Romciu, żebym ja jeszcze miała jakiś wyraźny pożytek z tych chłopców . M, nie powiem, coś mu się porobiło, bo sam mnie nękał o zagospodarowanie terenu koło garażu i prawie samodzielnie (z niewielką moją pomocą) przerzucił zakupioną ziemię.
Na początku było tak:


Wczoraj wieczorem było tak:





A dzisiaj ja ruszyłam do akcji. Wstałam przed siódmą, zawiozłam dzieci do szkoły, zrobiłam zakupy i wróciłam do domu. Pełna energii do pracy w ogrodzie, szybko wstawiłam pranie, nastawiałam obiad, posprzątałam kuchnię, ogarnęłam kuwety - ponieważ w międzyczasie skończyło się pranie, przerzuciłam je do suszarki i nastawiłam kolejną pralkę. Przeprałam torbę, bo coś z zakupów przeciekło, powyrzucałam śmieci i segregacje, wyciągnęłam z pralki kolejne pranie... czy mam pisać dalej? Większość forumowiczów to kobiety, więc chyba nie muszę . Suma summarum, po szybkim ogarnięciu rzeczy najpilniejszych, nastała godzina 12:30. Na 15:00 do pracy, a jeszcze córkę ze szkoły trzeba odebrać, wykąpac sie przed pokazaniem ludziom i ułożyć włosy . Biegając z prędkością torpedy zdołałam tyle zdziałać:









Te kamienie rzucone luzem przed dereniem raczej tam nie zostaną. Zaznaczyłam w ten sposób teren, który będzie wysypany kamykiem.

Elu, ja tez zachwycam się jesiennymi kolorami. Uwielbiam ten widok z okna kuchennego:



I w zbliżeniu na wprost:





Lewa strona:


I jeszcze bliżej domu:


Z prawej strony jest altana przy której rośnie m.in. hortensja everbloom Blue Wonder:



Moniczko, dziękuję za odpowiedź i transport, z którego korzystałam nie wiem już który raz . Powiem Ci, że faktycznie promienie słońca w jesiennym ogrodzie graja zaiste mistrzowsko .

Maggie, miskant Memory faktycznie należy do zestawu obowiązkowego. Zebrinus to klasyka, ale czy jest moim ulubieńcem ? Chyba bardziej lubię Variegatusa . Do zestawu must have dorzuciłabym jeszcze Morning Light.

Wiesiu, przyznaję, ze odgapiłam trochę ten owadzi hotel od Ciebie, ale wyczytał, że jednak powinien mieć tylną ściankę i dorobiłam. nie wiem czy Twój ma ? Paparocie będą tez na nowej rabatce i przyznaje, że bardzo dużo wysiłku kosztuje mnie powstrzymanie się od jesiennych zakupów . Wiem jednak, ze bezpiecznej dla roślin będzie, jeśli przyjadą wiosną .

Gosiu- Margo, nowa rabata znajduje się w miejscu osłoniętym od 3-ech stron ścianami. Niestety, wolna przestrzeń jest od strony południowo - zachodniej . Planuję jednak od tej strony posadzić drzewa . A jeśli będzie taka konieczność, to rozciągnę na wysokości dachu cieniówkę . I oczywiście zapraszam . Niezmiennie .

Markitko, ale Ty też masz klona czerwonego. Nie przebarwia się?

Vero, i słusznie z tymi miskantami .

Opis zajęć zanim możemy wyjść do ogrodu - w dychę . Przyznam się, że ja często pomijam punkt "nastawić obiad" , ale codziennie się nie da

Edytko, jak się ma takie widoki w ogrodzie, to nic dziwnego, że ma się energię, ale Ty jesteś turbo lux torpeda.
Nowa rabata, na pewno będzie imponująca, jak każda w Waszym ogrodzie.

Widok płomienia na końcu ogrodu bezcenny!
Dziekuję Ci, że napisałaś o babskiej bieganinie. Nie wiem dlaczego tak jest, ale jest. I chyba musi być, bo jakby ten świat bez nas wyglądał?

Samo czytanie tego co zrobiłaś zmęczyło mnie. A do tego jeszcze do pracy zawodowej, jak ja się cieszę , że to ostatnie zajęcie jest już u mnie tylko we wspomnieniach.
A widoki z okna i nie tylko

edyta napisał:
No bo jak się siedzi pół dnia w domu, to dużo mozna zrobić

A tak powaznie, to faktycznie, robota Ci się Edytko w rękach chyba zapaliła

No to koleżanka zadała mi ćwieka z tym Variegatusem...
Widok z okna do pozazdroszczenia

Dzisiaj też szłam później do pracy (na 14-tą). Żeby uniknąć powtórki wczorajszego dnia kupiłam obiad do piekarnika (wrobiłam to zapobiegawczo już wczoraj ), ominęłam wzrokiem kosz na brudną bieliznę, bez sprawdzania przyjęłam założenie, że wczorajsze zakupy starczą także na dzisiaj i o 7:30 ruszyłam do ogrodu .
Córka szła do szkoły na 10-tą, więc jeszcze spała .
Oto kolejne etapy pracy. Powoli wyłania się konkretny kształt :







Efciu, jak mam na później do pracy to zawsze wpadam w ostatniej chwili lub chwilę po .

Ino, powiem Ci, że wczorajszy dzień w pracy też dał mi popalić. Pierwsze dziecko, które miałam umówione w pracy, krzyczało w gabinecie równą godzinę .

Miłko, nie jest to taki znowu koniec ogrodu. Od klonu do ogrodzenia jest jeszcze blisko 15 metrów .

Elu, mało działałam w tym roku, bo jakoś mi się nie chciało. Ale wkręciłam się w ta rabatę i nie mogę doczekać się efektu końcowego .

Martuś, ja też co jakoś czas korzystam z gotowych, ale u mnie dzieci młodsze, więc zależy mi na tym, żeby zdrowo się odżywiały . Czy Twój klon przebarwił się?

Maggie, pisałyśmy w tym samym czasie . Mam dla Ciebie rozwiązanie: kup oba - i Zebrinusa i Variegatusa .

I chyba tak zrobię Edytko...
Nowa rabata wygląda coraz ciekawiej

Ja już nie mam żadnego klona czerwonego, więc nie ma się co przebarwiać . Dlatego tak Ci zazdroszczę

Edytko ślicznie się zapowiada już nowa rabata jak ja żałuje że już nie mam większego pola manewru a widok z okna przepiękny

Ale z Ciebie speedy Gonzales..!
Cudne widoki.. nowa rabata jak wszystkie u Ciebie na pewno będzie super..
Mam pytanie.. może to złudzenie, ale niektóre miskanty wydają sie być niewysokie..
Jakiego najniższego byś mi poleciła..? Czy mam zapomnieć o nich całkiem..?!!
Moja przyszła 'trawiasta' jest całkiem mała jak cały mój ogródek..

Nelu, najniższy miskant to Cute One. nie mamy go w spisie, bo nie mam jeszcze zdjęcia, ale podejrzewamy, że kupiony przez Wojtka miskant pod nazwą Gnom jest właśnie Cute One'm . Z kwiatostanem osiąga nie więcej niż 1 metr wysokości . Poza tym jest sporo niewysokich, osiągających z kwiatostanem 1,4-1,6 m. Bardzo lubię np. Huron Sunrise. Nawiasem mówiąc wiosną dzieliłam i nadal mam w doniczkach , i miałam ochotę Ci dać, ale nie chciałaś żadnego .

Danusiu, u mnie jeszcze kawał niezagospodarowany . Nie wiem jednak czy należy się tym cieszyć czy martwić .

Martuś, a co się stało z Red Sunset (bo tego chyba miałaś)?.

Maggie, słuszna decyzja .

.. no blondynka jestem..

jednak między 'metr' a 'półtora' - jest spora różnica..

nelu-pelu napisał: To prawda . Nie mam Cute One. Najniższy posiadany przeze mnie to Gnom. Dorasta do 140 cm z kwiatostanem .

Dzięki Edyta, będę się rozglądać na wiosnę!

Nelu, jeśli będziesz chciała coś z moich to mów śmiało. Muszę je w końcu podzielić .

Tak, miałam Red Sunset, dawno i nieprawda . Pierwszej zimy mocno podmarzł, potem w pamiętne lato 2015 prawie usechł, następnej wiosny go przesadziłam, ale nie zdecydował się odbić. No i tak zakończyła się moja przygoda z czerwonym klonem
A ostatnio jak wracałam z Raszyna, zajrzałam do Kordusa i były całkiem spore drzewka po stówce. Nie powiem, miałam chwile zawahania , ale w końcu skończyło się na kalinie Watanabe

No widzisz jaka spostrzegawcza jestem!
Lubię patrzeć, jak prace zdecydowanie idą do przodu. Z moich planów sadzenia na razie nici, bo wiecznie mam coś innego do roboty!
Pięknie będzie!