Neluś, szczędzę, ponieważ mam niespotykany jak na swój próg tolerancji bałagan w ogrodzie...
Ale... przez miesiąc nie byłam w stanie nic robić, niestety.
I chyba ten liściasty misz-masz polubiłam, a przynajmniej nie reaguję na niego nerwem
W taki dzień jak dziś pięknie jest... my co prawda poza domem, ale przed południem napatrzeć się nie mogłam na te kolory
Dziękuję!

Inuś, rzeczywiście coś mnie w tym roku cały czas atakuje... ale może to tak już ma być, w końcu człowiek coraz starszy.
Miło, że płonące kolory wywołały szybsze bicie serca - ja je kocham absolutnie
Byłam dziś rano u Ciebie w ogrodzie... jest jeszcze dość zielono!
U mnie dużo liści spadło...

Agunia, zapewniam Cię, że Ty masz w ogrodzie wzorcowy porządek. Nie chciałabyś zobaczyć co dzieje sie u mnie. Załamka totalna. Przydałoby sie z tydzień pięknej pogody na sprzątanie tego bałaganu a tu znów jakieś deszcze zapowiadają.
Gdzie Cię znów wywiało? Bardzo dobrze, że korzystasz z uroków jesieni, tak trzymać.
Ja odpoczęłam ale niestety pogoda po raz pierwszy zawiodła na całej linii podczas wyjazdu

Łomatko

To się nazywa dać po oczach liśćmi

Pięknie pokazane miskanty. Ten nie Zebrinus to jak się nazywa?

Ależ u Ciebie ciepło..słonecznie- oglądając zdjęcia czuję się otulona promieniami. Tego mi brakowało, bo u mnie za oknem głównie chmury

To jednak ogromna zaleta, gdy sąsiednie działki sie porządnie zadrzewione- nie dość, że gubi się poczucie odległości do ogrodzenia, a ogród wydaje się nie mieć końca, to jeszcze jest piękne tło. Ja bardzo boleję nad tym, że sąsiedzi nie sadzą w ogóle drzew..a jeśli już ktoś się na jakieś porwie- to owocowe, niże ode mnie
Za to ja staram sie wyrabiać normę w swoim i sąsiadów imieniu ale patrzeć chwilami już nie mogę na te okoliczne budowy i łyse działki- zero potrzeby zieloności w narodzie
Poza nielicznymi wyjątkami- trawa, iglaki do kolan. Jak to różne są potrzeby ogrodowe- mi od samego początku brakowało drzew i goniłam za tym wymiarem ogrodu.

Zdrowia życzę Jesień ostatnio dość nieciekawa w pogodzie, to i wirusy szaleją- w pracy ciągle ktoś przeziębiony. Pogoda nas nie rozpieszcza, to i zdrowie szwankuje. Chyba za wcześnie, żeby zwalać to na pesel lepiej obwinić zaokienną zgniliznę

Pozdrowienia!

Dobrze, że nie z liścia, Siberko
Chodzi Ci o Giraffe? Te wielkoludy kwitną, wyobraź sobie. Szkoda, że tak wysoko głowę trzeba zadzierać

Dorotko, kochana, wiem, że i Ty chwilę w ogrodzie nie byłaś, ale mówię Ci, ja mam trawnik nie skoszony od tak dawna!
W dodatku krety nie próżnują <gdzie jest emotikona płonącego diabła>
Słowem, chaos i nieopanowanie niczego, ale trudno... i tak jesiennie pięknie jest
W Kazimierzu jesteśmy... jutro klonowy zawrót głowy w Rogowie... Zamówiłam słońce!
Ta pogoda przez ostatnie dni była tragiczna... chciałabym, żebyśmy choć trochę nacieszyli się złotą jesienią!
Zresetowałaś się?

Moniko, dzisiejszy dzień chyba wszędzie dość ładny był?
Po ostatnich szarugach to przemiła odmiana, chociaż szału z temperaturą nie było...
Drzewa to skarby ziemi, więc dziwię się podobnie jak Ty, że ludzie nie zadrzewiają swoich działek...
Taki pusty, płaski ogród, jest dość jednostajny w odbiorze... patrzymy ciągle na to samo... wertykalny układ to jest to!
Widziałam dziś rano, że kolorów u Ciebie mnóstwo... napiszę później
Pozdrawiam ciepło!

Kwintesencja jesieni w jej najpiękniejszej odsłonie

U mnie na przykład nie było ładnie , tak dla odmiany

Aga, normalnie mnie zatkało .
Ale piękne kolory . U mnie klony, po ostatnich deszczach już bez liści .

Martulu, nie było tropików i sahary???
Przedziwna sytuacja
Wiesz co, w naszych okolicach zanosiło się od wczoraj, że coś drgnie... i drgnęło

Edyta, u mnie też sporo liści zleciało... nie mam już na actinidii, winobluszczu, miłorzębie, kilku klonach palmowych...
Co zrobić, przymrozki były...
Najważniejsze, że Red Sunset i Atropurpureum płoną!
Reszta też szaleje

Aguś, dawno mnie u Ciebie nie było, ale nadrobiłam zaległości i oczywiście po oczach dostałam, ale czerwienie uwielbiam, więc mi cudownie lekko. Aż chce się tej jesieni jak najwięcej oglądać.
Program oczywiście obejrzałam i w Tv i w necie, bo tak piękny ogród i elokwentna właścicielka jego, nigdy się nie nudzą.
Choroby nam coraz bardziej dają w kość, bo i bakcyle coraz mocniejsze. Uodparniają się na chemię i z roku na rok rosną w siłę. Dobrze, że w końcu organizm zwalczył infekcję, teraz uważaj na siebie. Ja rozważam szczepienie, choć nigdy wcześniej tego nie robiłam.

Dobry wieczorek
Fajnie, że znów jesteś i że ze zdrowiem nareszcie lepiej. Brakowało widoków Twoich zakątków. Niesamowite są te płonące drzewa , ale żółcącym się roślinom też niczego nie brakuje.
Mogłabyś w swoim ogrodzie przyjmować (za odpowiednią opłatą) wycieczki Chińczyków na jesienne oglądanie czerwonych liści. Oni mają taki narodowy wręcz zwyczaj jesiennych wycieczek właśnie w takim celu - wtedy w miejscach słynących z przebarwiających się na czerwono klonów są dzikie tłumy. Przemyśl to

Dobry wieczór

Halszko, dziękuję za wizytę i dobre słowo
Ze zdrowiem rzeczywiście lepiej, ale pozostaję w pokornym szoku, że dojście do jako takiej formy zajęło mi miesiąc czasu.
Cóż zrobić.
Liści przebarwionych rzeczywiście teraz u mnie dużo, ale... ja dziś widziałam naprawdę spektakularne... zdjęcia poniżej
Wycieczki Chińczyków? Hmmm, to jest myśl na samozatrudnienie! Szkoda, że możliwe tylko w październiku, kurczę
Pozdrawiam Cię!

Ewa, dzięki za obejrzenie programu!
Muszę sobie ponownie zrobić seans, bo widziałam tylko dwa razy
Mikroby w rzeczy samej szaleją... ja chemii staram się nie przyjmować, ale tu się poddałam... a one odporne!
Ech...
Szczepiłam się raz w zyciu i... potem dwa tygodnie ciężko chorowałam, mimo że teoretycznie nie było nawet ryzykownego podziębienia...

Moi drodzy,
wycieczkowałam dziś w Rogowie... było cudownie mimo, iż z zamówionego słońca nici...

Zapraszam na terapeutyczną dawkę koloru:

Nic nie napiszę bo mnie z zachwytu zatkało

Dorotka, szaleństwo

Ależ energia! Moc! Płomień! Pierwsze skojarzenie... paliwo rakietowe

Pięknie uwieczniłaś to klonowe zaiste, jak mówisz szaleństwo... do tych zdjęć będę wracać, gdy nadejdą dni szarobure a wraz z nimi zniżkujący nastrój... widzę w nich mega terapeutyczny potencjał

Ja dziś zaś z miejsca nie ruszyłam... jak po 10 zaczęło mżyć, tak mżyło i dżdżyło bez końca... blee

Po prostu chce się żyć - pełen odlot z samego rana

Trudno skomentować takie piękno. Można tylko się pozachwycać.

Aguś, masz ogromne szczęście trafiając na taką jesień.Ja jak na razie mam przed oczyma same szarości Twoje fotki są po prostu cudne.Od początku października, dzisiaj po raz pierwszy na trochę pokazało się słońce.

Aguś, na jednej z Twoich fotem zobaczyłam heptakodium z czerwonymi pokwiatkami. Czy mogłabyś zasilić stosowny watek tym zdjęciem? Moich nie zdążyłam uchwycić w tej fazie, bo akurat byłam na wyjeździe.

Piękne to zdjęcie z leżakiem...takie nostalgiczne
Zdrówko, mam nadzieję, poprawiło się? Jeśli nie, czas zacząć zakłądać barchany z golfem , co i ja niedługo chyba zrobię, bo zimno i coraz to zimniej

Wstawaj Agnieś budzimy się ,budzimy .Wpadłam w gości ,a tu nic nie odpisane ludziom ,kawy nie ma koniec świata .Całe szczęście ,że przyszłam ze swoją .Przyszłam Cię budzić ze snu zimowego ,a sama się obudziłam oglądając płonące barwy jesieni na Twoich zdjęciach .Bardzo to piękne Powiedz mi jeszcze gdzie kupiłaś swoje Heptakodium i ile zapłaciłaś Ciekawe czy bym je zmieściła w swoim krzakowym gaju Mam nadzieję ,że otwarłaś już swoje zaspanę oczęta bo nie chcę z tym swoim wpisem wisieć w nieskończoność .Buziolki