Mam wątpliwą przyjemność gościć u siebie ćmę od pewnego czasu..
Na szczęście zauważona dość szybko..i to dzięki temu, ze nie żerowała tj w większości opisów- w głębi krzewów...a na samym wierzchu.
Mam w przedogrodku bukszpanowe niwaki- formowane chmurki.. większe..mniejsze..
Gąsiennice siedziały punktowo, jakby w losowo wybranych miejscach, na zewnetrznych gałęziach.
Miałam szczęście, ze akurat była ogromna ulewa, która chyba spłukała gąsiennice- w dniu, w którym zauważyłam odgryzione gałęzie, znalazłam jedną gąsiennicę. Kolejnego dnia już 20... wiec pewno wlazly spowrotem po prysznicu. To może sugerować, ze rada ze spłukiwanie krzewu karcherem ma sens...ale na ile, to trudno powiedzieć- cisnienie rzuci gąsiennice fdzies dalej poza brezent pod krxewem...i ona spokojnie wróci.. u mnie ulewa zadziała na zasadzie zyskania na czasie. Dopiero następnego dnia mogłam zeobic oprysk, wiec zawsze to jeden dzień mniej żarcia, skoro były zmyte.
Otrzepywanie niewiele dało...a w sumie to nic..
Ja się zawzięłam i zrobiłam dokładną lustrację krzewu..i tu Ness, odpowiadając na Twoje pytanie,,nic nie zbierałam, cielam sekatorem tam, gdzie siedziały.
Nie do końca tez mają rację artykuły mówiące o pokoleniach, moim zdaniem wszystko dzieje się jednocześnie, na krzewie są różne pokolenia,.
W ciągu trzech dni widzalam obok siebie gąsiennice w różnych rozmiarach..czyli w rożnym wieku...do tego trafiła się ćma ( w środku dnia,,), a w kolejnym dniu poszukiwań, już mądrzejsza o kilka zdjęć..zaczelam znajdować kokony z poczwarkami..które tez po prostu rozcinalam sekatorem.
Największa akcja miała miejsce jakis miesiąc temu.
Po zauważeniu szkodnika oprysk Polysectem w podwójnej dawcę i kolejne dwa dni spaceru z sekatorem, żeby dobić większe, odporniejsze osobniki..
Od miesiąca cisza, zabiłam trzy ćmy.
Dwa dni temu zrobiłam oprysk Lepinoxem.
Sąsiedzi uczuleni..u jednych tez byly poczatki inwazji, ale sąsiad akurat robił jakis oprysk..chyba Karate i przy okazji nieświadomie pozabijał u siebie.
Z ciekawych obserwacji- widziałam osy, wlatujące wgłąb chmurek i żerujące na rozcietych sekatorem resztkach.. jak zaglądałam kolejnego dnia, to na żadne resztki nie trafiałam, trupy znikały.
Gdzie siedziała, tam odrywała sekatorem..
Poczwarki tak samo.. na pół..
Taaaak, tu tez jest poczwarka widoczna..
P.S. W ogrodniczym moim wcale niemałym, nie mają pojecia o ćmie. Na moje pytanie, co brać, właścicielka otworzyła ulotkę reklamową jakiejś firmy, polecając Decis...taaa, zdaje się, ze jedynie kontaktowy..
O Lepinoxie nie słyszała, sami działaj ze swoimi buksami z doskoku, jak coś widzą to pryskają.
Ja jestem pełna nadziei w związku z Lepinoxem, od wiosny dorzucę jeszcze pułapki feromonowe i łatwo mojego buksa Azjatom nie oddam
Cieszę się tez, ze jes5 szansa metodami naturalnymi, a nie biegać z chemią co dwa tygodnie cały sezon..