Martuśka, u nas burze i fajerwerki ignoruje Marviś. Cyguś niestety wystraszył się bardzo w czasie pierwszego sylwestra w życiu- wyszłam z nim przed północą na ogródek jak cisza była i pechowo akurat huknęło coś bardzo blisko- psiak tak sie przeraził, że 2 dni nie chciał na ogródek wychodzić.
Teraz w czasie północy zamykam psiaki w łazience, właczam wiatraczek, rozsypuję psie ciasteczka i jeszcze w pokoju obok gra głośno tv- zagłuszam huki i jest juz dobrze.
Podejrzewam, że strach przeniósł się też na burzę..a może to instynkt mu podpowiada,że trzeba się troszkę bać..?
Podlało CIę wreszcie trochę
?
Shiralciu, widzę, że nie poddajesz się w wizytowaniu ZtŻ.. Przyanm się po cichu, że mi się bardzoej nasza wystawa podoba niż poznańska..wynika to z terminu organizacji imprezy.
Nasza jest bardziej widowiskowa, bo czas na rośliny lepszy..za to Wasza to raczej ważna branżowo, więc dla takich robaczków laickich jak ja, to jednak Wawa..
Mozna popatrzeć na kompozycje, coś zawsze- o zgrozo- wpadnie w oko
Aniu, nawet nie wiesz, jak ogromną radośc mi sprawiłaś nie dość, że wizyta, to jeszcze tak miłymi słowami!!
POdobnie staram się na ogródek patrzeć. Część roślin rosnących to oczywiście wynik chciejstwa- musiałam kupić i jakieś miejsce wymyslić
ale spora część to wynik rozmyślań pt "brakuje mi tu jakiegoś strzelistego zielonego akcentu/czegoś o fontannowym pokroju/coś zielonego/coś kwitnącego" itp..i widząc, czego mi brakuje zaczynam szukac rośliny o określonym kształcie/kolorze.
Na rabaty często patrzę podobnie- jak na obrazy, na plamy.
Picasso ze mnie może marny, ale na moje potrzeby ogrodnicze wystarczy
Ostatni najnowszy zakup, który zamierzam przytargac jutro
, tez jest wynikiem konkretnej potrzeby "wysoki akcent o konkretnym kształcie:".. ale to juz inna opowieść
Trawa wysoka w rogu domu na tarasie, to wspomniany przez Ciebie miskant Memory. Wiosną Dorcia podarowała mi ogromną kępę
, więc to jej pierwsze u mnie miesiące, a już tak cudownie zachwyca swoją dojrzałością
Widzę, że już niedługo będzie się kłosić, bo wyraźnie pędy się szykują.
bardzo się cieszę, że go mam- nie miałam na niego miejsca ani pomysłu, ale fakt, że taras mamy nie drewniany, a żwirowy- pozwoliło mi to na sadzenie roślin "w podłodze tarasu..i tak się znalazło miejsce na Memory.
Iglaki za trawami to jałowce Monarch, o ile mnie pamięć nie myli. Bardzo jestem z nich zadowolona- zdrowe, pięknie rosną..
Chciaż teraz trudno sie wypowiadać- do tej pory Obelisk tez pięknie mi rosły, a w tym roku pogrom jakiś mam z nimi
i w sumie nie wiem- przymrozki (wątpię..) przenawożenie (może..?), mokra wiosna (grzyb od deszczu..może..).
Strasznie mi szkoda! Iglaki jeszcze żyją- mizernie, ale żyją.. Daje im szanse do przyszłego roku- może jakos odbiją..? W tym roku omijam je wzrokiem
Rabaty mam średnio szerokie, miejscami wręcz wąskie. WYdaje mi się, że szerokość 3m to już dużo, najszerzej jest na brzuchu murków, ale mam też miejsca gdzie jest raptem 1.5-2 metry..
Nie zapominajmy, że cała działka ma 660mkw, w tym jest powierzchnia zabudowy domu, podjazd.. No mało metrów, mało
Ogromnie się cieszę, że mogłam Cię w jakiś sposób zainspirować- chociażby tymi kamieniami na zakrętach, żeby szlauch nie podcinał roślin na rabatach..
Wydaje mi się, że metoda jest dobra- ja mam jedno ujęcie wody i ze szlauchem latam dookoła domu, ciągnąc za róg.
Na razie tłamsze rośliny i wnerwia mnie to bardzo..ale mam świeżą dostawe kamyczków już i tylko czekam, aż Mąż mi je poprzenosi. Niby kamulki nieduże, a ciężkie tak, że ruszyć nie mam siły
Tak więć- z radością zobacze u CIebie na zakrętach kamyki poukładane, będzie to dla mnie kompelment i radośc spora
Dorciu- u nas lało solidnie- miejscami mam korę wymytą na trawnik.
Po samej ulewie i u nas prąd był, jednak jakieś kłopoty pojawiły się w okolicznych miejscowościach, więc w ramach naprawy po ulewie, u nas wyłączyli- na szczęście tylko na 10 minut.
W tym sezonie zauważyłam, że jak podlewam, to w ciągu kilku godzin jest ulewa
Gosiu, znów będziesz zmieniać rabaty
Pamiętasz, jak Kasia RObaczek przyjechała doradziła, a w końcu uznałaś, że nie posłuchasz, bo jednak wolisz po swojemu, pojedyńcze rośliny, swój autorski układ itp.. Zanim wbijesz pierwszy szpadel- ochłoń, bo może się okazać, żę wcale nie lubisz tak jak jest u mnie..
Wiesz jak to jest- mi się też wiele rzeczy podoba..u kogoś, ale u siebie ich nie widzę..chociaz oboektywnie ładne, to do mnie zwyczajnie nie pasują.
na pewno tak samo jest w rabatami.
Nie dacie rady przyjechać już do ZP w tym sezonie- szkoda
Do Szmita wyciągnęłam Dorcię..tzn namawiać długo nie musiałam
a wstyd powiedzieć- nigdy wcześniej nie byłam!
Skorzystałam z wolnego dnia i pojechałysmy w tygodniu- w weekend obawiałam się większych tłumów, a jednak zwiedzanie w spokoju ma swój urok.
Nie wpadłam na pomysł informowania kogokolwiek- jak wspomniałam, mam wrażenie, że już tylko ja tam nie byłam a wszyscy znają ogród doskonale...
Upały minęły- czułam się w ten upalne dni bardzo dobrze- oczywiście
Gorzej troszkę w domu, bo cały salon mamy z oknami na południe i zachód, więc nagrzewa się cudownie
Zasłonięte rolety wewnętrzne niewiele dają. Wiecej pomogłyby markizy zewnętrzne do okien, ale to troszkę droga impreza- może kiedyś.. Tyle pilniejszych wydatków mamy. Nie mówię juz o tych roletach antywłamaniowych, ale takich markizach siateczkowych, blokujących nagrzewanie się pomieszczeń..
Za to zachwyceni jesteśmy z efektu, jaki dają te markizy na okna dachowe- takie zwykłe siatki, blokujące częściowy dopływ promieni i ciepła.
W reklamach twierdza, że jest dzięki nim różnica kilku stopni..i to prawda. W upalne dni jak słońce przez okno grzało to termometr potrafił skoczyć do 30* w łazience na poddaszu.!
Teraz w te ogromne upały nie przekraczało 25, max 26* co uważam za rewelacyjny wynik, jak na małą łazienkę na poddaszu, z oknem dachowym i prażącym słońcem.
Widać ogromną różnicę- stąd pomysł, żeby kiedyś okna w salonie markizami maskującymi zasłonić, bo po dachowych widzimy, że róznica jest.. a co by nie powiedzieć cały salon południowo zachodni, to aż się prosi o gotowanie się w alto.
Ma to swój sens zimą, gdy słońce pracuje na naszą korzyść, trzeba jednak z biegiem czas i i mozliwościami konta, dopracować kwestię letnich upałów.
Dodatkowo u nas grzeje się dom, bo nie ma ani jednego dużego drzewa cieniującego dach i okna, więc jesteśmy jak na patelni.
Upały uwielbiam..ale nie w domu- tu chciałabym mieć kojący chłód
Jakby się ktoś zastanawiał nad takimi markizami na okna dachowe..to polecam. Wydaje mi się, że w upalne dni różnica 3-4* to jednak sporo!
Troszkę wczorajszych fotek..?
Dosiewki kiełkują. Upalnie jest, więc już 4-5 dzień było widać małe startujące szpileczki. Niech sie tylko jeszcze zagęści- trudy etap. Ziemia świeżo nasypana, trochę utwardzona, ale psiaki biegają i doły zostawiają jak młode źrebaki- ehh, niech już sie porządnie zazieleni..
Aniu- po lewej widać kamyczki czekające na rozłożenie na rogach domu..
skoro o trawie mowa.. Nawozy ani deszcze nic nie dają. Tutaj są takie żóltawe placki nieregularne, i nie jest to wina podsikujących psiaków
z bliska- sporo żółtawych ździebeł i między nimi zielone zdrowe..
Martuśka- to jak sądzisz..wrotycz?
ostatni nabytek Klon Ginnala/Tatarski. Ozdobny cały sezon.. Niech dobrze rośnie!!
Widoczek na tajemniczy zakręt-wejśćie do ogrodu. Piekne juz i okazałe hortensje- po lewej Vanille Fraise a po prawej Limelight
a troszkę drobnych zmian się szykuje w okolicy tajemniczej ścieżki- generalnie dotyczyć wszystko będzie wymiany uschniętych cisów, ale przy okazji nieco kosmetycznych zmian i nowej koncepcji. Nie ma tego złego..
Troszkę przykro patrzeć na suszki, ale już się przyzwyczaiłam- musze wyczekac moment na odpowiednie zakupy i kasowo się przygotować
Na razie zachwycają Limelighty
i rzut oka na klona, z drugiej strony.. Tu zachwycają Vanilki, hakonki Naomi cudownie tu rosną..a ciekawa jestem, czy wreszcie jutro się zmobilizuje i w trzmielinach na najbliższym planie posadzę czekające już od 2 tyg jeżówki.
Na razie jest tak.. Z tej perspektywy nawet żywopłot cisowy wydaje się gęsty
Skoro juz na bukietówkach się skupiłam, to jeszcze dwie pozostałe odmiany.
Cudowna, o wielkich kwiatach, hortensja Phantom. Młoda jeszcze, ubiegłoroczna, ale już widac, że zakup byłcstrzałem w dziesiątkę!
Little Lime- wcale nie taka little, patrząc na przyrosty. W tym roku ścięta była prawie do zera, bo też rok temu kupiona i nie podobało mi się, jak szkółka cięcie robiła, więc skróciłam do ziemi, żeby zacząć od nowa, po swojemu
a wracając do klonów..moje dwa cudeńka, też z ubiegłego roku. Jakieś NN, kupione za grosze..
rzut oka na kłoszące się trawy.
proso Prairie Sky
pierwszy miskant Helga Reich
najwcześniejsza kępa rozplenicy Hameln. Mam 5 sztuk, ale ta co najmniej tydzień wcześniej startuje niz inne
molinia Dauerstrahl, wcześnie kłosząca się- jakoś w czerwcu..
tegoroczny zakup, miskant Drooning Ingrid- bardzo jestem ciekawa jesiennych przebarwień, bo wg zdjęć z netu ma byc ciekawie
rabata przyfurtkowa
rabata narożna- wciąż nie mogę się zdecydowac, czy kolory chcę mieć tylko w lewym rogu, czy przenieśc je też w prawą stronę.. Na razie nie zdecydowałam definitywnie
lewy zakątek rabaty- to co lubię- rozplenica i jeżówki
Chwilowo zmykam...pozdrawiając Wszystkich