Nie, nie, nie, Gabrielu... To tylko jedna z moich brzóz wcześniej niż inne straciła liście. W październiku było kilka nocy około zera, więc aktualne hosty nie nadają się do pokazywania
Daliom wtedy te temperatury nie zaszkodziły, ale hosty ostatecznie poddały się jesieni. To nie ich pora.
Teraz pokazowo wyglądają rododendrony, które znowuż po zimie mogą być niewyględne
I tak się toczy koło czasu...
Pomysł większego zahostowania ogrodu popieram
Edytko, podoba mi się teoria znaków od losu. Wczoraj, jadąc do pracy, przerzucałam kanały radiowe w poszukiwaniu czegoś przyjemnego dla ucha i na suwalskim Radiu5 trafiłam na 4 słowa reklamy "do Lidla, do Lidla"
Postanowiłam sprawdzić co też przeznaczenie ma mi do zaoferowania
Obawiałam się, że może cebule tulipanów i już nawet wymyśliłam, że mam dla nich miejsce przy nowym żywopłocie ze świerków serbskich. Okazało się jednak, że czekają tam na mnie karmniki dla ptaków, których bezskutecznie szukałam w ubiegłym roku
Wzięłam 3, bo moje ubiegłoroczne zakupy - buble nadają się tylko do wyrzucenia.
Tak więc wierzę, że będzie co ma być
Elu, rzeczywiście, hosty czują się u mnie jak w raju. Jeszcze 2-3 lata i przybędzie nam kilkanaście metrów brakującego im cienia. Drzewa poczatkowo rosną powoli, ale jak już złapią wiatr w żagle (czyt. porządnie się ukorzenią) to nic nie będzie psuło urody host. O ile oczywiście te podłe ślimaki nie rozmnożą się u mnie
Czesterku, moja wieś jest typowo letniskowa (stara jej część, ta rolnicza, jest w bezpiecznej odległości), więc tu niby wszyscy nowi, ale wiesz, co łyżka dziegciu beczce miodu może zrobić...
Odseparowałam się i jest spokój
Danusiu, no fakt, zapojemnikowałam się, ale na szczęście udało się połączyć zbieractwo host i naczyń i tym sposobem zbiory zajmują o połowę mniej miejsca
Trzeba się jakoś pocieszać
Pikutku, mam słabość do rustykaliów, lubię oglądać je u kogoś, a najbardziej u siebie
No i mam potrzebę ratowania staroci przed zagładą. Tym sposobem końcówkę życia prawdopodobnie będę spędzać w namiocie
Zuziu, w kwestii ślimaków nie pozostaje nam nic innego jak czekać na porządną wschodnią kontynentalną zimę.
Skoro dotąd bezmuszlowców u nas naturalnie nie było, to znaczy, że zasadniczo warunki im nie sprzyjają. Jest nadzieja, tak myślę!