Ależ mnie długo nie było..
Nastrój leży kompletnie, a i zdrowie niezbyt dopisuje.
Przeziębienie mnie męczy, z rzadkimi chwilami pseudo-poprawy, by po chwili wrócić ze zdwojoną siła. Żebra od kaszlu już bolą, a ja niedawno zdałam sobie sprawe, że tak na prawdę dobrze czułam się we wrześniu
Od czasu choroby tuz przed wyjazdem do Irlandii i przechorowania mini urlopu, nie mogę się podnieść do zdrowia..ehh, szkoda gadać.
Psyche też leży, więc na forum mam totalne zaległości, a ogródek oglądam tylko przez okno. Nawet jak wyjdę na zewnątrz, to nie ma weny do fotek- bo niby co focić
Gosiu, pogoda faktycznie w ostatnich dniach rozpieszczała- czułam się, jakby wiosna się zbliżała. Zresztą nie tylko ja- jakieś muszki i komary za oknem latały..no przedwiośnie pełną gębą. Niestety czułam się parszywie, więc z domu się nie ruszałam na ogródek.
Porządki będą więc tylko wiosenne
Haniu, a co Ty znowu chcesz od tych biednych miskantów.. mówią, że to ja podobno ciągle chcę przesadzać coś, ale widze, że Ty dzielnie idziesz na rekord
Martuś, opinię gaduły juz chyba dawno straciłam. Widzisz, takie czasy- w erze youtuba i forów ogrodniczych sława jest chwilowa
Na pewno ktoś godnie mnie zastapi, bo ja zupełnie się teraz do tego nie nadaję.
Może nastrój wróci wraz z grudniowym wyciągnięciem ozdób świątecznych..
Inuś, już wszystko napisałam powyżej. U mnie kocha na każdym polu
zdjęc ogródka nie ma.. Od dawna nie fociłam nic.. Może w weekend się poczuję torszke lepiej, a jak słońce poświeci, to się nastrój poprawi. Ehhh, doła mam totalnego
Za to zdjęć psiaków sporo
*******
Ponieważ zdjęć rabat nie ma..ani jednego
zamęczę Was więc fotkami z kanapy
i kilkoma "z życia stada"
Teo (tak Siostra nazwała swojego psiaka, w zdrobnieniu Tosiek) ma przechlapane ze starszymi kumplami- zabierają mu wszystkie smakołyki a bidula tylko siedzi i patrzy
najgorszy jest Marviś- za punkt honoru stawia sobie zawsze jeden cel- zabrać Cygusiowi to, co ten akurat ma w pyszczku..chociażby dookoła leżało tysiąc takich samych smaczków..
prośbą
groźbą
maluszkowi czasem uda się coś skubnąć, ale przyznać muszę, że i tak malec woli się z wujkami bawić, niż dziamdziać smakołyki
psiaki moje są dla niego niezbyt dobre.. Marviś bawi się z Tośkiem na ogródku i fajnie gania, a Cygusiek wtedy kompletnie ignoruje. W domu inaczej..i chyba trochę gorzej. Cyguś przeciąga się maskotką, czasem warknie ostro, ale Marviś to prawdziwy morderca szczeniaczków!
jak Cygusiek z Tośkiem się przeciągają zabawką, to Marviś krąży jak sędzia liniowy i adwokat Cygusia..obserwuje i tylko wyczekuje okazji do ataku- rzuca się nagle na malucha, zaczyna warczeć i "gryzie".
Nie widziałam tego akurat, ale podobno była sytuacja, że Cyguś spał w legowisku, Marviś na podłodze tuż obok, a Tosiek przechodził obok- Marviś rzucił sie na niego i odpędził w kąt pokoju
Ostro malucha traktują i chyba Cyguś dla Marviśka nie był tak srogi, jak Marviś jest dla Tośka. Może Marviś, jako niewiele starszy, czuje się zagrożony
Cyguś nie atakuje aż tak maluszka, jak robi to Marvisiek, nasza łagodna owieczka
Co dziwne- najwieksza zgoda panuje przy jedzeniu. Nie ma przy miskach żadnych awantur- maluch to straszny łakomczuch, więc odpycha Cygusia od miski, co ten znosi z pełnym spokojem. Jak rozdaję psie ciasteczka, to siedzą spokojnie nos w nos, malec pcha pyszczek moim psiakom przed nos a one wtedy nawet nie warkną- zero agresji.
Największe awantury w czasie zabawy, no i oczywiście jak Cyguśka mam na kolanach, to się nikt nie może zbliżyć. Jak moje psiaki siedzą na kanapie, to malcowi nie wolno na nią wskoczyć.
To wszystko się dzieje u Mamy w domu, więc nie na terenie moich psiaków, chociaż często tam bywają, więc może też uznają, że są u siebie.. Strach się bać, jak serdecznie go powitają u nas w domu
Może te męskie przepychanki wynikają z tego, że niewielka różnica wieku jest między nimi, szczególnie Marviś jeszcze dobrze sobie pozycji nie wypracował, jako zbuntowany 10ciomiesięczny podrostek, a tu już kolejny osobnik do ustawienia w stadzie.
Nie ma jakiejś mega agresji, ale przepychanki są..i to Marvisio ma największy kłopot ewidentnie, bo Cyguś albo ignoruje, albo się zabawkami z maluchem bawi. Marvisiek z kolei tylko chodzi i "patrzy z byka" na małego.
Maluszek trzyma się moich psiaków- jak jestem z nimi u Mamy, to oczywiście biegnie z nimi na ogródek a przy próbie wyprowadzenia go na ogródek samego podobno po szybkim siusiu natychmiast chce wracać do domu, do kumpli.
Ostatnio zostałam z nimi sama, więc tradycyjnie zabierałam je ze sobą wszędzie- m.in. poszliśmy razem myć moją głowę
Nie zostawiam psiaków samych, biegających po domu, ciągną się wszędzie za mną..
Cygusiek mocno wystraszony- suszarki boi sie panicznie, Marviś nie raguje aż tak nerwowo
jedyna chwila, gdy maluszek usiadł przytulony do Marviśka- drzemka na chodniczku łazienkowym
W domu psiaki odżywają
i wszystko wraca na swoje, spokojne tory..
miłość kwitnie
i najszęściej ostatnio okupowane miejsce.. kanapa
przytulanki
zazwyczaj wieczorami jestem "oblepiona" psiakami
Boszzzz, jaka to słodziutka rasa!! P, który zawsze chciał owczarka albo boksera mieć, wciąż powtarza, jaka to super rasa jest..
Moje słodziaki przylepne
to, co jest między psiakami, to moja noga
i tak to właśnie spędzamy czas- ja sobie zdycham pod kocykiem, psiaki dzielnie mi towarzyszą i nawet zbytnio do zabawy sie nie wyrywaja.
Pozdrowionka dla Was wszystkich przesyłam..i 3mam kciuki za samą siebie, żebym wreszcie wyzdrowiała
Miłego dnia..i byle do weekendu