Nowinko, my też wszystkie nasze zwierzaki bardzo kochamy, wszystko im wybaczamy (co nie znaczy, że nie karcimy), choć czasem wychodzimy z siebie. Dotyczy to oczywiście głównie Wiki, koty są już za dorosłe na psoty, które mogłyby nas wyprowadzać z równowagi, a Wika ma jeszcze wystarczająco dużo młodzieńczej energii, by zaleźć za skórę. W połowie stycznia skończy 7 miesięcy, już niedługo powinny ją przestać denerwować wyrzynające się zęby. Ten proces właściwie się zakończył, ma piękne, pełne, białe, nowe uzębienie. Niestety nie do końca odeszła jej ochota do grzebania w ziemi, trudno mi teraz ocenić, co w ogrodzie wyjęła z nowych nasadzeń, obawiam się, że w dopiero co posadzonych floksach i jeżówkach będą duże ubytki, jeśli coś do wiosny zostanie.
Cóż, muszę to przeboleć, z czasem się odbuduje, mam taką nadzieję. Poza tym jest kochana, więc jak jej tego nie wybaczyć? Trochę tylko duża nam urosła, zastanawiam się, czy jest wymiarowa. Jeśli się mieści we wzorcu, to chyba przy górnej granicy. Waży jakieś 26 kg, no całkiem spory piesek.
Jak się zacznie przytulać, to czuć tę wagę i tę wielkość, słowem ogrom miłości na nas spada w takich chwilach w sensie dosłownym, namacalnym.
Ma niepodważalną zasługę, wyciągnęła nas zapyziałych dotąd z domu na długie spacery, świetnie chodzi na długiej smyczy, utrzymuje znakomite tempo, słowem daje nam w kość. Ja o tej porze roku w zasadzie nigdy dotąd nie wychodziłem na dłużej z domu, Teraz się to zmieniło. Co prawda ciepła zima sprzyja spacerom, może gdyby leżała spora warstwa śniegu i ścinał mróz, z uwagi na swoją niepełnosprawność miałbym pewną trudność z poruszaniem się na zewnątrz. Ale nigdy nic nie wiadomo. Wika stanowi dobrą motywację do pokonywania trudności. Musimy jej zapewnić wystarczającą dawkę ruchu.
Pozdrawiam serdecznie i też życzę zdrowia, wytrwałości i niezapomnianych ogrodowych wrażeń w nowym roku.
Wika też ściska.