Boszzzz jak dawno tu nie zaglądałam
Wybaczcie mi to milczenie, ale z powodu nawału zajęć i bolączek straciłam całkowicie wenę, ochotę i zapał
W ogrodzie robiłam z rozpędu to co najbardziej konieczne i ciągle modliłam się o parę dni względnej pogody. Pogoda w końcu jakaś znośna się zrobiła, żniwa zakończyliśmy, cóż z tego skoro nie udało się sprzedać ani jednego ziarenka zboża
młyny, przetwórnie pasz i wielcy hodowcy mają już magazyny pełne. Stoją pod dachem przyczepy pełniutkie pszenżyta, żyto zwalone na gumnie i pozostaje tylko oczekiwanie na jakiś cud
A tu trzeba kupować nawozy, ziarno do siewu, poplony zasiane, nawet rzepak też już w ziemi na przyszłoroczne żniwa.
Budowa stoi odłogiem, mam do fugowania kafelkowanie na parterze ale jakoś mnie nie ciągnie. Liczyłam na jakiś deszczowy dzień, ale upały doskwierają i ciągnie mnie do zawsze zaległej roboty w ogrodzie. Dzisiaj pierwszy raz od nawozowania wiosennego oplewiłam rugosy, dobrze że rośliny same jakoś sobie radzą.
Ewuniu niektóre róże nawet lepiej powtarzają niż kwitły za pierwszym razem, choć są takie które wolą odejść do kwiatowego nieba
Celinko jak się ma ogródek wokół domu to trudno mieć wszystkiego w bród, Ty wybrałaś inne roślinki i one u Ciebie rosną wspaniale, trzeba docenić to co się ma
Verko to musicie się szczelniej odgrodzić od sąsiada, szkoda roślinek
owczarek pewnie leniwy i nie ma ochoty ganiać za intruzami
Gosiu szwagier się śmieje, że tylko mnie zostały zwierzęta do karmienia czyli psy i koty
Budynki do rozbiórki, a co syn będzie dalej działał nie mam pojęcia. On zawsze wspomina, że najchętniej to by wyjechał gdzieś w poszukiwaniu lepszego życia
Ewuniu zaprawiona w boju od kilkudziesięciu lat nie wypadłam z roli szefowej żniw
a na forum zaglądam ostatnio bardzo rzadko
Kasiu jakieś magazyny trzeba mieć, syn ma zamiar budować betonowy silos przykryty namiotem, ale plany swoje a życie swoje
Widziałam ten utopiony kombajn, żniwa ciężkie już za nami, teraz ciężki czas upraw i zasiewów, mus jeździć na pola w 2 traktory żeby się wyciągać z mokradeł
Siberko przysłowie mówi prawdę, jak nas nie dobiją trudności to wychodzimy powoli na prostą. Co prawda do prostej ciągle kawał drogi, ale też już szmat drogi za nami, liczę na lepszą końcówkę roku.
Nie poprawiają mi humoru róże, które same odchodzą do kwitowego nieba, pozostają mi po nich tylko znaczniki i wspomnienia
ale i takich do wywalenia też jest parę. Na pierwszy ogień idzie Morden Sunrise strasząca już od wiosny jednym patyczkiem. Jaqueline du Pre co prawda ma też tylko jeden patyk, ale części ogródka przy starym domu nie ruszam, pewnie i tak przy wyburzaniu jakieś straty będą
Aniu to jeszcze nie wiesz ile daje radości jak się wywali jakąś roślinę, która tylko kole w oczy
Polluś sucho jest już bardzo, u nas spadło może z pół milimetra deszczu i ciągle duchota mimo późnej pory
Jak znajdę troszkę czasu to wstawię bo zdjęcia już zrobiłam
Haneczko doktor odroczył mi kolejne zabiegi na bardzo późną jesień, ulitował się nade mną i zezwolił chodzić bez pończochy. W końcu mogę przyjąć inną postawę przy pieleniu niż tylko na 4 kończynach ale o klękaniu mowy nie ma, od razu noga boli i cierpnie
korzystam z tej 'wolności' i odrabiam zaległości w plewieniu
Natalka wygląda kwitnąco
tylko matka narzeka że jest do niej uwiązana, no ale skoro dostaje cyca na każde zawołanie to jak ma być inaczej.