U Uzdowskich widzę, że też wielkoludy... 25-30 cm za 55,00... ale w pewnych sytuacjach cena nie gra roli... tylko najpierw sprawdzę miejscowych

Też mam taki fragment niepokazywalny... obecnie leży tam sterta gałęzi z choinki bożonarodzeniowej, które nie wiem, czy już utylizować czy jeszcze chwilkę z tym poczekać... ponadto rośnie forsycja, której nie mam serca pożegnać oraz na szybko dołowane w styczniu hosty, które ofkoz nie podpisałam... i za chwilę przyjdzie mi przy nich oszaleć

Chcę jechać do nich w tygodniu, Inka zamówiła właśnie pontyjkę... , a ja marzę o Jack Sand...
to się namyślaj a ja zobaczę jakie one i ew. się zdzwonimy.

Sterta gałęzi (ostatnia z trzech) też jeszcze leży...
Dopiero w sobotę tak na dobre odkryłam ogrodówki! Niektóre całe w listkach... i jak to ciąć..? Aż żal...

Ale po co ogrodówki ciąć? Ograniczasz je rozmiarowo? Chyba spać bym nie mogła, gdybym świadomie pozbawiła się ich kwiatów... ja tnę tylko tam, gdzie pąku liściowego nie ma... i w tym roku zanosi się na dosłownie dwa ciachnięcia sekatorem i to tylko do granicy drugich pąków... a hortensjowe liściory już są piękne

I jeszcze... będę dzielić Touch of class... Ty chyba lubisz te gruboliściaste...?
Devon green też deczko się rozrosła...

Monik, mi urosły dwa potffory , ponad metrowej wysokości, no trochę musiałam...

Bardzo lubię... i obie mam... ale jakby kiedyś coś w sensie sporty od 'Halcyona' i 'June' Ci by się trafiły i rozdzieliły a nie miałabym, to przytuliłabym z rozkoszą

Od razu tam potffory... meterek w tą czy tamtą... ale to tak przez sezon czy ile przybyło? Jutro z ciekawości zmierzę swoją jedynaczkę

Jutro zrobię fotki swoim... Obie Blaumeise, jedna 3- i jedna 2-letnia... do większego ogródka
pewnie że nie robi...

Azaliowo rodkowe tematy są zawsze najciekawsze .Czytam ,że chcesz Jack Sand ,dobry wybór ,bo to przepiękna azalia Ja sobie sprawilam wreszcie Painted Lady ,na którą polowałam 4 lata ,no ale wreszcie mam .Ciekawe tylko ,czy pokaże choć jednego kwiatuszka , w końcu należy mi się za tyle czekania

Neluś ślicznosci paprociowe uchwyciłaś ja jakoś nie mam i chyba tak już zostanie ale za to w weekend przyjedzie do mnie Łokietek znaczy koleżanka Gosia przywiezie

Podglądam i sie uczę... o tych odmianach rodków i azalek to Was tu dziewczyny słucham "jak świnia grzmotu", bom ciemna w tym temacie. Jak się już obsłucham i naczytam to może coś więcej będzie, na razie obok tych nawet ładnych w markecie przeszłam bez emocji. Takiej reakcji u siebie nie pamiętam. Staję się odporniejsza?

Ewa, skoro TY przyklepałaś mój wybór to ... już mam!
Tylko chwilkę poczeka na miejscówkę...

Jack Sand ze szkółki Uzdowskich i azalie pontyjskie dla zainteresowanych, ta prawdziwa i mieszańcowa

Danusiu a wysprzątałaś podwórzec na przyjazd króla...?
Co ja gadam, przecież u Ciebie zawsze jest wysprzątane...
A paprotkowe co dzień wyglądają inaczej i czasem nie zdążę z aparatem...

Lukrecjo, ja niestety nie mogę koło nich przejść spokojnie... Kupując wczoraj jedną wielkokwiatową
pół godziny przekonywałam siebie, że naprawdę nie potrzeba mi więcej japonek...

Zrobiłam inwentaryzację pozimowych strat - głównie dotyczą właśnie azalii japońskich...
Chyba jeszcze żadnej zimy tyle mi nie wypadło... Niektóre może da się uratować, ale kilka wygląda tak:








Na szczęście są też i te niezawodne

Neluś oczywiście ze jestem przygotowana na przyjazd króla nie wiem czy dywanu nie rozłożyć mam nadzieję że moim nowym azaliom sie u mnie spodoba i zostaną na dłużej bo strasznie nie lubie takiego widoku po zimie jak pokazałaś.

Danusiu, -20 i zero śniegu - dobrze, że tylko kilka tak zareagowało, choć wcale nie są młódkami,
mam je już kilka lat Szkoda, ale zostaną tylko te które sobie radzą z ciężkimi warunkami, już
nie będę się z nimi cackać - za dużo mam horek ogrodówek do okrywania

ja własnie z tego powodu nie biorę się za ogrodówki

Nela przyszłam Ci powiedzieć , że na azalce Conny mam pąki A już się bałam, że w tym roku nie zakwitnie.
Więc nic się nie bój i sadź bez przeszkód

Aga, dzięki za wieści, Twoja w bardzo dobrym stanie.
No to wsadziłam...

Ojej! Ojej! Ojej! To na widok biednych azalek... okrywasz japonki czy nie? Ja pierwszej zimy tak okryłam jakimiś iglakowymi gałęziami, że mało nie udusiłam... wyglądały podobnie jak Twoje albo gorzej... później nadal się dygałam i okrywałam, ale przy większych mrozach... teraz mają rosnąć i już... okrywam tylko hortensję ogrodową (ofkoz zapomniałam ją zmierzyć )
Neluś... jeśli znasz, podaj nazwy tych japonek... warto wiedzieć, które sobie nie radzą albo radzą słabo zimą

Ładniutka ta 'Conny'... fajny, mocny kolorek... koniec świata znaczy kwietnia a japonki już kwitną!

Monik, kolorek z tych żarówiastych , w szkółce widziałam całkowicie rozwiniętą Maruszkę, która u mnie
pod koniec maja zaczyna...

A japonki z którymi się żegnam to nn, mam nadzieję, że coś się da uratować z tej sieroty z fotki nr 1,
to Schneestrum, śliczna biała z dużymi kwwiatami, pierwszą zimę nie okrywana... jak i pozostałe...
Nie pokazałam Elsi Lee - smutny obrazek - a tak na nią liczyłam w tym sezonie bo w poprzednim
pokazała dwa kwiaty, ale jakie cudne... Przytnę ostro obie, może nawet przesadzę w bardziej osłonięte
miejsce i zobaczymy... Zupełnie bez oznak życia mam trzy nn... na 30 - to i tak jeszcze coś zakwitnie...
mam nadzieję...

Neluś przykry widok z tymi japonkami
Jak myślisz, zmarzły dlatego, że rosły w nieosłoniętym miejscu, czy akurat te odmiany są nieodporne na mróz.
Kusisz tą pontyjką, ale dobrze, że na zlot jadę pociągiem.