Chciałam jeszcze w tematycznych dodać kilka fotek host, ale, jak zobaczyłam Twoją cudną 'Aphrodite' , to się zdołowałam
Ide spać... dobrej nocki dla Was życzę

Auć! Sorry Basiu, nie chciałem. Wrzucaj hosty, na pewno nie jest tak źle, żeby się zaraz dołować.

To pluskwica/świecznica to cudo jest! Jak ona lubi? Mokro, czy sucho?

Miłko lubi wilgoć, lubi miejsca cieniste, a nawet cień. Nie można jej przesuszyć, bo nie zakwitnie i może stopniowo zaniknąć. Na słońcu się jej raczej nie sadzi. Jeśli już, to dolna część pluskwicy powinna być zakryta przez inne, niższe, gęste rośliny, i oczywiście trzeba częściej podlewać.

Wczoraj silny wiatr złamał jeden z pędów niedawno kupionego floksa "Cleopatra". Nie pozostało mi nic innego, jak wsadzić do wazonu. Wiecie jak on nieziemsko pachnie, kiedy się koło niego w domu przechodzi!?

Hm, żeby się nie zafloksić na amen, zakupiłem dla odmiany pięć jeżówek. Znaczy, żeby paczka nie była za lekka, dwa floksy dodałem jakoś tak mimochodem i pysznogłówkę na przyczepkę. Teraz znowu będę szukał miejsca.

Widzę, że zacząłeś szaleć bylinowo
Niedługo będziesz miał całą kolekcję floksów
Masz najlepszego psa pod słońcem
Uwielbiam goldeny
Mój był najlepszym psem ogrodnika. Oczywiście dopiero po tym jak się wyszalał.
W pierwszym roku nie mogłam nic posadzić, bo co wsadziłam, on łaził za mną i wyciagał.
Ale potem nie zniszczył mi żadnej rosliny. Miał swoje ścieżki, nie właził na rabaty.
Zresztą Monty Don ma dwa takie psy.
Potem będzie tylko wszędzie towarzyszyła.

Tak Gosiu, przyznaję, trochę zaszalałem ostatnio bylinowo, ale to Wasz Zielonozakręconych wpływ, Waszych kolorowych ogrodów i doświadczenia, którym się tu dzielicie. W pewnym momencie stwierdziłem, że za mało mam kwiatów w porze letniej. Wiosną jest ok, bo wtedy kwitną różaneczniki, a trochę ich mam, ale latem, poza funkiami, których ukwiecenie w sumie jest dość jednolite (nie licząc może odróżniającej się Afrodyty) i hortensjami, innych kwitnących prawie nie było. Zresztą różaneczniki kwitną krótko i choć je bardzo lubię za tę ich wiosenną zjawiskowość, to takie np. floksy potrafią naprzemiennie kwitnąć długo, może nie cały czas obficie, ale jednak, podobnie jeżówki, pysznogłówki i inne.
Cieszą mnie Twoje oceny goldenów, wierzę, że choć teraz szaleje, to z czasem będzie spokojniej i ogród przetrwa. Najważniejsze, że nasze koty powoli zaczynają się przyzwyczajać do jej obecności. Bajtek, czarnuch, jest dużym kotem, u niego poszło szybko. Już wie, że nie stanowi ona dla niego zagrożenia, czuje przewagę, spokojnie sobie leży i obserwuje, do domu wchodzi bez zastanowienia i rozglądania się, a nawet zaczął podbierać jej suchą karmę, gałgan. Co prawda jeszcze się do siebie nie zbliżają "na styk", ale na tym etapie to korzystne, bo szczeniak ma trochę niekontrolowanych, zwłaszcza w zabawie, ruchów, a koty tego nie lubią. Z Nutką, kotką, jest trochę gorzej, nie czuje się jeszcze aż tak bezpiecznie, ale z każdym dniem jest mniej stresu, już nie zwraca uwagi na obecność Wiki, kiedy chce jeść. Dość spokojnie mijają się w drodze do kuchni. Wczoraj Nutka siedziała sobie spokojnie na drapaku i obserwowała z wysokości psie (sucze) figle, w tym i podgryzanie drapaka. To już duży postęp, w poprzednich dniach chowała się za kanapę, uciekała na schody albo domagała się wypuszczenia na taras.
Co do Monty Dona, to zdaje się jeden z jego goldenów (Nigel) odumarł go w maju tego roku.

Nowy nabytek: Floks "Adessa Special Purple Star".

Tomku, dużo się u Ciebie dzieje, nowy członek rodziny - cudna dziewczynka i tyle nowych roślin.
Tak w ogóle lubię do Ciebie zaglądać, tyle dobrej energii i ciepła jest w Twoim wątku.

Dziękuję Aniu, cieszę się, że dostrzegasz tu dobrą energię, chciałbym jej mieć dużo jak najdłużej, ale doły też mi się zdarzają, jak wszystkim wrażliwcom. Dość szybko jednak wracam wtedy do równowagi, nienawidzę, kiedy coś jest wokół mnie nie w porządku, wszelkimi sposobami staram się to wyprostować i przede wszystkim sobie wytłumaczyć. Bardzo bałem się tej decyzji o psim przyjacielu, bo to duża odpowiedzialność. Ale skoro już Wika jest, będzie kochana. Koty całkiem przyzwoicie się zachowują, choć miałem duże obawy. Na razie nie było poważniejszych spięć, a obserwując ich zachowanie zaczynam wierzyć, że kiedy Wika trochę podrośnie i jej szczeniackie szaleństwa się skończą, będą sypiać w nią wtulone. Dzięki temu wraca mi od razu ta dobra energia.

Gdzie robiłeś zakupy ? bardzo udane co do jeżówek ,to warto ich mieć więcej ,Szalenie długo kwitną .Dzięki nim i kilku jeszcze bylinom (czytaj floksy ) w ogrodzie do tej pory jest kolorowo .U mnie zawsze dochodziły jeszcze dalie o tej porze roku ,ale zostały mi tylko dwie ,które ocaliłam przed ślimakami .W przyszłym roku planuję posadzić w doniczkach ,oczywiście najpierw muszę kupić nowe

Ewciu, ostatnie zakupy w Byliny24, wcześniej też kilka razy u nich. Mają rośliny w bardzo dobrym stanie, ani razu nie miałem się do czego przyczepić. Aż noszę się z myślą, żeby ich zapytać, jak powinno się postępować, aby o tej porze roku liście i w ogóle całe rośliny utrzymać w tak dobrym stanie. Zdarzało się, że od innych przychodziły z oznakami działalności grzyba. Wcześniej kilka kupiłem u Barcikowskich, ale przyznam, że choć nie były w najgorszym stanie, to na pewno nie w tak dobrym, jak właśnie od Byliny24. Ale dalii nie mają.

Gratuluję pięknej suni i przesyłam mizianko od ciotki Ewy ja nie mam psa .Po ostatnim który odszedł z naszego życia ,nie chcę już żadnego więcej cierpienia mam tylko kota i jeśli i on kiedyś odejdzie ,to kolejnego nie będzie .Ale troszkę Ci zazdroszczę ,bo jest to bez wątpienia duża radość z posiadania takiego piesula .

Wiesz Ewciu, mam podobnie. Strasznie cierpię po odejściu zwierząt. Dlatego długo psa nie mieliśmy, ale żona w końcu mnie przekonała. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że cierpienie związane z odchodzeniem, czy to zwierząt, czy ludzi nam bliskich, to nieodłączny element naszej egzystencji i trudno od tego uciec.
Mizianki od cioci Ewy przekazałem. Na razie to kupa utrapienia z tą młodą istotą. Strasznie psoci, próbuje dominować, kłóci się. Trzeba będzie ją zapisać do psiego przedszkola.

Moja hortensja ogrodowa w tym roku zawiodła, a właściwie ja zawiodłem, bo jej nie okryłem w kwietniu. Za wcześnie ruszyła po ciepłej zimie, choć po prawdzie to okrycia w przeszłości też specjalnie się nie sprawdzały. Właśnie dlatego wolę odmiany kwitnące na tegorocznych pędach. A jednak tej ogrodowej się nie pozbywam, trwam przy niej siłą bezwładności, mimo że wiosną długo sterczą gołe badyle, później jednak ma ładny pokrój i soczyste ciemno zielone liście. Zakwitła jednym kwiatem, w dodatku ukrył się pod liściem, chyba ze wstydu albo z niepewności wywołanej samotnością. A w zeszłym roku było tak pięknie (trzecia fotka).





Rok 2019.

Weszłam do tego sklepu, ale po wypełnieniu koszyczka zrezygnowałam, bo muszę zapanować nad tym, co mam. Nawet mam kilka donic do posadzenia. No cóż, oczy chcą...
Hortensja cudna!

Miłko, czasem też tak mam. Wypełniam koszyk, potem rozsądek alarmuje: powoli, powoli... Ale za jakiś czas wracam i jednak to robię. Pokusa silna.

Tu już chyba wszyscy byli- oprócz Mnie.
Cały poranek spędziłem w Twoim ogrodzie.
Powiem tylko- piknie Psze Pana.
Gratuluję odkrycia floksowego.
Nie wiem czy kupujesz stacjonarnie, czy wysyłkowo?
Ja już trochę floksów na kupowałem i znam dobre miejscówki
Do Zielonych Progów masz chyba niedaleko?

Jurku, dzięki za odwiedziny i dobre słowo. Dzięki za namiary. Kupuję głównie wysyłkowo, ale może rzeczywiście warto się wybrać do Zielonych Progów, ode mnie jakieś 45 km. Taki ruch musiałby jednak poprzedzić długi namysł nad miejscówkami dla nowych floksów, więc może dopiero na wiosnę, choć mogę nie wytrzymać. Zdrówka życzę!

Łooo Panie jak Ty do Zielonych Progów trafisz to na bank nie tylko floksy trafia do bagażnika I ja bardzo proszę o fotkę zakupów po wizycie Nie gadaj, że masz tak blisko i jeszcze tam nie byłeś...
Z hortensji ogrodowych wyleczyłam się, mam nadzieję, na dobre