Ewo, to prawda. Wika jest bardzo fotogeniczna. Wszystkie zachwyty jej przekazuję.
Gosiu, wierzę, bo kiedy patrzę na Wikę, to mi się wydaje, że trochę przerosła wzorzec.
Trzy tygodnie temu ważyła prawie 29 kg, więc chyba już dobija do trzydziestki, a apetyt jej nie słabnie. U nas jest to samo, co u Ciebie. Też nie przepuści okazji, by wyczyścić kocie miski. Trudno się przemieszczać z kuchni do pokoju, bo stale nas podejrzewa, że coś niesiemy ukrytego w dłoni. Jej żarłoczność i typowa dla młodej suki nieostrożność powoduje pewne problemy - co pewien czas się zarobacza i trzeba ją z tego leczyć, bo staje się nadpobudliwa. Co do roślinek, to pewnie trochę pracy przed nami. Z wiosną będziemy częściej na zewnątrz, będzie więcej okazji do kontrolowania tego, co robi. Prowizoryczne zasieki nie zdały specjalnie egzaminu. Jest już po prostu za duża, skacze jak łania. Sforsowała je, siatki w wielu miejscach leżą pokotem (co widać na jednym ze zdjęć, reszty dopełnił śnieg). Trzeba będzie je zdemontować, nie ma to większego sensu. Pocieszające, że nie rusza większych roślin, dobrze zakorzenionych (odpukać, ale nie tknęła żadnej azalii czy rodka. Interesuje ją tylko świeża ziemia i łatwe do wyjęcia nowości). Teraz w demolce przeszkadza jej trochę śnieg i mróz, zresztą sam śnieg jest dla niej sporą atrakcją, lubi po nim brykać.
Nowinko, czas mi się nie dłuży. Wychowywanie psa to ciężka praca i na nudy trudno narzekać. Oczywiście za wiosną tęsknię, generalnie jestem ciepłolubnym człowiekiem, podobnie jak moje koty (też trudno je wygonić, ale czasem im się zdarzy). Natomiast Wika bardzo chętnie po białym bryka.