Już wróciłam, tęsknota jak widzę, nie dokuczała Wam zbytnio
Pogoda nie była aż tak doskonała, jak się wydawało, trochę jednak podziałałam.
Rano padał deszcz, więc radośnie pominęłam podlewanie i ruszyłam do pracy- najwyższy czas już był, żeby zrobić porządek na pagórku pod jabłonką.
Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu- mimo ostatnich opadów, na pagórku suchy piach.
Nie wiem, jak to możliwe- na całej działce rozrzucana byłą ta sama ziemia- miejscami jest nieźle wilgotna..a na pagórkach piach- skąd on się tam wziął
i jakim cudem w ogóle cokolwiek w nim rośnie
Chyba wiosną będę musiała kompost rozrzucać nie jak myślałam- sprawiedliwie po garstce każdej roślinie..ale skupić się na całym pagórku i jakoś zacząć poprawiac jakość tych piachów
Projektanci odwalili kawał dobrej roboty- skutecznie stratowali rośliny, więc odpuściłam, udrożniłam im obwodnicę na autostradzie i wyłożyłam piaskowcem.
Ułożenie ścieżek jest konieczne- dzięki temu biegając nie osypują ziemi- do tej pory Limka miała odkopane korzenie, a z kolei rosnący obok jałowiec- zakopany pień
do tego oczywiście wyrzucona kora i wszechobecny suchy piach. Pod kamieniami nic się nie osypuje, a jest wilgotno.
Na upartego moge sobie wmówić, że mam tajemniczą ścieżkę, wijącą się między roślinami
Jedną z Limek przeniosłam do poczekalni, a drugą- większą, posadziłam nieco bardziej centralnie- będzie jedynym krzewem tutaj. Jeżówki zgrupowałam przed nią, zostawiając jedną tylko z lewej, która o dziwo jest zazwyczaj omijana..
Wszystko jakieś już takie mizerne- większość jeżówek przekwitła, w dodatku stratowane są, Limka gubi liście- z jednej strony jesień..ale z drugiej częściowo winny temu jest piach i trudne warunki życia- a też psiaki, osypując ziemię z korzeni też nie pomagały
Odbiór roboty
nie łudzę się jednak zbytnio
na przełaj po irysach (i tak liście brzydkie, więc nie szkoda)
gorzej, że i hakonki nie są oszczędzane
uroczy młody sąsiad nie pomaga- chwilami psiaki go ignorują..ale to rzadkie chwile- zazwyczaj pędzą na oślep, odpowiadając na jego rozpaczliwe nawoływania.
nieliczne jeżówki dały radę przetrwać entuzjazm psiaków.. Pogrupowałam je przez Limką i mam nadzieję, że to zwiększy ich szanse..może Projektanci będa biegać po rozwidleniach, jak do tej pory przebiegały ich zwyczajowe trasy..
bardzo fajne te astry- nawet nieźle mi się przypadkowo skomponowały- wyglądają zza Limki przy płocie. Wiosną muszę jakoś je rozsadzić po obu stronach bukietówki. Ładnie pasują do jeżówek i takie są żarówiaste, że aż miło popatrzeć w ponury jesienny dzień
Zebrinus
aż się serce krje na myśl, że za chwilę się to skończy. Na wtorkową noc prognozowane jest zaledwie 3*- jak wiatr dmuchnie lodowaty, to pewno zmrozi kłosy i będzie koniec na ten rok..
Szkoda, że taki klimat mamy głupi, że październik nie jest uczciwie ciepły, jak na złotą jesień przystało..
na trawiastą aż miło popatrzeć- tyle kłosów. Ogromna z nich radośc jest- cały sezon się na to czeka- dobrze mieć na rabatach coś, na co sie wyczekuje tyle czasu
coraz wyraźniej widać, że to nie przelewki, ale jesień pełną gębą.
Trochę mi smutno na myśl, że jeszcze chwila i wszystkie liście zważy jakis nocny przymrozek. CHociaż to też czasami cieszy- po bujności w sezonie lubię tę zimowe pustki na rabacie- dzięki temu od wiosny znowu sie nie mogę na bujność doczekać
kloniunio-palmunio ślicznie przebarwiony. (ten drzewkowaty jeszcze zielony
)
w tym miejscu też mnie zawsze napada nostalgia- przebarwiony berberys, opadające pożółkłe listki brzozowe
Melancholijnie się więc żegnam