Danusiu chyba pierwszy raz taki nieurodzaj na deszcze i urodzaj na owoce. Jakiś promil przerobiliśmy, reszta niestety na zmarnowanie.
Margosiu studnie mamy, nawet dwie. Ale tyle lat nieużywane, że trzeba by się najpierw rozeznać, co to za woda w nich jest i zalożyć instalację wyprowadzającą wodę. Jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie się tym zająć
.
Miłko ja w zasadzie tylko powidła jem. Ale W. jeszcze chciał gruszki przerabiać i w rezultacie narobiło się tego trochę. Pod koniec rozpaczliwie szukaliśmy pustych słoików i chyba został tylko ten, w którym moczyłam pędzle
Jabłka chyba pójdą na drugi ogień bo sporo niedojrzałych jeszcze. Cydru nigdy nie robiliśmy, trudne to?
Wracając do naszych wiejskich poczynań, to po pierwsze podlewaliśmy, po drugie przerabialiśmy owoc, o czym wspominalam.
Najtrudniejsze pierwsze wiaderko dwudzestolitrowe
Derenie jeszcze na krzaku
Przy mirabelkach opadły mi ręce
Mamy też takie śliwki, bardzo smaczne
Technika produkcji powideł nr 1 (śliwki są z pestkami, bo nie da się ich odpestkować na surowo)
I technika nr 2 ( garnek konkursowo osmalony, ponieważ W. stosował przeróżne techniki wzniecania ognia na grillu, kiedy zaaferowani innymi czynnościami zapominaliśmy dolożyc węgla i grill wygasał)
Rozumiem, że użytkownicy sterylnych kuchni i gotujący na płytach indukcyjnych mogą przeżyc szok, za co serdecznie przepraszam.
Generalnie metoda jedna i druga polegala na tym, że jak kto sobie przypomniał to dobiegał do garów i dokładał do ognia oraz mieszał zawartośc garów.
Próbka niereprezentatywna produktow finalnych
A tu nieco inny rodzaj przetworów
A teraz coś dla ducha. Po deszczyku pojawiłą się upragniona wilgoć, co spowodowalo powstanie mgieł porannych
Tu fragment ogrodu przy ścianie szczytowej, gdzie mamy chyba jedyną rabatę cienistą. Tam rosną hosty, miodunki, bergenie, ciemierniki, powojnik rurkowaty i inne tam. Widać na dalszym planie, że susza zabiła nam kilka jalowców.
W zasadzie najbardziej reprezentacyjny był Albiczukowski dzięki wysokim bylinom i trawom
Na rondzie pod stodołą niestety susza praktycznie pozbawiła rośliny przyrostów.
Oczywiście było koszenie Bertą
A zwierzątka spokojnie patrzyly w dal.
I taka dedykacja
I to tyle w skrócie.