Cudowne
zwabiło mnie dziś do ogródka, stąd melduję, że... wszystkie hosty, jakie miałam zasadzić bądź zadołować tej... ekhm... jesieni znalazły się w końcu w gruncie... taa...
pozostały 4 hosty z odzysku, ale że one duże a ja nie mam już gdzie wykopać dołu, zdaję się w ich przypadku na łaskawość Natury i spróbuję je przezimować w donicach... także uff! moje ogrodnicze sumienie odnalazło w końcu spokój...
ofkoz, jakie i gdzie hosty posadziłam, pojęcia nie mam... znaczniki też mi się gdzieś podziały...
wiosną czeka mnie duuużo zabawy
Witam się zatem noworocznie w dobrym nastroju
a wszystkim odwiedzającym życzę spełnienia zielonych i nie tylko marzeń, zrealizowania planów
i zdrowia nade wszystko!
Żaneto... ja niestety sową rozsądną nie jestem...
na wyjeździe chodziłam spać o 23, więc odpoczęłam... no ale wróciłam i najpierw sobie rzekłam, że zamykam kompa o 1... następnego dnia, że góra o 2... a dziś...
na szczęście jutro córka ma do szkoły na 12.15... bo syn to się sam organizuje i wychodzi... się wyśpimy
Majko... bardzom rada Cię gościć w mych progach...
i korzystając z okazji pięknie dziękuję Ci za uprzyjemnienie przełomu roku Twoim różanym alfabetem...
mi róże póki co pisane nie są... nie nadajemy na tych samych falach czy jakoś tak...
ale co się naoglądam u Ciebie, co się pozachwycam, to moje
Spacer z mokrą nogą nie miał na szczęście... dla najmłodszej, bo to ona że jest...
zdrowotnych konsekwencji... ale zapamiętany w rodzinnych annałach zapewne będzie... zresztą sylwestrowy spacer po polnych, mazowieckich ścieżkach i wertepach również, tyle że... przygoda tym razem dotknęła męża, który to zaraz na początku zaliczył ślizg na błocku... ale po co mu buty zimowe, przecież zimy nie ma, adidaski wystarczą...
i lądowanie w pozycji żółwia na skorupce...
ale nic to, był twardy i poszedł z nami dalej
Z sylwestrowego spaceru...
Gosiu... prawdę mówisz a życzenia bardzo adekwatne... dziękuję
Edytko... nie biegałam a spacerowałam... cały jeden raz w święta i cały drug raz w sylwestra...
i to w tempie narzucanym przez dzieci czyli noga za nogą...
ale już bardzo, bardzo potrzebowałam nawet takiej namiastki ruchu, bo świąteczne rozpasanie kulinarne było niebotyczne
Zuza... dziękuję pięknie za słonecznego 'Tukanka' na poprawę nastroju... faktycznie działa teraupetycznie... oczy same się do niego śmieją... bardzo energetyczny!
Szkoda, że 'Edelwaiss' Ci zastrajkował tak bez przyczyny właściwie... ale zapewne wybuchnie w kolejnym sezonie... trzymam kciuki...
i zdrówka dla Ciebie!
Ewo... nie przestaniesz mnie zadziwiać... już zakupy?
Co tam zakupy... sadzenie azalek w styczniu?
Ja wprawdzie bawiłam się dziś z hostami, ale Ty mnie chyba przebiłaś ...
ale skoro pogoda sprzyja to... czemu nie?
Japoneczkę
'Peggy Ann' mamy już w bazie... wyróżnia się w różowym tłumie... rozumiem, że nie odstraszyła Cię jej wątpliwa mrozoodporność?
Natomiast drugą azalką zabiłaś mi ćwieka... co się jej w necie naszukałam...
ale mam!
To
'Feuerköpfchen' od Holgera Hachmanna, krzyżówka 'Nabucco' i 'Jack'a A. Sanda'... piękna
Za prawdziwą włóczęgą to ja tęsknię... to były tylko rodzinne spacery... no i już prawie nie kaszlę... prawie