Ta peonia to może też być Laura Dessert (wskazuje na to kształt kwiatu – jak filiżanka). No, zobaczymy.
Ja nie mam wam za złe, że peonie to nie Wasz wybór. No wiecie, jeden lubi rybki, a drugi akwarium. Wasze ogrody są śliczne, a ja podziwiam w nich inne rośliny niż te, które rosną u mnie.
Ja w zasadzie to bardzo mało dokupiłam. Paczka krokusów, ze 2 paczki narcyzów, kilka szachownic i żadnej lilii.
Postanowiłam się skupić na tym co mam, bo lubię jak rośliny u mnie rosną i się dobrze czują.
Poprzesadzałam lilie orientalne i dużą część kwasolubnych w świeże miejsce dla nich stworzone.
W tamtym roku poprzesadzałam szafirki i nie wszystkie mi kwitły, więc muszę sprawdzić co mam.
Ja nie mam dużego ogrodu, więc prawdę mówiąc mam więcej niż powinnam.
Polecam jednak wszyskim cebulowe do ogrodu, bo jakżeby bez nich. Jakie cebulowe? No takie, jakie Wam w duszy grają.
Wiesenne rośliny cebulowe można spokojnie sadzić pod drzewami – kwitną i ich wegetacja trwa, kiedy liście na drzewach nie są jeszcze gęste. Pierwsze u mnie jest Bulbokodium wiosenne. Ja lubię kwiaty wiosenne drobnocebulowe. Śnieżyce – śliczne, przebiśniegi (nie mam do nich szczęścia) – piękne, śnieżniki - śliczne, puszkinia – śliczna. Szachownice to u mnie rosną bez kwiatów, podziobane, pokręcoene, ale przecież one po prostu są zjawiskowe. Psiząb - mała cudowna, kwietniowa lilijka, a dalej to już leci: hiacynty, narcyzy, hiacynciki, szafirki. Im późniejsze, tym bardziej okazałe, aż po ostatnie kwitnące - jesienne krokusy, bo one kwitną po zimowitach. I tak cebule kończą w październiku, a zaczynają czasem już w lutym. Więc bez nich tylko 3 długie miesiące.