A ja niestety chowając w panice różnorakie rośliny , zapomniałam o papryczkach. Były w szklarni, ale i tak przy -7 szlag je trafił. Przyjdzie mi skorzystać z twojego przepisu za rok...
Zakupu gratuluję!

Korzystając z powrotu jesieni oraz faktu, że ostatnie 2 dni miałam na 14-tą do pracy, pozbyłam się kolejnych kilku doniczek .
Zapewne zaraz Tomasz powie, że dzisiejsze 5 doniczek i wczorajsze 2, to słaby wynik, ale musiałam jeszcze rabaty przygotować.
Wczoraj oprócz sadzenia zajęłam się jeszcze powiększeniem rabaty.
Tak było przed:



a tak jest teraz:



I szerszy plan:



Posadzenie świdośliwy 'Obelisk' na warzywniku też wymagało trochę pracy. Syn pomógł mi w usunięciu żwirku (słabo się sprawdza i postanowiłam przerobić nieco warzywnik), ale donicę z kamienia musiałam zbudować sama.



W każdym razie, to raczej były ostatnie prace w tym roku. Jeszcze miałam pomysł na jedną roślinę, ale zabrakło mi pół godziny, żeby ją wysadzić.

Miłko, ja donice z roślinami zadołowałam dopiero dzisiaj, ale dalie rosnące w donicach (sztuk 2 ) schowałam wcześniej.

I ja z przepisu skorzystam, bo u mnie nadziewane papryczki wszyscy lubią. Nawet nie wpadłam na to, że nadziać można potem.
Powiększanie rabaty - idealnie, jakby tak miało być zawsze:) Zazdroszczę kamieni, ja już swoje rezerwy wyczerpałam... jeszcze od czasu, do czasu przywlokę coś z kopalni gliny, ale już nie w takich ilościach, by mi na obrzeża starczyło.
Co to za miskant przy piwniczce taki wielgachny?

Joasiu, ja kamienie... kupuję . Miskant przy piwnicy to Giganteus Menel Meidl.
A rabaty przy altanie miało w tym miejscu nie być, bo na środku, ta pełna ścianka to drzwi . Zdecydowałam jednak, żeby je przerobić na ścianę i dorobiłam rabatę .

Napracowałaś się, ale fajnie wyszło. Będziemy latem podziwiać.
Kuzynka wysadziła kanał melioracyjny polnymi kamieniami. Przez 2 lata jeździła po ugorach i je zbierała Potem miała odruch rozglądania się za nimi po polach, choć robota już była zrobiona...

edyta napisał:
Edytko, a to nie jest czasem Meidl? Bo Menela to chyba nie ma

Efkaraj napisał:

Jasne Efciu, pisałam na fonie i nie zauważyłam, że zrobił mi autokorektę .

Miłko, te na polach są zazwyczaj za małe na podwyższone rabaty, ale też mam odruch wypatrywania wszędzie kamieni .

Giganteus Menel, jak ten w salonie Orange wczoraj.
Moje wszystkie kamienie przytargane ze żwirowni. Wyobraźcie sobie. jak to działa jak nosicie chrust z lasu. Każda zauważona gałąź do spalenia, także w mieście.

Edyta, powiększenie rabaty przy altanie było po prostu konieczne !!! (a po co tam drzwi, jak takie duże przejście jest???? ).
Mam mieszane uczucia co do tej świdośliwy przy warzywniku, jak tam jest pod względem stron świata? nie zacieni Ci warzywnika?

Bo ja zapomniałam dodać, że ona jeździła specjalnie po duże kamienie. Najczęściej były to okolice wykopów pod obwodnicę Poznania. Te kamulce były spore. Pojedynczo nie udźwigniesz, a do bagażnika można było włożyć zaledwie 1-2, bo takie ciężkie były.

Miłko, takich dużych kamieni to raczej nie widuję .

Elu, plan był taki, żeby drzwi zakładać na zimę, a całą altanę osłaniać folią. Jednak przyzwyczailiśmy się do nich i zostały całorocznie - nieużywane . Co do świdośliwy, to po pierwsze, Ballerina ma rosnąć do 2,5 metra wysokości, a po drugie, posadzona jest z drugiej strony piwnicy, od strony podjazdu .

Kasiu, nie wiem co się działo w salonie Orange, bo cały dzień byłam wczoraj na szkoleniu (wróciłam do domu po 22-giej). Powiem Ci jednak, ze gałęzie też w mieście zauważam, co prawda nie do palenia, ale widząc rębak zastanawiałam się ostatnio czy nie załatwić sobie trochę zrębków .

Pięknie sie rozszerzasz Edytko oczywiści e na rabatkach

Zazdraszczam rębaka.
Powinnam sobie taki sprawić.
Szczególnie, że ostatnio jakoś dużo u mnie gałęzi.
Poza tym do traw też by się przydał.
Używam ich jako ściółki do truskawek. Cięcie nożycami jest okropnie długotrwałe.

Gosiu, co do rębaka, to póki co, muszę się wstrzymać z jego oceną.Wczoraj pracował naprawdę świetnie. Taki urobek powstał:



Jednak, po przerwie, uruchomił go M i włożył tylko jedną partię patyków, a sprzęt od razu odmówił współpracy . Nie wiemy do końca, co się stało, ale mam nadzieję, że da się usunąć awarię.
W sumie to dobrze, że nie ja obsługiwałam wtedy rębak . Ale u nas to już stały numer. Kilka razy mieliśmy tak np. z autem, że jeździłam nim długo, po czym mąż wsiadła raz i od razu coś się psuło .

Danusiu, moje rozszerzanie się, nabrało niepokojącego rozpędu. Przyznam jednak, że póki co, niepokojącego dla innych . Jak komuś opowiadam, że zapadł wyrok na leszczynę, to wszyscy z przerażeniem w głosie mówią o tym, ile to pracy nas czeka . Ja najwyraźniej jestem w fazie manii, bo odczuwam jedynie ekscytację z powodu obszaru, który zyskałam do zagospodarowania .
Wczoraj zaczęliśmy z M i synami wycinkę i powstała już spora polana:





Początkowo martwiły mnie trochę świerki nasadzone wzdłuż ogrodzenia po stronie sąsiada, ale ostatecznie uznałam, że ma to też swój klimat i myślę o jakimś nasadzeniu z drugiej strony, który zamknie całość w klimacie półleśnym . Chcę mieć w tej części sporo roślin użytkowych, ale takich, które wpisują się w naturalistyczny nurt: głogi, świdośliwy, oliwniki, jabłoń ozdobną, dereń jadalny, itp.
Koniec działki planuję obsadzić krzewami, które będą stanowiły naturalną barierę dla oprysków robionych przez sąsiada na plantacji jabłek, która znajduje się za naszym ogrodzeniem.
Zastanawiam się co tam upchnąć . Mam np. do przesadzenia 2 krzewy lilaka i jeszcze oczar, który zmienia miejscówki bez pomysłu .
Co o tym sądzicie?
A może macie jakieś inne propozycje? Chętnie uwzględnię różne sugestie .

Myślę, że "faza manii" to bardzo dobre okreslenie . Zastanawiam się, co będzie, gdy skończy Ci się ogród po stronie dotąd nie tykanej i czy przypadkiem nie stanie się to jeszcze tej zimy

Martuś, nawet w fazie manii, nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że pracę zakończymy w ciągu najbliższych 2-óch miesięcy .
Wczoraj zrobiliśmy sporo i jeszcze 4-5 takich podejść i teren będzie przygotowany na przyjazd koparki, która wywali karpy. Z uwagi jednak na to, że jedynie soboty wchodzą w grę, zejdzie się zapewne do marca. Potem trzeba zamówić ziemi, żeby zasypać doły po wyrwanych karpach i jeszcze cały teren chcę przysypać warstwą zrębek, żeby przyhamować inwazję chwastów i trochę użyźnić. Namierzyłam niedaleko mnie firmę, która zajmuje się wycinką drzew i powiedzieli, że za 300 zł. przywiozą auto - 6 m3 świeżych zrębek. Zastanawiam się tylko, ile takich aut u mnie wejdzie ? Będę musiała ponegocjować cenę .

EDIT: właśnie obliczyłam, że powierzchnia do zagospodarowania to jakieś 800 m2 . Żeby dać sensowną warstwę musiałabym zamówić ponad 10 aut . Przekracza to istotnie planowany budżet . Muszę raz jeszcze przemyśleć temat .

Że ja na to wcześniej nie wpadłam z tymi zrębkami! Dzięki Tobie znalazłam taką firmę i faktycznie mogą mi uzbierać zrębki.

Ładną robicie demolke! Ale takie demolki to lubię.... oglądać Kibicuję mocno!

Edytko noooo proszę ja Ciebie takich obrazków koleżance z prawie obsadzonym juz ogródkiem się nie serwuje przecie to tyle miejsca do obsadzania będzie żeby bliżej było to bym wpadła pomóc a pomysł suuuuper

Oj, powiem Ci Danusiu, że pomoc bardzo by się przydała . Nie tylko fizyczna, ale też, żeby ktoś podrzucił trochę pomysłów . Coś mi tam niby świta w głowie, ale trudno jakoś to pogodzić z istniejącymi nasadzeniami .
Zastanawiam się też, czy dałoby się jakoś zaaranżować wykopane karpy . Wywożenie ich, to spory klopot .

Asiu Rojodziejowa, a po ile Ci liczą zrębki, jeśli można zapytać?

40/kubik

Edit: omsknął mi się palec: 50 nie 40