Edytko.. miłość do misia przeżywa w ostatnich miesiącach renesans, misio chodzi z nami wszędzie
Dereń brzmi extra- mi się kiedyś marzyła któraś z odmian, z obawy o wymarzanie zrezygnowałam jednak..może niepotrzebnie..
Wiesiu- metalowych ozdób nie mam- a szkoda..i chciałąbym to kiedyś nadrobić, bo podobają mi się baaardzo, szczególnie te "zardzewiałe".
Kamieni mam pod dostatkiem, więc to one są głównie w użytku- darmowe źródło to cenna rzecz
Aniu, oj tyle prac w tym sezonie zrobiłaś, że chyba targanie kolejnych kamieni to ostatnia rzecz, jakiej potrzebujesz..
Wrzosowisko to zawsze extra pomysł!
Ten zakątek wymaga nieco cierpliwości, bo pełnię urody osiąga dopiero w sierpniu, a wcześniej jedynie dodatki typu wiosenne kwasoluby, iglaki, trawy, byliny- to jakos urozmaica.
U mnie to pigwowiec, dzwonki Kent Belle, lilak Palibin, azalki wielkokwiatowe i lilie oraz monarda (w tym roku masakrycznie mizerna)
Można jeszcze wrzośćami ożywiać, ale ja ich jakoś zupełnie nie lubię, więc spokojnie czekam na ten czas obecny..
Dziś niestety wrzosowisko oglądam jedynie przez okno..
jakie świństwo wykręciła mi papryczka ozdobna.. Kupowałam beżowe z fioletowym muśnięciem na końcach, pasujące mi tu do kompozycji..a okazuje sie, że one dojrzewają na pomarańczowo
A przez okno oglądam..bo od wczoraj u mnie pada.. Wczoraj popadywało, a dziś to już ulewa..chwilami się uspokaja ale nie ma momentu, żeby zupełnie przestało padać.
Rozważam palnięcie sobie w łeb- no ileź deszczu może spaść
ale postanowiłam to jednak przekłuć na coś pozytywnego..i wyrzksotam chwile spokojnieszego deszczu..i rozsypie nawóz do trawnika- niech się rozpuści za darmo
Na zdjęciu słąbo chyba widać..
Kałuża wypełniona deszczówką, lustro wody (jak do dumnie brzmi, haha) dochodzi do płąsko leżacych piaskowców
niespełna godzinę później.. woda sięga już do czarnego placka z którego stoczył się żwir, piaskowca prawie spod wody nie widać.. Widać za to, że szpiczasty kamień po prawej stronie cały stoi w wodzie..
Na szczęście jak tylko deszcz się uspokoił, woda szybko wsiąkła i już nie ma stojących kałuż.
Mimo wszystko wciąż pada- już nie ulewnie..
Ehhh, też mi weekend
to kilka fotek sprzed kilku dni- sprzed pory deszczowej
Vanilki ledwo sie podniosiły po ostatnich ulewach.. to już dawno nieaktualne- znowu leżą
juz się uroczo przebarwiają
Limelight i Little Lime
Phantom czysto biały
towarzyszy mu Mozzarella- w tym roku bardzo wyrosła i niestety też leży. Czy to jej uroda..czy tak deszcz mi je połozył. Hmm, te jeżóki trzeba będzie palikowac bambusem..
kolejny akcent z limonkową bielą..najnowszy nabytek- Meringue..wciąż nieposadzona. Miałam to w ten weekend zrobić, ale pogoda uznała, że nalezy mi się odpoczynek..ehh
dobrze, że chociaż na Glowing Dream się zmobilizowałam..widoczek na front. Powinnam pousuwac te suche cisy, ale traktuję je jak wyrzuty sumienia..niech męczą wzrok, to się łatwiej może kiedyś zmobilizuję i coś odkupię w ich miejsce.. Zostawienie pustych miejsc byłoby zbyt łatwe, haha
bardzo lubię hakonechloe!! Mam kilka odmian a mogłąbym kupowac kolejne, dyby tylko był w ZP dostępne.
Mam Naomi, Aureolę (czy Aureę..? muszę sprawdzić w ich ofercie, co sprzedają, bo ciąle mylę tę nazwę), Albo Striatę, Beni Kaze i gatunek..
Tu gatunek w szpalerze u stóp Wredei
na 5 sztuk mam....1 kłos DObre i to..
w zakątku japońskim ubiegłoroczne sadzonki Aureola/Aurea (wciąż nie sprawdziłąm..
), słabo przyrosły- po części winne chyba temu psiaki, bo ogryzały liśćie..
Ciekawe, czy za kilka lat bęzie mi się tu podobać- jak klon nabierze ciała i rozmiaru "drzewka" a hakonki staną się okazałymi kępami.
to jeszcze widok na trawiasta..chociaż trawy mam rozrzucone po całym ogrodzie, to pierwotnie ten zakątek miał stanowić "rabatę z trawami".
W międzyczasie okazało sie, że one mi się bardzo podobają, pasują wszędzie..a jest tyle odmian, że ogrodu juz brakuje
Deszcz nieco przystopował- wrzucam płaszcz przeciwdeszczowy na grzbiet i ruszam w teren, bo wrosnę w kanapę..