawet jakieś nowe się pojawiają późne odmiany

. Pierwiosnki za to dziś wszystkie zwiędły od upału

, cały wieczór podlewałam
Paweł żarły lilie

. Tulipany sadzę już tylko na rabatach w środku ogrodu, gdzie czasem kret się zapuści, ale nornic nie stwierdziłam

.
Kuklik to 'Mai Tai'
Edyta mam jeszcze jednego sieboldi, ciemno różowego, ale też dopiero w pąkach

. Poszłam go dziś obejrzeć, a on leży zwiędnięty od tego palącego słońca

. Inne pierwiosnki też mocno zwiędnięte, iryski się smażą

, dobija mnie ta wiosna

Co do bzów, to jednego roku zastrajkowała mi Krasawica. Nie mam pojęcia dlaczego

, potem już kwitła co roku.
Żanetko chyba to przedłużone kwitnienie się kończy

, u mnie prawdziwe upały, wszystko wręcz się smaży, a najbardziej iryski

. Cały rok człowiek czeka, a tu nawet jednego dnia kwiaty nie wytrzymują
Betinko ależ zjadają

, a nawet zjadły już wszystkie na rabatach spenetrowanych przez siebie

, teraz się wzięły za lilie
Ewcia tulipany po przymrozkach się podniosły, ale nie o wszystkich roślinach mogę to powiedzieć

. Teraz wszystko przekwita przez prażące słońce

. U Ciebie też taki upał? Ja już mam suszę oczywiście, kurz i pył wszędzie, teraz się cieszę, że jednak roziągnęłam kolejne 100 metrów węża kroplującego

.
Pogoda jak zwykle tradycyjnie mnie dołuje

. Po dwukrotnych przymrozkach ciągle liczę straty, w dodatku codziennie zauważam nowe

. Tulipanowiec chyba się pozbiera, ale miłorząb wygląda fatalnie i nawet bez czarny Gerda stracił wszystkie młode przyrosty

. Róże docinam po raz enty i w rezultacie dwie są do wykopania. Mój jedyny rododendron oczywiście nie zakwitnie, bo choć ma zielone pąki, to okazały się mięciutkie i bezwartościowe

. Jak można lubić takie kapryśnice??? Do tego jakaś zaraza zaatakowała mi morelę, wycięłam dziś trzy konary, bo zaczęły zamierać i nie był to przymrozek. Sąsiedzi mają chyba to samo, bo dziś widziałam jak przycinali, potem smarowali, a na końcu pryskali - ich morela była większa i ładniejsza od mojej

.
Jakby tego było mało, mam plagę ślimaków

. Tak, nie przejęzyczyłam się

, na moim piachu zagościły ślimaki i wygląda na to, że mają się świetnie

. Rąbią czosnki, tulipany, szałwie, ostróżki, kłosowce i irysy

. Myślałam, że choć ta zaraza mnie ominie, ale nie, muszę doświadczyć i tego cholerstwa
Jest też jedna dobra wiadomość

. Ostatnio sen z powiek spędzały mi dwie topole rosnące u sąsiada, tuż przy moim płocie. Korzenie wykopywałam już kilka metrów od płotu, odrosty pojawiały się jak grzyby po deszczu, a moje roślinki przy płocie nic nie rosły, a wręcz marniały

. Jak zajrzałam dokładniej, okazało się, że jedna z tych topoli dotyka już płotu u podstawy i w ciągu kilku miesięcy go rozwali

. To był impuls, żeby się udać do sąsiada na poważną rozmowę
Tak to wyglądało
i z daleka
Obawiałam się trochę tej rozmowy, bo wiecie jak ludzie różnie reagują na zamach na "swoją własność"

. Jednak sąsiad wykazał się zrozumieniem dla problemu i topole znikną

. Nigdy nie sądziłam, że się ucieszę na myśl o wycięciu drzew

. A już prześladowały mnie wizje wkopywania przegród z blachy

...
O tym, że ginę w chwastach, to już chyba nie warto wspominać
Trochę tendencyjnych fotek
i cud nad cudami, moje wszystkie koty razem obok siebie i bez awantury
Na koniec apel

, 27 maja wybieramy się z
Martą na szkółking

. Jakoś trzeba sobie zrekompensować ostatnie straty i smuteczki

. Kto dołączy? Trasa pewnie jak zwykle, 'Złota Rybka" obowiązkowo

. Zapraszamy!!!