Gosiu! Leszczyna już kwitnie! Ale to chyba była akurat olszyna.
Tak na rowie rosła w moim znajomym miejscu i nie przypominam sobie, żeby tam orzeszki były.
Nie kryguję się! Mam tylko szacunek do bardziej utalentowanych. Czasami mi wychodzi, czasami nie. Lubie jak mi wychodzi.
Ale wiecie co jest najmilsze? Że są ludzie, którzy chcą to powiesić na ścianie!
Mam nawet zamówienia i zbiór zdjęć wybranych do pomalowania.
Wysłałam kilka napaćkanych paproci Poli. To mój roślinny debiut. Nie! jeszcze malowałam dzielżany, ale wyszły tak sobie.
Kupiłam kredki akwarelowe. Rysuje się nimi i potem bierze mokry pędzelek i rozmazuje farbkę. Bardzo fajnie to wygląda, jak coś namaluję - pokażę.
Tylko skąd brać czas? Ale obiecałam sobie, że na lato nie przestanę paćkać, od czasu do czasu coś malnę, żeby nie wyjść z wprawy.
Będę próbować malować kwiaty. Maki i kosmosy pięknie wychodzą, ale potrenuję też z hostami.
Wczoraj wróciłam z pracy i weszłam do ogrodu. Było tak cudownie - ciepło, jasno. Nie zważając na to, ze mam biurowe ciuchy, chwyciłam za sekator. Jakie to było miłe, choć sekator chłodny.
Ucięłam hortensje bukietowe, różowca, różom kilku ucięłam owoce, powyrywałam werbeny patagońskie. Czy to możliwe,z e werbena przetrwała na kolejny rok i wypuściła boczne pędy? Wydaje mi się,z e tak było w dwóch wypadkach.
Powyrywałam szczecie, poprzycinałam trawy i turzyce i trochę takich tam innych suchelców i zorientowałam się, że mam mnóstwo roboty do wykonania w ogródku i tydzień wolnego nie starczy!
Pojawiły się kolejne krokusy, ale ja oczywiście nie sfociłam, bo zajęta robotą byłam.
Teraz mam ważne zadanie - wyciągnąć wszystkie nasiona kupione na nowo i z zeszłego roku i ustalić harmonogram. W innym wypadku znów będą się walać nieposiane i smutne!
Zostawiam nieogrodowe fotki - wspomnienie ze Słońska (pewnie ogrodowe będą dopiero w sobotę)