Ta roślinka to chyba jakaś portulaka. Jednoroczna, kupowałam wielokolorowe w doniczkach wiszących. Ta tutaj taka bardziej zwarta jest.

Żanetko no nie powiem że Ci zazdroszczę tego deszczu ale powiem Ci że u mnie od półtora miesiąca już woda w potoczku nie płynie bo nie było porządnego deszczu wczoraj dookoła lało a u nas pokropiło chwilę zanim Gosi z Jurkiem byli i na tym się skończyło.
Ta roślinka w misy z ptaszkami cudeńko

Dorota -no właśnie mi po głowie też chodziło ,że to portulaka, ale jak sprawdzałam w necie to takiej nie znalazłam.....
Elu-trzeba aplikację mieć zainstalowaną ,ale ja też nie mam....ale jak pisałam wyżej to chyba będzie portulaka
Danusiu -ja mam porządnie podlane dzisiaj też kilka razy przeganiało mnie z działki a wczoraj cały dzień lało także jestem przygotowana na upały ,,,, to teraz cały deszcz odsyłam do Ciebie

zanetatacz napisał:
A ja podlewałam do teraz. Omijają mnie opady, a jak coś z nieba spadnie, to jakby mucha napluła.
Po tych deszczach rośliny Ci wyskoczą do nieba. Będzie co podziwiać.

Polluś -lepiej nie.... bo u mnie już gęsto jak w dżungli meczety będę musiała używać ,pogoda jest zaskakująca my się prażyliśmy w weekend a nad morzem znajomi byli i 17 stopni było w porywach 19

Widziałam w zapowiedziach kilka dni temu, ze u nas 35C a tam, nawet... 15.2C
Maczeta jest od tego, żeby jej używać. .... albo trzeba większą działkę!

Poluś- większa działka by się przydała .....ale to już może w innym życiu
Gorący dzień za mną .....przyszły tydzień zapowiada się wyjątkowo upalnie, same 30 i powyżej w prognozach
-pustynnik od Verci daje rade
-pomponella
-lubię tę firletkę ,ale ona wiecznie łapie mączniaka

Dzisiaj gorący ale i stresujący dzień bo Vidar miał operację na przepuklinę bo i to jeszcze doszło -jest już w domu i domaga się jedzenia ,więc chyba będzie dobrze a ja ze stresu dwie godziny przespałam jak go przywieźliśmy ,więc będę buszować w nocy będę podlewać

Trzymam kciuki za szybką rekonwalescencję .

Przytulaski dla Vidara.

E! Też nie zdążyłam z tym syropem z bzu. Zrobię go w przyszłym roku, obiecuję!
A na upały siedzenie w domciu polecam wywietrzonym nocą i zamkniętym o 6.00

Dziewczyny -dziękuje w imieniu Vidara ....zaraz jedziemy na kontrolę
Miłko -u mnie w domu jeszcze chłodno ,trochę ratuje nas strona południowo- zachodnia ,ale od południa zacienia dom świerk

Żanetko widać ze rośliny dobrze nawodnione bo pięknie i zdrowo wyglądają.
Nas ciągle omijają deszcze i jest już naprawdę niezła posucha.
Ja już długo zastanawiam się nad każdą roślina,którą chcę kupić,bo ważniejsze są te już wsadzone.
Jeśli taka tendencja w pogodzie się utrzyma,to tylko kaktusy i juki będziemy sadzić.

Żanetko powiem Ci że deszcze dalej mnie omijają jeszcze chwila a będę mieć ręce jak małpa od noszenia konewki

Jak Vidar po kontroli, wszystko dobrze?
O upałach nic nie napiszę, o braku opadów też, najważniejsze żeby przetrwać najtrudniejsze dni i może w końcu będzie z górki.

Majeczko -Vidar w poniedziałek miał drugą operację -usunięcie nerki ,cały tydzień spędziliśmy na kroplówkach ,jeżdżąc dwa razy dziennie po 2.5-3 godz. ,ale pojawia się malutka nadzieja ,że będzie żył ,choć lekarze ciągle mówią ,że to jeszcze za szybko ,żeby się cieszyć .Oprócz tego opiekowaliśmy się psem syna ....także bardzo ciężki tydzień za nami ,więc teraz musi być tylko lepiej. A wczoraj pojechałam ja na noc do psa(zresztą ostatnią noc pilnowania) i nie mogłam otworzyć drzwi wejściowych..... zwołałam do pomocy sąsiadów z prawa i lewa ( mieszkają w szeregowcu )chociaż nie bardzo ich znałam ,udzielało mi pomocy kilka osób (także wiara w dobro ludzi wzrosła u mnie bardzo i walczyliśmy z zamkiem 2,5 godziny i dzięki ślusarzowi ,który udzielił nam porad po wysłaniu zdjęcia zamku udało się wejść..... byłam mokro dosłownie mokra jak weszłam do mieszkania bo słońce dawało akurat od tej strony.....a mało tego jak wyszłyśmy na spacer to złapała nas ulewa i kolejny raz przemokłam ,do tego pusta noc bo pies nie mógł spać a ja nie odwarzyłam się zamknąć drzwi ,żęby się znowu nie zacięły ,więc spałam tzn . nie spałam na kanapie aż młodzi wrócili z wakacji o 6 rano i w końcu mogłam jechać do domu ,żeby z Vidarem jechać o 8 na kroplówkę-także myślę ,że limit przygód wyczerpałam na ten rok

Prawdą jest, że nieszczęścia lubią chodzić parami . Wyobrażam sobie, ile nerwów Cię to kosztuje. Oby już koniec tych stresów. Czekamy na pomyślne wieści!

Żanetko trzymaj się

Teraz to już tylko ku dobremu....tego Ci życzę.

O matko z córką! Żanetka, ale Cię te nieszczęścia dopadły
Trzymam kciuki, aby teraz szło już wszystko pomyślnie