magdala napisał:
A w sprawie oczka - czy nie było to kiedyś w jakimś wątku , że nawet w takich małych oczusiach da się utrzymać rośliny wodne , jeśli zrobi się odpowiednie podłoże?
Madziula, Ty uparciuchu, popatrz, gdzie wylądował Twój przecinek
Moje nauki, lata prześladowań, poszły w las!!!
Psa w schronisku też da się utrzymać, ale co to za życie, w niewoli? Mój upatrzony to oczywiście kundel, dość duży i rudawy, a za serce chwycił, bo ma bardziej wymowne oczy niż niejeden człowiek
Takie lilie może i da się uprawiać na tyle, żeby zrobić im kilka zdjęć na forum, ale co potem? To wigorne rośliny, w kilka lat zarastają całe stawy. W kastrze musiałyby być na wiecznym głodzie i cięte. Jak bonsai
A co zimą? Garaż? Więcej kłopotu niż przyjemności... Zrób w ogrodzie normalne oczko
Masz pracowitego i pomysłowego eMa
Co do wywalania przeze mnie drzew czy innych roślin - rzadko, ale zdarzało mi się. Najpierw jakaś samosiejka grusza - żal mi było, bo urosła najszybciej z moich drzew, ale stała całe lato pomarańczowa od rdzy. Na dodatek kolo niej rosło kilka innych drzewek i ligustry. Poszła pod piłę.
W tym roku podjęłam trudną decyzję, żeby wyciąć zdublowaną Faworytkę, bo posadziłam obok Konferencję. Dwie Fawottki (Klapsy) słabo owocowały, a kiedy posadziłam zapylacza, miały milion owoców. Klęska urodzaju, łamanie się gałęzi, klęska os i szerszeni na nich pomogły podjąć taką radykalną decyzję. Wycięliśmy tę, która była w gorszym stanie, pochylona, zapadnięta głęboko w glinę (ciągle ją odgrzebywałam) i z pęknięciem od mrozu.
Na obu tych gruszach wisiały całą zimę po 2-3 karmniki i było tam mnóstwo ptasich odchodów. Zastanawiam się czy to nie to naturalne nawożenie przyczyniło się do takiej ilości owoców
No i drzewa były tym razem całkowicie zdrowe. Zerwałam im tylko kilka listków z plamkami. I nie pryskałam niczym.
Rośliny, które mi nie pasują, przesadzam
Czasem w innym miejscu robią za królowe rabatki, choć w poprzednim wywoływały "zapalenie okostnej".
A nauczyłam się tego bo... wyrzuciłam kiedyś jeden podarowany mi kwiatek - na kompost. Jaką ja ulgę poczułam, kiedy go wykopałam i straciłam z oczu. A po kilku latach identyczny wyrósł mi w zupełnie innym miejscu i uznałam, ze to cud natury ten wiesiołek
Zuziu, u mnie mirabelek jest prawdopodobnie więcej niż sosen, a sosen mam ok. 18
Będzie pięknie, kiedy zakwitną, ale potem rozrzucone po całym terenie samosiejki, jeszcze młode, będę wykopywać. Te duże na obrzeżach ogrodu pewnie zostaną, przynajmniej na początek. Bo jeśli ten niecny proceder anektowania przez nie ogrodu ma trwać, to...
Tysiąc samosiejek wyorano w minionych latach. Leży ich wielka sterta w sadzie. Trzeba to będzie jakoś ogarnąć... Nie wiem, posiekać w rozdrabniaczu ? Na ściółkę?
Niby wiedziałam, że drzewa powinno przycinać się stopniowo, ale naoglądałam się ostatnio filmików, gdzie doświadczony ogrodnik tnie od razu na łyso. Ja postanowiłam górę korony zdjąć, ale oszczędzić prawie zupełnie pozostawione gałęzie. Porozmawiam jeszcze na ten temat z sąsiadem, który będzie to robił i razem coś rozsądnego zdecydujemy.
Dziękuję za przypomnienie tej zasady
Ogródki w mojej wsi obejrzę dopiero w tym roku. Teraz wiem tylko, że mamusia mojej sąsiadki kocha kwiatki
Była Bonica - nie ma Boniki (tak się to odmienia, nie Bonici!)