Jureczku! To już wiem, że ktoś to ogląda!
I nie mów mi "mistrzu", bo żem się zawstydziła
A ilość floksów i dalii i ich stosunek do siebie naprawdę nie ma znaczenia!
Dagusiu! Mam nadzieję. Robię notatki i rozkład prac potrzebnych. I stopuję kolejne pomysły, żeby nie mieć za dużo do zrobienia.
O to chodzi, ze kwitnących przyzwoicie dalii mam zaledwie kilka i mam cichą nadzieję, ze przez kolejne dni jeszcze się kolejne rozwiną Sierpień to za wcześnie na taka imprezę. Albo po prostu naprawdę muszę wcześniej sadzić. Inaczej nic z tego!
Ja na szczęście nie mam szpaleru krzaków porzeczek tylko jeden krzaczek na pniu, a dwa czarnej. Większej ilości bym nie przerobiła. Pamiętam nieszczęsne miny rodziców, kiedy to mieli 10 wiader do obróbki, a potem nikt tego nie jadł więc ja przezornie posadziłam niewiele. A aronię przerabiam najwcześniej po połowie września. Nabiera wtedy słodyczy, choć cierpkości nie traci.
Mnie
Nowinko rzeczywistość nauczyła pokory. Często było tak, że ganiałam za pięknymi odmianami dalii i koniecznie jakąś musiałam mieć. Zabiegałam, prosiłam, zamawiałam. Potem było różnie, ale przeważnie najpiękniejsze i najwdzięczniejsze okazywały się te, na które w zasadzie nie zwracałam uwagi. I tak jest do teraz. Oczywiście są bezwzględne piękności jak Silver Wedding, Edge of Gold, B-Man czy Kageboushi, ale czasami zwykłe topmiksy o poranku wzruszają mnie do łez!
Faktycznie niewiele mam zasuszonych roslin, ale było tak przez chwilę, jak podczas upałów wyjechałam na jakiś czas. Tam gdzie zarosło chwastami - było ok, ale na wypielonym była tragedia!
Gruszki muszę zerwać i wiśnie.
Czasu mało, a popołudniami jak wracam z pracy, to albo niemożebny upał, albo ulewa. Za chwile nie będzie co zbierać.
Łażę pomiędzy daliami i namawiam do kwitnienia. Już uszykowałam szklanki - wazoniki na wystawę, plakaciki wydrukowane, etykietki też. No i do powieszenia zdjęć kupiłam takie rzepy. Zdjęcia lekkie więc będzie dobrze. Tylko kwiatów jeszcze nie ma dość
Na dziś: