Kochani , dziękuję Wam bardzo Wszystkim.
Jakoś ciężko mi się zebrać z pisaniem, załamało mnie emocjonalnie... trzeci kot w tym roku i domek został pusty... To jest niesamowite, jak dużą przestrzeń zabierają te małe stworzenia. Teraz strasznie cisza krzyczy z każdego kąta, miseczki stoją puste, kocie drzwiczki nikogo nie zapraszają...
smuteczek...
Coś trzeba robić z tą ciszą i pustką, dlatego wykopałam drugie oczko z kastry 80litrowej. Teraz czekam na przęstkę i wywłócznik...

Efciu-

Ewuś i ja współczuję, bardzo to przykre Tak odszedł nagle?

Dziękuję Wam

Tomku, była chora już od dawna. Miała chłoniaka i niewydolnośc nerek...ale i tak ne da się do tego przygotować. Tak pięknie szło leczenie i nagle, się załamało... A jak było coraz lepiej, to jednak nadzieja była wielka, że jeszcze będzie dobrze.

Bardzo mi przykro Efciu . Szczególnie, ze to kolejne odejście w niedługim czasie .

Ewuś

Ewa, jak będziesz na forum to zajrzyj proszę do korespondencji.
Na zdjęciu kwiaty jednej z host od Ciebie- kwitnie, jest to Montana Aureomarginata

Trzymaj się

No i udało Ci się to oczko zainstalować? Ja się trzeci rok zabieram, ale zawsze jest coś innego. W końcu mój tatarak i irysy w wiadrze po farbie stoją. Wstawiłam co prawda do kociołka jako osłonki, ale wygląda średnio...

Ja też jestem ciekawa.
A może trzeba do domu zaprosić kolejnego kotka?

Efciu -gdzie Ty się podziewasz?

Ewuś też się zaczynam martwić daj znać kochana co u Ciebie

Kochani, odpowiem Wam Wszystkim: dziękuję


Mam teraz taki czas, że wpadam na forum, poczytam i wypadam. W domu jestem gościem, więc i ogród leży i kwiczy. Nawet nie mam ochoty robić zdjęć... choć kilka dni temu zrobiłam parę



Miłko, w ramach odstresowania, żeby nie zwariować, wykopałam dziurkę... a nawet dwie.



Małgosiu... mąż przywiózł kota z Krakowskiego Schroniska... starszy kotek, który w schronie gasł ze smutku, nie chciał jeść, ma początki przewlekłej niewydolności nerek... w domu się okazało, że nerki to akurat najmniejszy problem. Kot był taki chory, że przez pierwsze dwa miesiące nie wychodziliśmy od weta. Były dni, że myśleliśmy, że jednak nie damy rady. Plazmocytarno-limfocytarne zapalenie dziąseł miał tak zaawansowanie, że rany miał nawet na tylnej ścianie gardła i w przełyku. Kot nie jadł, bo był jednym wielkim bólem. Do tego miał grzybicę i krwawienie z przewodu pokarmowego...były dni, że miałam ochotę skoczyć z mostu do Wisły...
...ale się bałam, że się jednak utopię
Ale ogólnie, jest to kot przez wielkie K. Niczego nie niszczy, siku i kupka tylko do kuwetki, czyściutki, miziasto namolny
To Irys, słodki jak cukierek



Kochani, będzie mnie tutaj bardzo mało, bo tak mi się obecnie układa w życiu, ale wszystko jest pod kontrolą i wierzę, że wrócę znów na stałe... tylko jeszcze nie wiem kiedy

Pięknie i dostojnie wygląda ten kotek, zapewne przeżył ,żeby być z wami jeszcze trochę.. Cudowna istota.
Zakatek trawiasto hortensjowo klonowy przeuroczy!.

Efko dobrze, że choć parę fotek zrobiłaś tym pięknym widokom
Pocieszą w odpowiednim momencie.

Życzę Ci siły i cierpliwości

Dużo sił życzę i trzymaj się dzielnie do Wisły nie skacz bo woda zimna , a miziastego wymiziaj

Podziwiam Was
Irysek to już lepiej trafić nie mógł. Wierzę, że dojdzie do zdrowia i za to trzymam kciuki Wymiziaj cukiereczka ode mnie

Grzeszysz kobieto mówiąc, że Twój ogród leży i kwiczy Ciekawe co byś chciała poprawić zwłaszcza tam co pokazałaś na pierwszym zdjęciu

Dziękuję Wam Kochani

Irysek wymiziany

Jestem dziś w domu i choć zimno, to jednak coś tam podziałam w ogródku, bo naprawdę masakra. Głownie w bylinach, bo trzeba je chyba jednak powycinać choć w części, żeby nie straszyły. Z jednego się cieszę: że nie mam więcej tych rabat. Nie ogarnęła bym. No i z tego, że zakartonowałam ich dużą część, więc teraz z chwastami nie ma dużego problemu A ogólnie, to wszystkie rośliny dają sobie radę same, więc chyba będzie dobrze

Straty z tego sezonu? "Villa Taranto" buuuuuuuuu. A tak mu dobrze szło. Wiosną zakwitł zanim wypuścił liście, potem przyszedł przymrozek i szlaban go trafił. Ale możliwe też, że miał za mokro w nogach. Jesienią go przesadziłam z donicy do ziemi, a glinę miałam bardzo mokrą zimą.
Nic to. Odkupi się

Basiu, o hortensji 'Blue Bird' pamiętam. Nie oddzielałam jej jeszcze, nie wiem czy nie za późno, ale jakbyś przed zimą jej nie chciała, to może lepiej na wiosnę ją oddzielać, niż teraz?

No to idę obcinać łany rudbekiowe To te brązowe chabzie





Najładniejsza teraz hortensja bukietowa, 'Pink Lady' - nie straciła jasnego koloru na płatkach kwiatów płonnych.

Ewo, na zdjęciach wszystko prezentuje się wzorcowo .

Ewuś 'Blue Bird' trzymaj do wiosny, niech się dobrze ukorzeni ... a wsadzisz do ziemi ze dwie gałązki 'Pink Lady', jak będziesz ścinać? Pliss ....
Ładna franca Ona zawsze tak długo trzyma świeżość jesiennych kwiatów?
... a klonika szkoda