Kasiu, cieszę sie ogromnie, że zaglądasz
Buro o tyle jest, że nie ma słońca. Faktycznie przebarwienia urocze i niektóe okolice płoną kolorami..ale jakby jeszcze tak troszkę słońce poświeciło.. ale nie marudze- dobrze, że deszcz trochę odpuścił, bo już miałam przesyt
Kolumny berberysowe, to odmiana Red Pillar. W sezonie zielonkawo-bury i nie jest jakoś szczególnie przyciągający wzrok. Co prawda odróżnia sie na tle jałowców za plecami, ale to jesienią szpaler przyciąga wzrok. W nogach rosną berberysy miniaturowe Kobold. W sezonie zielone kulki, teraz też fajne, bo wybarwione na żółto, z bardzo widocznymi na tle liści czerwonymi owockami.
Aniu, ostatnio coś niedomagam. Jakaś taka obolała jestem, ale też za oknem pogoda raczej nie stanowi pokusy do wyjścia;)
Ja też niecierpliwie zerkam na niektóe zakątki i zaklinam czas, żeby już było buszowato tak, jak sobie to wymyśliłam..a pewno za kilka lat będę panikować, że gęsto się zrobiło
Cześć
Andrzej CO słychać na nowym kierunku- zadowolony jesteś?
Z grabami doświadczenia nie mam- to mój jedyny grabuś, posadzony wiosną, więc o liściach nic nie powiem.. Coś mi świta, że mają szansę na zimę zostać, co byłoby fajne i pewno mróz uroczo cukrowałby im brzegi.. zobaczymy.
Zmarźluchowatość doskonale rozumiem, coraz częściej o rękawiczkach rozmyślam, a w kurtce zimowej chodze już od kilku tygodni. Zawsze boleśnie odczuwam te pierwsze spadki temperatury jesienią.
Martuś, pogoda dziś faktycznie byłą dość ciekawa, ale nie miałam okazji skorzystać. Dziś Mamy imieniny, więc byliśmy zaproszeni na obiad.
A propos dwóch obiektów do fotografowania.. spieszę ze sprostowaniem..obiekty są od dziś trzy
Siostra dziś wzbogaciła futrzasty stan posiadania o 3miesięcznego American Cocker Spaniela
Psiunio w hodowli miał ksywę Piegus. Nie wiadomo, jak będzie miał na imię, Siostra się waha, a ja nadałam mu wstępnie imię Pepper- bo ma takie sexy pieprzyki na nosku..
Pojechałam rano z SIostrą do hodowli, a po południu na obiad do Mamy pojechaliśmy z naszymi psiakami, żeby się poznały z nowym nabytkiem.
Zaskoczona byłam, bo Cyguś przyjął go niezwykle przyjaźnie- wręcz wpadł w entuzjazm na jego widok- ganiał, podbiegał, merdał. No- warknął na maluszka raz czy dwa, jak głąskałam Cygusia a młokos nieopatrznie się zbliżył, ale generalnie świetnie go powitał.
Natomiast nasza owieczka.. Boszzzz- niby takie niebożątko, a okazało się, że to
Marrvibal Lecter
Uciekał przed nim na kanapę, czaił się z podkulonym ogonem, po czym zaczął na małego polować jak przyczajony kot, warczał i raz się prawie na niego rzucił
Spacyfikowałam go wtedy dość mocno, po czym chwaliłam każde podejśćie bez warczenia- muszą się jakoś psiaki dogadać, bo będą czasem razem przebywać- podrzucamy sobie z Siostrą psiaki w przypadku wakacyjnych wyjazdów, więc stado musi żyć w zgodzie.
Nie panikuję jednak przy tym warczeniu- otrzaskałam się już przy pojawieniu się Marvisia, widze, jak się czasem psiaki tarmoszą i warczą, więc paniki nie ma. Malucha szkoda mi było, bo pierwsza godzina w nowym domu i od razu opr..
Jestem jednak raczej spokojna- dadzą radę.
Oto i Pepper..
Cyguś z zainteresowaniem, wymachując ogonkiem
ważna byłą kolejność- jak Cygusia głąskałam albo miałam na kolanach, to warczał na młodego przy próbie podejśćia, ale jak sama brałam malca na kolana, albo podchodził do mnie samotnie siedzącej, to Cygusiek przyjmował to z pełnym spokojem, a nawet zerkał z zaciekawieniem na pyszczku i taką psią euforią, że jest nowy kumpel
za to Morderczą Owieczkę trzeba było pilnować..
maluszek dzielnie sobie radził, chodził, merdał ogonkiem. Nawet próbował zachęcić do zabawy, ale jak Cyguś podbiegł, merdając ogonem i coś warcząc, to maluch zwiał pod krzesło niepewny.. Dajmy mu jednak czas- to jego pierwsze chwile i nie czuje się jeszcze pewnie- i tak poradził sobie świetnie!
Zresztą to moje biedne psiaki będą na straconej pozycji.. Cyguś waży 5kg.. a ten malec już teraz nieco więcej, a docelowo może dojśc do 15kg..i zobaczymy, kto będzie miał większy respekt
Po dłuższej chwili padł zmęczony i pewno do jutra będzie odsypiać emocje..